• 6 •

24 10 1
                                    

6 grudnia

Antoni nie wierzył w świętego Mikołaja. Ani mały Antoni ani duży Antoni. Nie widzieli w tym sensu. Przecież okna były zimą zamknięte, a w drzwiach wejściowych nadal sterczał klucz. Nie mieli też kominka. Więc jak miałby tu ktoś wejść, żeby zostawić upominek w skarpecie? To samo z Gwiazdorem. Jak jednego dnia ktokolwiek miałby dostarczyć wszystkim dzieciom prezenty? To nierealne, a Antoni nie wierzył w magię.

Więc kłamał dalej i cieszył się świętami jak każde inne dziecko. Chociaż w głębi duszy słyszał głos starszego Antoniego, który szeptał mu coś niezrozumiale.

Jako mały chłopiec jeszcze nie rozumiał wszystkich słów. Gubił je po drodze, jak świąteczne ozdoby przez lato. Niektóre nigdy się nie znalazły. Zaginęły w rytmie jednej z tych świątecznych melodii, które ubóstwiała matka. Jak to leciało? Jedna z tych skocznych i przebojowych do której każdego zimowego poranka robiła herbatę. Antoni nie pamiętał.

A jednak, kiedy poszedł do szkoły i usłyszał od starszych kolegów trochę więcej, wszystko stało się jasne. Te kilka słów, które wirowały w jego głowie. Słowa, które wymawiał starszy Antoni. Słowa, które w końcu nabrały sensu

Jesteś inny, Antoni. Jesteś wyjątkowy!

nie opuszczę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz