• 2 •

44 13 8
                                    

2 grudnia

Mały Antoni właśnie rysował po ścianie w przytulnym salonie. Być może wiedział, że nie powinien. Matka jednak przymknęła na to oko, a ojciec wróci z pracy dopiero wieczorem.

Chłopiec nie wiedział, gdzie tata wychodzi i co robi. Podejrzewał jednak, że to wcale nie jest praca. Dziwny zapach, który roznosił się po jego powrocie zawsze drażnił malca. Nie skarżył się jednak. I tak nikt nie weźmie go na poważnie.

Teraz potrafił biegać. Robił to szybciej niż możnaby się spodziewać. Nie przewracał się i znał ogród na pamięć. Mimo to, matka dalej bacznie obserwowała jego poczynania. Martwiła się. Antoni wiedział, co znaczy to słowo. Ojciec często wykrzykiwał je w stronę żony. To nie było trudne. Wystarczyło uważnie słuchać. W tym był dobry. W słuchaniu innych ludzi. Wyławiał słowa, które mogły być bez znaczenia. On jednak składał je w całość, aby ulepić z nich bałwana.

Jeden stał na zewnątrz, ale szybko się roztopił. Wełniany szalik leży na oszronionej trawie. Śnieg dawno stopniał. Teraz prościej się biegało. A jednak nikt nie słuchał, że poradzi sobie sam. Matka zawsze była tuż obok.

nie opuszczę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz