Lauren*
Pomijam te pierdoły ze szpitalem i zabraniem mnie do domu. Muszę się oszczędzać. Wiem,że wszystko powoli idzie na dobre tory co bardzo mnie cieszy. Jednak i tak jeszcze czeka mnie spotkanie z nią. Chce spojrzeć jej w oczy nim poznamy werdykt. W dodatku Camila jest bardzo podniecona tym co ma mi do powiedzenia jeżeli chodzi o Alexę i Chrisa. Dziewczyny dbały o to bym miała porządek w domu. Bardzo miło z ich strony. Ale teraz chce mieć Camile w domu. I niczym magicznym skinieniem różdżki pojawia się w moim salonie. Wstaję i podchodzę do niej by ją przytulić. Potem ku memu zaskoczeniu składa mi na ustach bardzo delikatny i namiętny pocałunek. Pogłębiam go. Wsuwam ręce powoli pod jej koszulę. Czuję jej uśmieszek na moich ustach. Jednak szybko jęczę niezadowolona gdy się odsuwa.
-Masz się oszczędzać kochanie,nie ma tak dobrze.-Mrużę oczy.
-Ale ja się czuję bardzo dobrze.-Prycha śmiechem.
-Oczywiście,oczywiście. Idziemy pod prysznic i potem spać,rano chciałabym z tobą porozmawiać.-Uśmiecham się figlarnie ponieważ,mam plan.
-Ale idziemy osobno moja droga,nie ma tak dobrze.-CO?!
-Ale dlaczego?!-Podchodzi do mnie i szepcze mi w usta.
-Uśmieszek cie zdradził kochanie.-Muska je delikatnie i idzie powoli do góry. Ona mnie zabije.
I faktycznie...osobno. Jednak potem spałyśmy razem co mnie bardzo cieszyło. Mogę z nią spać w końcu w jednym łóżku. Rano obudziłam się bez Camzi obok. Wstałam powoli i zeszłam na dół. Śniadanie było gotowe. Ona z uśmiechem nalewała kawę. Staję za nią i szepczę jej do ucha.
-Dzień dobry Camzi.-Widzę ciarki na jej skórze.
-Dzień dobry Lo.-Odwraca się do mnie i całuje mnie bardzo delikatnie.
Potem zasiadamy do śniadania. Pomyśleć,że mogę mieć tak na co dzień. Popijamy kawę i rozmawiamy o bzdetach. W naszej firmie jest dobrze. Powiedziała,że Alexa bardzo pomagała. Nawet Chris był z dwa razy. W moim gabinecie czysto,a DJ tak się nudziła momentami...że kurwa mać kupiła konsole. Jednak potem zapadła cisza...to mnie zaniepokoiło.
-Dlatego miałam wrażenie,że już kiedyś musiałam mieć z tobą styczność.-Co?
-Nie rozumiem?
-Rozumiesz doskonale,kiedy pocałowałam cię pierwszy raz miałam wrażenie,że to nie z Michelle odbyłam pierwszy pocałunek...i nie myliłam się.-Odkładam filiżankę...wiedziałam,że to nastąpi.
-Co mam ci powiedzieć? Wiem,że obejrzałaś już dwa nagrania Camzi i wiem,że znasz prawdę. Owszem to ze mną wtedy...eh,to ze mną tamtego wieczoru odbyłaś swój pierwszy pocałunek.-O dziwo uśmiecha się,nie krzyczy czy nie płacze.
-Pamiętam,że zwróciłam uwagę na twój inny ubiór...jednak przez ten pocałunek straciłam totalnie głowę.-Lekko się czerwienie.
-Nie miałaś potem innego uczucia gdy całowałaś już,Michelle?
-Miałam...jednak ignorowałam to bo stwierdziłam,że każdy pierwszy pocałunek to wielkie wooooow a potem to uczucie.
-Rozumiem.-Patrzy na mnie.
-Dlaczego się poświęciłaś aż,tak dla niej Lo? Mogłaś stracić to wszystko gdybym doszła z nią do ołtarza.-Uśmiecham się.
-Cieszyłabym się bardzo,kochałam ja Camila. Wiedziałam,że ona nie da sobie rady w więzieniu pomimo jej silnego charakteru.
-Nie powiedziałabym,że silnego skoro nie miała cywilnej odwagi by iść odsiedzieć swoje. Dlaczego o tobie nie wiedziałam na długo przed tym całym cyrkiem?-Splatam jej palce z moimi.
CZYTASZ
"Reflection" // Camren [ Zakończone ]
FanfictionCzłowiek zaskoczy człowieka nawet w najgorszym momencie.