M. NOC

473 31 14
                                    

pov marta

Oficjalnie jadę do Astorii na noc. Oczywiście mama zgodziła się bez wahania, ale tata nie omieszkał wygłosić swojej fachowej opinii.

- Do Smarkerusa na noc chcesz jechać?(...) A co to za Astoria, co on tam sobie za panienki sprowadza? (...) Niech no tylko smarka spotkam to mu złoję skórę (...)

W końcu jednak po namowie mamy zgodził się. Będą mieli wolną chatę, nie licząc Stworka i wujka Luńka.

Aportowałam się z tatą na Spinner's End. Weszłam do środka, witając się z profesorem i Astorią. Zaniosłyśmy moją torbę na górę, a chwilę później pojawiła się Dixie. Uściskałyśmy się, a potem poszłyśmy do kuchni czekać na Sus.

- Dzień dobry.- powiedział jak zwykle sarkastycznie Snape.

- O, pan profesor!- uśmiechnęła się tęczowołosa.

- Nie, śpiąca królewna.

- Naprawdę? Ja myślałam że królewicz.- Dix przejęła inicjatywę, co zakończyło tą wymianę zdań.

W końcu pojawiła się czwarta z nas. Zamówiłyśmy pizzę (w zasadzie to dwie) i usiadłyśmy w salonie na dywanie. Kurde, dziwnie tak siedzieć sobie w domu u nauczyciela, który znikąd wytrzasnął sobie jakąś dziewczynę i postanowił wtrącić ją do Hogwartu. Mimo wszystko było... No fajnie. Nie widziałam, że profesor umie się śmiać. Później Snape poszedł do swojej pracowni, a my do pokoju Astorii. Pierwsza poszłam się wykąpać, wróciłam do nich w miętowo-fioletowej koszulce i czarnych szortach, z włosami związanymi w luźny koczek.

Opowiem może o naszych dość dziwnych strojach nocnych.
Astoria założyła czarny koronkowy top z dekoltem w serek i czarne koronkowe spodenki, a włosy uplotła w warkocz. Merlinie, jak ja jej zazdroszczę tych długich, błyszczących, gęstych kłaków.
Dixie (naczelny bogacz Hogwartu, nie ja to wymyśliłam, tak?) przyszła w długiej koszulce Louisa Vuittona i różowych spodenkach. Tęczową burzę włosów związała w dwa dobierane warkocze, chociaż niewiele to dało, bo niesforne kosmyki i tak wyszły spod gumki.
Susan ubrała szarą koszulkę z napisami i szare szorty, z wysokim kucykiem.

Ułożyłyśmy się na tym pięknym, cudownym łóżku (tak, zmieściłyśmy się wszystkie). Swoją drogą nie spodziewałabym się, że nietoperz ma tak fajnie urządzony dom.
Co tu wiele mówić... Logiczne, że nie spałyśmy. Tak przebiegła nasza noc:

*Horrory, horrory, jeszcze raz horrory
*Przechadzki do kuchni po jedzenie
*Smakowanie ognistej whisky
*Pogadanki o chłopakach
*Maseczki
*Karaoke
*Dzwonienie do tatusiów

Nie pytajcie, skąd ta whiskey. Zakradłyśmy się do barku w salonie i wzięłyśmy... TROCHĘ. Wcale nie dużo, TROCHĘ TYLKO.

Karaoke oczywiście było jakoś o pierwszej nad ranem. Pomińmy fakt, że pewnie rano będziemy musiały się z tego tłumaczyć.
Co do tatusiów...
Dix wpadła na wspaniały pomysł obudzenia taty. Zadzwoniła do swojego taty przez kamerkę, a Ass (nazwijmy tak Astorię) prawie zeszczała się z radości. Pogadałyśmy sobie trochę ze sławnym 6ix9ine'em, znanym jako ojciec mojej tęczowołosej przyjaciółki. O piątej rano usłyszałyśmy budzącego się do życia Snape'a, co uznałyśmy jako znak aby położyć się spać.

Mów mi tato✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz