• 23 •

16 6 0
                                    

23 grudnia

Antoni był piękny. Nie na zewnątrz.
Z pozoru dość gruboskórny, nostalgiczny i groteskowy. Może zbyt często cyniczny i wręcz trujący.
A jednak był piękny. Bardzo piękny. Choć niektórzy nawet tego nie potrafili docenić.

Widzieli tylko tą skórę, którą owinął się przed laty. Zapomniał z niej wyjść. Albo nie chciał. To też było możliwe. Wolał się ukryć. Schować za powłoką, której nikt nie potrafił zerwać. Wystarczyło jedynie pchnąć. Przeciąć. Zrobić... cokolwiek. A nikt nie potrafił. Albo nie chciał. To właśnie problem ludzkości.

- Ja nie mogę. Niech ktoś inny się tym zajmie.

Zbyt często słyszymy te słowa. A ja zbyt często używam określenia zbyt. Być może to słowo jest kluczowe. Wszyscy robimy zbyt wiele lub zbyt niewiele.

Narzucamy się innym, bo sami boimy się być zapomniani.
Biegniemy za kimś, nie chcąc by zniknął. Jednocześnie, gdzieś w głębi, pragnąc samotności.
Opuszczamy kogoś, chcąc by pobiegł za nami i nie pozwolił odejść.
Ale może czasem lepiej pozwolić życiu, aby toczyło się samo? Nie zatrzymamy błędnego koła.

Może czasem dobrze jest być zapomnianym.
Może powinniśmy pozwolić odsunąć się od nas ludziom, którzy tego właśnie chcą.
Może lepiej nie odwracać się na innych i odejść, póki jeszcze mamy na to odwagę.

Może zbyt wiele analizujemy.
Zbyt mocno pragniemy drugiej osoby.
Zbyt nachalnie łakniemy miłości.

Ale co jeśli słowo zbyt wcale nie jest kluczowe?
Przecież nie da się zbyt namiętnie kochać.
Zbyt wiele czuć.
Ani zbyt długo marzyć.

Więc chyba nie mogę powiedzieć, że Antoni zbyt długo bał się żyć naprawdę.
Byłoby to zbyt szybkie określenie, bo przecież jeszcze żyć nie skończył.

nie opuszczę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz