Camila*
No i w końcu wszystko potoczyło się tak jak powinno. Przez rok czasu każdy z nas zdążył sobie wszystko poukładać,plus drobne poprawki co było oczywiste. Dom w którym mieszkałam parę lat temu z Michelle został urządzony w nowym stylu,w stylu moim i Lauren. Postanowiłyśmy,że pora przestać żyć przeszłością i zacząć serio od nowa. Norminah też,wprowadziło odrobinkę nowości. Dinah to Dinah,to się nie zmieniło. Zaś Normani to Normani,postanowiła postawić naszą królową przed faktem dokonanym i oznajmiła jej osiem miesięcy temu,że kupiła ziemię na której postawią swój własny dom. Królowa była z początku oburzona bo ona to przeliczyła wszystko na ilość jedzenia i alkoholu. Śmiać mi się chciało,ale zmieniła szybko zdanie po rozmowie z jedną najstraszniejszą osobą w naszej piątce. Tak moim drodzy...Ally ją zabrała na tydzień. Uwaga...DO JEROZOLIMY! Ja i Lauren o tym wiedziałyśmy,wiemy że królowa by dobrowolnie nie pojechała więc Ally wzięła ją na drobne kłamstewko. Powiedziała jej,że lecą na tydzień do Grecji. Podjarana oczywiście o nic więcej nie pytała i od razu poleciała się pakować. Niespodzianka była przy lądowaniu bo nie miała możliwości ucieczki. Mani gdy się o tym dowiedziała była tak zaskoczona,że nie wiedziała co ma zrobić. Lauren z Alexą powiedziały jej,że to wyjdzie im obu na bardzo dobre. I faktycznie po tygodniu wkurwiona Dj wróciła,ale odmieniona i gotowa do działania.
Shawn i jego mąż czasem nas odwiedzali. Ostatnio mniej bo adoptowali córeczkę! Dziewczynka ma obecnie osiem lat i ma na imię Alaya. Trafiła do domu dziecka gdy miała sześć miesięcy z karteczką o właśnie takim imieniu. Mówili,że Dyrektor proponował zmianę imienia. Oni się nie zgodzili bo uznali,że bardzo to do niej pasuje. Co do Ally. Ally zmieniła dosłownie wszystko chyba po raz kolejny co wyszło jej na dobre bardziej niż wcześniej. Od pół roku jest w związku z Matthewem Damonem. Jest od niej starszy o pięć lat ale wcale tego po nim nie widać. Inne zmiany też,są takie dosyć dynamiczne i ciekawe. Alexa zamknęła swoją kancelarię i postanowiła prowadzić z nami kancelarię moją i Lauren. Idzie nam bardzo dobrze. No ale to wszystko tak po w skrócie. Ten rok poprostu był ciężki,jednak ta praca każdego z nas się opłaciła.
Teraz zacznijmy od tego co się dzieję obecnie. Mianowicie,leżę sobie na hamaku. Taras mamy cudowny. Obserwuję sobie Lauren która jest bez koszulki i kosi trawę. Takie to normalne. Blizny które ma no sobie bolą mnie do tej pory. Jednak sama mi powiedziała,że jej nie przeszkadzają i jest z nich dumna. Nie powiem to bardzo ładny widok. W dodatku spodenki jej lekko spadły i widzę gumkę jej bokserek. Hmm,jak tutaj nie mieć od razu brudnych myśli? Kropelki potu na jej bladej skórze też dodają jej tego czegoś co powoduje u mnie jeszcze większą chęć na to by posłuchać jak jęczy. Niewiem ile czasu się tak jej przyglądam. Dlaczego to mówię? Bo nawet niewiem kiedy jest nagle nade mną i schyla się by mnie pocałować. Mruczę bo jej usta stworzył Bóg. Potem bierze krzesełko i stawia je obok mojego hamaka by następnie na nie usiąść.
-Co jest interesującego w widoku mnie koszącej trawę kochanie?-Ohhh...żebyś ty wiedziała co.
-Same koszenie nie za bardzo,ale nie jedna dałaby wszystko,żeby sobie popatrzeć na ciebie. Nawet jak kosisz trawę skarbie.-Prycha śmiechem i patrzy na swój kawał dobrej pracy.
-Ogródek wygląda zdecydowanie lepiej.-Uśmiecham się i łapię ją za rękę.
-Od zawsze wyglądał skarbie,ale jeżeli dbanie o niego daje ci radość i spokój to będę się cieszyć razem z tobą.
-Poprostu się w to wkręciłam i tyle.
Ostatnio Lauren jest nieswoja. Próbowałam dowiedzieć się co się stało,jednak zawsze odpowiadała mi,że to nic takiego i mam się nie martwić. Ale nie jestem tępa. Gdy jesteśmy wszyscy razem w jednym pomieszczeniu to nie da się nie zauważyć jak spina się przy Chrisie. Wolę z nią tego nie poruszać bo możliwe,że sama się dowiem.
CZYTASZ
"Reflection" // Camren [ Zakończone ]
FanficCzłowiek zaskoczy człowieka nawet w najgorszym momencie.