* Pięć lat później. Ślub Camili i Lauren.
*Lauren
Kto by pomyślał że będę stała przed ołtarzem z kobietą która miała wyjść za moją niegdyś siostrę,a obecnie brata lecz dla ich wiedzy kuzyna. Nasz ślub jest ogromny wręcz. Nie ma tylko na nim naszych rodziców. Jednak nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Patrzę na Camilę w białej sukni...kurwa jak ja ją kocham.
-Nim zostanie zawarty wasz węzeł małżeński to przed Bogiem i przed nami,a przede wszystkim przed sobą złożycie swoje przysięgi.-Kieruje mikrofon w moją stronę. Dasz radę Lauren.
-Camilo...przez te wszystkie lata wspólnej przygody z tobą nauczyłam się wiele. Dzięki tobie odkryłam swoje pragnienia,pokazałaś mi co znaczy kochać i szanować. Pokazałaś mi że warto jest walczyć oraz dążyć do swojego. Dzięki tobie,każdego dnia budziłam się z coraz to większą motywacją,z coraz to większą chęcią do życia,a przede wszystkim z coraz to większym uczuciem do ciebie i do naszego maleństwa które nosisz pod sercem. Jestem gotowa i chętna by przyrzec ci przed Bogiem i przed całą naszą rodziną oraz kulą ziemską miłość,wierność oraz uczciwość małżeńską. Chce być przy tobie w zdrowiu i chorobie,w dostatku i w ubóstwie. Chcę móc być każdego dnia przy tobie. Wszystko co posiadam i co osiągnęłam będzie należeć teraz i do ciebie i do naszego dziecka. Kocham cię Camilo.-Obraca mikrofon w stronę Camili.
-Lauren...moje ty kochanie najwspanialsze. Już pierwszego dnia te prawie osiem lat temu wiedziałam że odegrasz w moim życiu bardzo ważną i istotną zarazem rolę. Każdego dnia w którym to miałam ogromny zaszczyt przebywać z tobą poznawałam cię coraz chętniej. Nie pomijając przygód które razem przeżyłyśmy wiedziałam że to ty byłaś i jesteś tą jedyną. Każda z nas zabłądziła,każda z nas popełniła nie jedną głupotę. Jednak czasem najtrudniejsze i najbardziej ciężkie chwile uświadamiają nam to co najważniejsze. Po najważniejszym dniu w moim i twoim życiu,a mowa tu o dniu poproszenia mnie o rękę...wiedziałam że to z tobą będę chciała założyć rodzinę. Jestem gotowa być dla ciebie wsparciem,jestem gotowa być cudowną żoną i wspaniałą matką dla naszego dziecka które noszę pod swoim sercem pełnym miłości do was obu. Tak jak i ty,tak i ja przysięgam ci miłość i wierność oraz uczciwość małżeńską przed wszystkimi tu obecnymi,a przede wszystkim przed Bogiem. Przysięgam ci być z tobą w zdrowiu i chorobie,w bogactwie i biedzie. Wszystko co osiągnęłam i co mam należy również do ciebie,jak i do naszego wspólnego szczęścia które lada dzień przyjdzie do nas na świat. Kocham cię Lauren-Ksiądz zabiera mikrofon do siebie.
-Tak oto przed wszystkimi tu obecnymi,i przed samym Bogiem przysięgłyście sobie wspólny żywot do dnia w którym to nie zostaniecie wezwane do Ojca Wszechmogącego.-Chris podaje nam obrączki. Nakładam jedną na palce Camili,ona robi to samo co ja.
-Tak oto ogłaszam was żoną i żoną...Lauren możesz teraz pocałować Pannę Młodą.
Odchylam welon i nachylam się by to zrobić.
-CAMREN IS REAL!!!!!!!-Drze się nagle cały kościół na co prychamy a ksiądz wzdycha.
Ruszamy z Camilą powoli do wyjścia. Masa braw i wiwatów. Ona jest teraz moją żoną. Pomijając te wszystkie bzdety przejdziemy z akcją do sali i zabawy ślubnej. Obecnie odbywam pierwszy taniec z moją żoną. Każdy dołącza na bieżąco.
-Widzisz kochanie,tak oto jesteś w końcu Panią Jauregui.-Camzi uśmiecha się do mnie.
-Wyszłam za prawidłową osobę,jestem szczęśliwa że los nas połączył. W dosyć mocno pojebany sposób ale zawsze coś.-Prycham i składam delikatnego buziaka na ustach mej żony.
Podchodzi do nas Chris i Alexa. On zabiera mi Camilę,mnie bierze Alexa. Coś tak czułam że to zrobi.
*Camila
CZYTASZ
"Reflection" // Camren [ Zakończone ]
FanfictionCzłowiek zaskoczy człowieka nawet w najgorszym momencie.