S. SKRZAT W SPODENKACH

675 44 27
                                    

pov severus

Tak naprawdę to nie przeszkadzał mi jej wzrok. Musiałem to powiedzieć, po prostu wiele lat spędzałem z gumochłonami (zwanymi uczniami) i nie potrafię obyć się bez sarkazmu i kpiny.

Wiem, że ona odwdzięczy mi się tym samym. Cisnęło mi się na język, żeby ją poprosić o podanie czegoś. Zrezygnowałem.
Dokończyłem ważyć eliksir na kaca i zakorkowałem go w butelce. Schowałem do kieszeni spodni i zawołałem:

- Astoria, idziemy na obiad.

Znowu zrobiła się cała czerwona i ze spuszczoną głową ruszyła za mną.
Cholera! Zapomniałem, że miałem ją dziś uczyć obsługi noża i widelca.
A z resztą... Poproszę Ferdka o zupę.

Kiedy córka poszła umyć ręce, ja pośpiesznie złożyłem zamówienie u mojego skrzata i usiadłem przy stole. Astoria odsunęła sobie krzesło z zamiarem usiadnięcia na nim. A ja nie mogłem, po prostu nie mogłem, to było silniejsze ode mnie!

Niewerbalnie rzuciłem zaklęcie i w czasie, kiedy ona siadała, krzesło odsunęło się do tyłu. A ona z całym ciężarem klapnęła na podłogę. Próbowałem być poważny, ale kiedy spojrzałem na jej pełną zdziwienia minę i jej pokraczne wstawanie z podłogi, parsknąłem w swoją zupę. Łzy leciały mi z oczu, a jej oczy dosłownie ciskały we mnie gromami. Jak gdyby nigdy nic nabrałem sobie zupy na łyżkę i zacząłem jeść.

- Zupa?- zapytała.

- Nie, lody waniliowe- odpowiedziałem nawet nie podnosząc wzroku.

Po chwili poczułem, jak łyżka ucieka mi z ręki, po czym wylewa swoją zawartość na moje świeżo wyprane spodnie.

Widać że charakterek po tatusiu.
Zostawiłem jej postępek bez komentarza. Żeby zwykłą leviosą robić tyle szkód w domu...

Usłyszałem, jak się śmieje. Swoją drogą, cudowny dźwięk.

- Jedz.

Śmiech ucichł, a ja z wyrazem triumfu na twarzy kontynuowałem jedzenie. Właściwie skrzat pracował u mnie nielegalnie, bo ukradłem go z Hogwartu. Jeden skrzat w to czy w to, co za różnica.

Po obiedzie było dość ciepło. Przez okno w salonie patrzyłem, jak Astoria siedzi na huśtawce w ogrodzie z książką od transmutacji na kolanach. Próbowała transmutować kamień, ale póki co zmienił się on w ledowe kółko.
I tak dobrze, jak na pierwszy raz.

W drodze do pracowni natknąłem się na Ferdka. Mój skrzat przynajmniej wyglądał przyzwoicie. W Hogwarcie uwolniłem go, aby go zabrać do siebie. Oczywiście w ciągu roku szkolnego jeździł ze mną do szkoły, gdzie pracował. W wakacje wracał ze mną do domu.
Wybrałem właśnie jego, bo to chyba najczystszy skrzat jakiego znam, poza tym świetnie gotuje. Ma wielkie, niebieskie oczy i długi nos, podobny do mojego. Chodzi ubrany w białą koszulkę i niebieskie spodenki.
Tak, spodenki. Nikt jeszcze nie widział skrzata w spodenkach.
Mroczny Mistrz Eliksirów, postrach Hogwartu, opiekun slytherinu, dupek z lochów, Severus Snape we własnej osobie posiada skrzata Ferdka w spodenkach.

Mów mi tato✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz