13.

1.4K 104 41
                                    

Lauren*

Od momentu tego bardziej żarliwego zbliżenia się do siebie z Camilą minęły dwa tygodnie. Nie było już jak przed tym ponieważ miałam serdecznie dość tego że kolejne takie zbliżenie a odsuwanie się ode mnie było bolesne równie mocno. Rozmawiałam z nią tyle co w pracy i tyle,przy wspólnym czasie z dziewczynami nie za bardzo byłam rozmowna. Za to moja relacja z Arianą zaczynała się robić dziwnie dobra i taka inna i stabilniejsza. Nie chwaliłam się jej tym co zrobiłam z Camilą bo nie czułam takiej potrzeby,ale naprawdę byłam szczęśliwa kiedy była obok. Dziewczyny zauważały że przy niej dużo się śmiałam i uśmiechałam,bardzo ją polubiły co było dla mnie cholernie ważne. Zaczynałam się po prostu zastanawiać czy to nie jakaś nagroda od losu za to wszystko co miało miejsce do tej pory. Co do śledztwa nie posunięto niczego do przodu,Alexa ma przekazać dziewczyną dzisiaj że odbędzie się spotkanie z detektywem który poinformuje je o moim wyroku i tym co sam przeanalizował od momentu wznowienia go. Nie miałam ochoty być przy ty więc pojechałam z Ari do jej pracy gdzie pokazywała mi co robi na codzień. Zapowiadał się dobry dzień,bo wieczór to co innego. 

Camila*

Czy ktoś z was potrafi sobie wyobrazić do jakiego szaleństwa doprowadza mnie towarzystwo Ariany przy Lauren? Nie? To powiem wam że od jebanych dwóch tygodni roznosi mnie na każdy możliwy sposób. Dziewczyna nie jest rozmowna jeżeli o mnie chodzi i unika mnie,zastanawiałam się co zrobiłam nie tak ale nie potrafiłam tego ogarnąć. Te spotkanie z Alexą i detektywem też wcale nie pomaga. Dziewczyny nie są głupie i naiwne widzą że jest coś nie tak,nie mogę im powiedzieć że zbliżyłam się do Lauren nie tak jak powinnam. 

-Stara co się dzieję?-Normani chyba nie chcesz wiedzieć.

-Jestem tym wszystkim chyba zmęczona Mani...chociaż sama nie wiem co myśleć i robić. Przytłacza mnie to wszystko-Pocieram twarz dłońmi i rozglądam się po naszej sali konferencyjnej.

-Dlatego nie dogadujesz się ostatnio z Lauren?-Cholera. 

-Nie wiem. O tym nawet nie mam siły myśleć.-Zaczynam się zastanawiać czy to nie przez bycie tchórzem. 

Dobrze że mam wspaniałe przyjaciółki,wie że nie chcę już o tym rozmawiać i nic mi innego nie pozostało jak czekanie na tę dwójkę. Jak na zawołanie weszli do środka. Przywitał się z nami Johnatan Smith detektyw kryminalny tutaj byłam zaskoczona. Alexa specjalizuje się w takich sprawach ale nie miałam pojęcia że to zajdzie tak daleko. Usiedliśmy i zaczął z nami rozmawiać o wypadku jeżeli się nie myli to ta sprawa będzie największą klęską w historii sądu ponieważ nazwisko Jauregui w świecie show biznesu znaczy bardzo wiele. Ale kiedy doszło do momentu w którym chciał nam powiedzieć coś jeszcze...Alexa nagle wyjebała z czymś czego nie zrozumiałam. 

-Jako reprezentantka Panienki Lauren Jauregui skazanej za czyn którego nie dokonała,jako jej partnerka biznesowa z którą dzielę moje impreium ogłaszam Panu że ja Alexa Ferrer zamierzam bronić ponownie Panienkę Jauregui.-Wyrok?!

-WYROK?!-No te to się dobrały nie ma co. 

-Panienka Jauregui siedziała dwa lata w zakładzie karnym dla kobiet o złagodzonym rygorze za wzięcie udziału w nielegalnych wyścigach samochodowych i spowodowaniu śmierci pewnego chłopaka z którym akurat miała się ścigać,wypadek Panienki Cabello i drugiej świętej pamięci Panienki Jauregui sąd chciał powiązać z nią z przyczyn jasno wiadomych. Jednak kiedy doszło do waszego wypadku Panienka Lauren była jeszcze w zakładzie karnym. Postępowanie Panienki Alexy jest podstawową rutyną sądową.-Żadna z nas nie miała pojęcia co odpowiedzieć. 

Naprawdę byłam w pieprzonym szoku. To dlatego jej tu nie ma? Nie chciała widzieć naszej reakcji czy po prostu ponownie się oddala? To przez to co zaszło między nami? Nie mam na to siły powoli. Wyścigi samochodowe? Śmierci chłopaka? Zerkam na nią. 

-Nie mogłaś powiedzieć na samym początku? Skoro Lauren ucieka jak tchórz to po co ta cała szopka?

-Camila dziecinko uspokój się lepiej,nie jest łatwo rozmawiać o takich rzeczach i musimy zrozumieć Lauren w tym momencie. Jest szanowanym prawnikiem więc wcale się nie dziwię że nie chciała nam nic powiedzieć. 

