Camila*
Od ostatniego wywiadu z Lauren minęło cztery miesiące. Przez te cztery miesiące dokonała ogromnych postępów których nawet ja nie zrobiłam w rok. Dosłownie miała dwadzieścia spraw i tylko jedną przegrała. Zostało jej nawet przyznane trzecie miejsce w top dziesiątce prawników Ameryki. Ale odbiło się na to naszej relacji z nią. Popadła w pracoholizm. Była u mnie czy u dziewczyn nie raz jadała z nami czy spędzała wieczory ale myślami miałam wrażenie że próbowała dogonić kogoś kogo dogonić już się nie da. Irytowało mnie to bo potrzebowałam mieć ją bliżej siebie. Nie mogłam nic zrobić z tym. Norminah zatem wkurwiło się i zapowiedziało wyjazd w ten weekend gdzie ona unikała cholernej odpowiedzi. Ally dała mi jasno do zrozumienia że mam ją przekonać do wyjazdu inaczej pokaże mi jak można kogoś do czegoś przekonać. Postanawiam zatem wejść do jej biura jak burza żeby dać jej do zrozumienia że jest przegrana. Jednak...NAWET MNIE NIE ZAUWAŻYŁA DO CHUJA!!!
-Lauren serio?!-Spojrzała na mnie zaskoczona i lekko się uśmiechnęła po czym znowu wróciła nosem w papiery.
-Hej Camz co tam się stało?-Siadam na jej biurko i zerkam co robi.
-Ciągle nie dałaś odpowiedzi co do wyjazdu i unikasz odpowiedzi nawet w tym momencie.-Zamykam jej tę cholerną teczkę żeby w końcu na mnie spojrzała bo aż mnie denerwuje jej podejście.
-Camila bardzo chętnie zawsze spędzę z wami czas ale nie mam teraz czasu,pozew i sprawa mnie czekają nie mogę sobie pozwolić teraz na drobne wakacje. Plus konsultacja.
-Z kim konsultacja i ile do sprawy?-Prycha.
-Nie mam obowiązku ci odpowiadać Camz...zwłaszcza że wiem co chcesz ugrać.-Co za...
-Dobrze.-Schodzę z biurka.
-Dziękuję że w końcu mi odpuszczasz.
Wychodzę z jej biura i ruszam do naszej ukochanej asystentki i recepcjonistki zarazem ta kobieta to anioł nie człowiek.
-Witaj Cassandro.-Uśmiecha się do mnie.
-Witam Panienko Cabello w czym mam pomóc tym razem?-Złota rączka z niej.
-Powiesz mi z kim ma dzisiaj spotkanie Lauren? I ile zostało jej do sprawy którą ma ponoć w najbliższym czasie?-Zerka do kompa nim zdążę cokolwiek powiedzieć.
-Dzisiaj z Panem Smith'em a sprawę ma za trzy tygodnie dopiero pozew za dwa na tydzień przed sprawą.-A to wredna szmata.
-Dziękuję ci jesteś aniołem.
Ruszam do gabinetu Ally i bez ściemy przedstawiam jej sytuację jaka ma miejsce. Proszę ją by po prostu dzisiejsze spotkanie przejęła od Lauren żebym mogła zmusić ją wręcz do tego by pojechała bo nie zwracała nawet uwagi na mnie w swoim biurze. Powiedziała mi że to przejmie. Ucieszyło mnie to. Zostało mi tylko zainicjowanie kolejnej rozmowy z nią. Ruszam do sali konferencyjnej i siadam na jednym z krzeseł cierpliwie czekając na Lauren która jest zawsze punktualna.
-Dzień dobry moje nazwisko Jau...Camila? Co ty tu robisz?-Bingo
-Pora na rozmowę.-Zamykam drzwi z sali zdalnie pilotem i się uśmiecham do niej.
Odkłada teczki na stół i opiera o niego cholernie niezadowolona.
-Gdzie jest facet z którym miałam się spotkać? Jakim cudem to zrobiłaś?
-Jest u Ally a co do pozwu i sprawy masz prawie miesiąc do tego więc nie mam pojęcia co zrobi ci jeden weekend ale nie odpuszczę Lauren. Popadasz w pracoholizm i nie wyjdziemy stąd dopóki tego nie wyjaśnimy.
CZYTASZ
"Reflection" // Camren [ Zakończone ]
FanfictionCzłowiek zaskoczy człowieka nawet w najgorszym momencie.