3 grudnia
Mały Antoni sięgał głową ponad stół. Śmiał się z matką, że niedługo ją przerośnie. Ale czy to było najważniejsze? Ojciec mawiał, że niscy chłopcy nie znajdą dziewczyny. A co, jeśli to nie będzie dziewczyna? Z chłopcami prościej jest się dogadać. Dziewczyny są... skomplikowane. Chyba nie chciał o tym myśleć. Głowa go bolała od tego wszystkiego.
Poszedł też do przedszkola. To było kilka miesięcy temu. Nie wiedział ile. Nie pamiętał nazw miesięcy i gubił się w obliczeniach.
Nauczył się rysować krople deszczu. Przypomniały mu deszcz, który spływał po policzkach matki. Wtedy należało się przytulić. Nie wiedział, dlaczego. Widział to w jakimś filmie. To ludzie uwięzieni w telewizorze. Mama nie lubiła tych ruchomych obrazów. Tata za to lubił na nich krzyczeć, gdy małe ludziki nie trafiły piłką do bramki.
Matka wolała malować obrazy.
- Przynieś mi żółtą farbę, Antoni.Tak czasem mówiła, a on przynosił czerwoną. Bo nie rozumiał, dlaczego kolory są ważne. Czy gdyby wszystkie miały jednakowy odcień, nie byłoby prościej? Jakie to ma znaczenie?
Ważne, kto obrazy maluje.
A nie, jaki kolor nakłada na pędzle.
CZYTASZ
nie opuszczę cię
Short Storymały Antoni dorastał. z każdym dniem coraz szybciej. szkoda, że nikt nie zauważył jego samodzielności. rodzice nigdy nie chcą, aby ich dziecko wyfrunęło z gniazda. nawet martwi rodzice. {ZAKOŃCZONE}