To jest żałosne. 

-Na was dwie to nie Lauren ucieka jak tchórz Camilo.-Nie atakuj mnie lepiej w mojej kancelarii koleżanko.-Allyson dobrze ci powiedziała nie łatwo się o tym rozmawia,Lauren nie jest winna niczemu nie przyczyniła się do wypadku i w jej sprawie jak i w waszej popełniono kolosalny błąd wszystko będzie naprawiane.-Dobre!

Podnoszę się z krzesełka. 

-Akurat kiedy przyszedł list z pogróżką policji się przypomniało że popełniono błąd? Alexa naprawdę mam w dupie to co o mnie myślisz aktualnie...musze porozmawiać z Lauren.-Prycha.

-To jedź do niej proszę bardzo,wyjaśnię więcej dziewczyną tylko nadmienię że jest u niej najprawdopodobniej Ariana więc nie zdziw się jak rozmowa będzie w trzy osoby nie dwie. Powodzenia. -Szmata. 

Wychodzę trzaskając drzwiami. Nie mam nic do tego że poszła siedzieć z niewinność. Skoro naszła pomyłka w jej uznaniu winy to logiczne że nie zabiła chłopaka,myśli inaczej i obwinia się to też pewne. Boli mnie fakt że o niczym mi nie mówi. Jeszcze to że jest współwłaścicielką kancelarii od Alexy. No kurwa. Jestem tak wkurwiona że idę do niej na piechotę i o dziwo po piętnastu minutach już jestem. Mam klucze więc wejście nie jest dla mnie problemem. Ariany nie ma ale schlana Panienka siedząca na sofie w salonie owszem. 

-Gospodyni domowa z ciebie kiepska skoro nie zauważasz że ktoś wchodzi do domu.-Obchodzę kanapę dookoła i siadam po drugiej stronie. 

-Wiedziałam bo znam na pamięć zapach każdego z twoich perfum który czuć już z kilometra.-Tutaj mnie zastrzeliła.-Co cię do mnie sprowadza?

-Wyrok? Spółka z Alexą? Serio jest ci tak ciężko ze mną rozmawiać że nawet o tym nie mamy pojęcia?-Dokańcza drinka i stawia szklankę na stolik. 

-Nie muszę o tym rozmawiać jeżeli nie chcę.-Jak z dzieckiem. 

-Lauren cholera! Nie rozmawiamy z sobą od dwóch tygodni skończmy tę pieprzoną dziecinadę bo nie mam na to siły!

Trzaska pięścią o stół co jest zaskakujące. 

Lauren*

Dziecinady? Ja ci zaraz takimi argumentami jebnę że ci się odechce tego. 

-Dziecinady? To ty mnie całujesz za każdym razem i to nie powiem jak żarliwie,potem udajesz że nic się nie stało po czym znowu to samo i w kółko pierdolisz mi o byciu obok bardzo blisko a potem się sama oddalasz! Ale to ta tajemnicza i cicha niedobra Lauren zawsze wszystkiemu winna no masz rację!-Nie pozwolę sobie. 

-To...to jest coś innego nie ma nic wspólnego z tym dlaczego nie wiem o takich poważnych rzeczach! Nie zaczynaj mi tutaj z tym co uznałyśmy za nic nie wnoszące do naszej przyjaźni.-No i tutaj zabolało. 

Mówię jej że robię to co ona uznaje za słuszne,i działam podobnie w kwestii tego co chcę powiedzieć a czego nie chcę więc niech mi tutaj nie zaczyna z morałami bo sama powinna je otrzymać. Jestem najebana owszem ale kontaktowna i wiem co się do mnie mówi. Nie muszę się spowiadać z tego czego właścicielką jestem i z kim pracuję. Nie muszę jej nic mówić a skoro jesteśmy tylko przyjaciółkami to powinnyśmy zachować przyjacielskie granice. Nie jestem niczyją własnością w sensie dosłownym a przyjaźń i rodzina to co innego. 

-ZAMKNIJ RYJ W KOŃCU TY JEBANA WIĘŹNIARKO I DAJ SOBIE COS POWIEDZIEĆ!-Dostała w pysk nie tylko w przenośni ale i dosłownie. 

Czaicie to że Camila Cabello dała w twarz wyzywając od najgorszego co mogłam tylko usłyszeć z ust kogokolwiek. Nie wytrzymałam i zrzuciłam na jej oczach wszystko co miałam na stoliku. 

-WYPIERDALAJ! WYPIERDALAJ ROZUMIESZ?! NIE BĘDZIE NAWET JEBANEJ PRZYJAŹNI! NIE CHCĘ MIEĆ NIC WSPÓLNEGO Z TOBA POZA ZAWODOWAYMI SPRAWAMI!-Dosyć.

-Lauren...-Nie!

-Wypierdalaj nim ochrona cię wyprowadzi. Nie chcę cię widzieć więcej w moim domu Panienko Cabello.

Wyszła przy okazji rozpłakując się na dobre. Mam w to wyjebane. Dosyć tego. Nie dam się i nie dam sobie robić gorszego bagna z życia. 

Miłego Czytanka^^

"Reflection" // Camren [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz