1 grudnia
Mały Antoni właśnie dreptał przez ogródek, posypany śniegiem.
Choć imię małego Antoniego wydawało się piękne, dla dużego Antoniego mogło nie być tak cudowne.
Mogła wiązać się z nim historia. Przeszłość, którą wolał zostawić za sobą. A ona wciąż nie potrafiła go opuścić. Tylko on sam był w stanie odejść. Na razie jednak jest za mały, aby zdawać sobie sprawę z trudności własnego położenia.Jego ojciec szedł tuż za nim, choć później coraz bardziej się oddalał. Został za nim o kilka kroków. Kilka chwil. Kilka lat. A Antoni szedł do przodu, bo przecież nie musiał czekać za ojcem.
Mały Antoni wczoraj obchodził pierwsze urodziny. Był już dość dorosły, żeby samodzielnie jeść i chodzić. Bardzo chciał nauczyć się biegać. Skrzypiący śnieg pod małymi nóżkami rozstępował się przed nim. Delikatne płatki, lecące z nieba osiadały na jego czerwonej czapeczce z ogromnym pomponem.
Mały Antoni wiedział, że jest mały. A jednak wiedział też mnóstwo innych ważnych rzeczy. Wiedział, że ojciec jest bardzo spokojny, a matka szalona. Wiedział, że Rufus to pies, a inni się go boją. Wiedział, że czasem rodzice się kłócą, a wtedy należy zacząć płakać, aby odwrócić ich uwagę.
Wiedział i czuł więcej niż większość rocznych dzieci. A jednak nikt tego nie zauważał. Być może nie był jeszcze na tyle dorosły, aby to zrozumieć.
CZYTASZ
nie opuszczę cię
Short Storymały Antoni dorastał. z każdym dniem coraz szybciej. szkoda, że nikt nie zauważył jego samodzielności. rodzice nigdy nie chcą, aby ich dziecko wyfrunęło z gniazda. nawet martwi rodzice. {ZAKOŃCZONE}