• 26 •

20 5 0
                                    

26 grudnia

Antoni czuł.

Nie chciał. Ale tak właśnie było.
Już nie potrafił się przed tym obronić.
Czuł mocno, boleśnie, natarczywie.
Strach, smutek, żal, frustrację.
CZUŁ.
I był tym przerażony.

Matka zniknęła z jego myśli, choć może rzeczywiście ciągle ją słyszał. Nie potrafił stwierdzić. Emocje przysłoniły wszystko pozostałe.
Zapominał o porannej kawie.
Potykał się w drodze na dach.
Tłukł i tak szczerbate już kubki.
Rwał struny w ukochanej gitarze.

Nie wiedział, co się z nim dzieje. Tracił wszystko. Tu i teraz. Na jego oczach walił się świat. Jego własny bezuczuciowy świat. A on nie wiedział, jak temu zaradzić. Nie potrafił sobie pomóc. Zatracił się w tym wszystkim. Zapomniał, kim był wcześniej.

Tym małym chłopcem, który uczył się chodzić.
Próbował biegać.
Wspinał się na drzewa.
Mylił kolory.
Obserwował ludzi.
Siedział na oblepionej gumami ławce.
Spotykał przyjaciela.
Tańczył w deszczu.
Biegł ile sił w nogach.
Siedział przy schorowanej matce.
Grał tak, jakby słuchały go gwiazdy.
Chłopcem który był sobą.

Więc może czasem lepiej nie zapominać?

nie opuszczę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz