Lauren*
Zmartwiło mnie złe samopoczucie Camili,próbowałam nawet się nią zająć lub dowiedzieć się co je spowodowało ale poprosiła o przestrzeń dla siebie i dziewczyny wraz ze mną to uszanowały. Rano wstałam i postanowiłam udać się samotnie na skutery znowu,te modele są cudowne i takie szybkie aż żal mi po prostu ich nie przetestować. Właściciel ucieszony że widzi mnie ponownie dał mi ten sam który miałam wczoraj z Camilą. Oczywiście zapytałam czy nie ma nic przeciwko jeżeli chciałabym dać do pieca,zgodził się bo nie jestem jedyną kobietą która o to pytała. Zaskoczona zastanawiam się kto ma jeszcze ochotę poszaleć.
-Widzisz nawet nie musiałaś dzwonić.-Odwracam się i widzę uśmiechniętą kobietę już ubraną i gotową do wejścia.
-No kto by pomyślał że akurat ty będziesz miała ochotę poszaleć,prosi się aż o jakiś zakładzik.-Zmiana pozycji i spojrzenia u niej daje mi jasno do zrozumienia że z miłą chęcią coś się ogarnie.
Propozycja była jasna. Ja powiedziałam że jeżeli wygram zaprojektuje mi całe mieszkanie od nowa za darmo i ściągnie swoją ekipę,jeżeli zaś przegram będzie mogła sobie wybrać co zechce. Widziałam że zapaliło to w niej typowego sportowego ducha który chce wygrać więc i ona miała coś ciekawego dla mnie,jeżeli wygra zabiorę ją na romantyczną kolację po latach z noclegiem w jakimś fajnym miejscu i to będzie to czego chce,a jeżeli ona zaś przegra odda mi jedną z swoich rezydencji w jakim państwie mi się zamarzy. Uznałam że to uczciwy zakład i podałam jej rękę. Po ubraniu się wsiadłam na swój skuter i czekałam z nią na znak od właściciela który śmiał się z nas że takich dużych dzieci to ona dawno tutaj nie miał. Ale po usłyszeniu głośnego start ruszyłam całą mocą jaką miałam. Dawno nie czułam czegoś takiego.
Camila*
Nie umiałam spać w nocy,spławiłam Lauren która wyraźnie się o mnie martwiła nie wiedząc co mi jest. Ja sama nie rozumiałam dlaczego tak zareagowałam ale wiedziałam że to nie idzie w dobrym kierunku więc wiem iż trzeba coś z tym zrobić. Obudziło mnie ciche wyjście z domu jednej z nas,kiedy wyjrzałam przez okno i ujrzałam Lauren wiedziałam że mam okazję pobyć z nią sam na sam i lepiej poznać więc pośpieszyłam tyłek i ruszyłam tam gdzie byłyśmy wczoraj ponieważ to Jauregui. Zapał mi opadł kiedy zobaczyłam ją w towarzystwie Ariany...i tego jak się ścigają. Miło się patrzyło na to jak szczęśliwa jest w tym momencie nawet zaczęłam się wczuwać. Ale kiedy mnie zauważyła i skupiła się na mnie to ta lala ją wyprzedziła i przejechała metę...Lauren przegrała. Postanowiłam podejść do nich powoli,przywitała się ze mną kobieta a Lauren po wyjściu z maszyny zapytała o moje samopoczucie. No cóż myślałam że będzie lepsze ale widząc cię z nią spada spowrotem na dno z przyczyn mi niewiadomych. Była zadowolona że przegrała czego nie rozumiałam ale nie chciałam się też mieszać za bardzo. Pożegnała się z nią buziakiem w usta co sprawiło że cały alkohol w moim ciele się zagotował i wyparował.
Wystrzeliłam do przodu jak z procy. Wołała mnie ale nie miałam ochoty się zatrzymywać. Kiedy złapała mnie za ramię to miałam ochotę płakać,dlaczego nagle mam tyle emocji w sobie względem niej? Nie rozumiem tego.
-Camz co się dzieję? Od wczoraj jesteś inna i chciałabym ci pomóc ale nie wiem jak mam to zrobić. Potrzebujesz żeby jechać do lekarza?-Potrzebuję żeby ona się odpierdoliła chociaż tak naprawdę nie powinnam nawet chcieć czegoś takiego.
-Ja sama nie rozumiem okej? Po prostu źle się czuję i mam gorszy okres teraz więc idź spędzaj czas z Arianą a mi daj spokój.-Kurwa co ja powiedziałam?! Spojrzała na mnie z takim zaskoczeniem że to się w pale której nie mam nie mieści.
-Ale Camila przecież mam prawo do spotykania się i spędzania czasu z kim chcę tak? Oferowałam ci wczoraj swoje wsparcie to odmówiłaś,nie mam zamiaru warować ci pod drzwiami i czekać aż zdecydujesz się na to czy potrzebujesz czegoś czy nie.-Auć.
CZYTASZ
"Reflection" // Camren [ Zakończone ]
Fiksi PenggemarCzłowiek zaskoczy człowieka nawet w najgorszym momencie.