pov dixie
- Kogo to nasze oczy widzą? Czyżby to panny ślizgonki?- powiedzieli chórem Fred i George Weasleyowie.
Wyściskałam chłopaków i przedstawiłam im Astorię.
- Chłopaki, to jest Astoria, wychowanka profesora Snape'a.- powiedziałam.
Fred zmierzył ją okiem eksperta i stwierdził:
- Nadajesz się na jego dziedziczkę.
Zrobiliśmy potrzebne zakupy i wróciliśmy przez kominek do domu Marty. Fred i George zaakceptowali Astorię, a co do niej... Sprawiła sobie kotka. Już widzę minę Snape'a kiedy się o tym dowie. Zastanawiam się w ogóle czy pozwolić jej iść do domu, bo nie mam pewności czy spotkam ją żywą w Hogwarcie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że kotek jest uroczy.
Zamknęłyśmy drzwi od pokoju Marty, a Ass wypuściła kotka z transporterka. Był szary, miał niebieskie oczy, a zamiast sierści miał mięciutkie futerko. Początkowo niechętnie, potem już żwawiej zwiedzał zakamarki pokoju. Pani ze sklepu zoologicznego mówiła, że jest on rasy rosyjski niebieski, czy jakoś tak, i ma 5 miesięcy.
Parę minut później zostałyśmy zawołane na obiad. Zostawiłyśmy kotka w pokoju i zeszłyśmy do kuchni. Remus zajął miejsce przy krótszym boku stołu, między Martą a Syriuszem. Obok Syriusza siedziała jego żona, dalej Susan, Astoria i ja. Stworek podał rybę z frytkami i zupę ogórkową.
Po zjedzonym posiłku Astoria uznała, że musi wracać i poprosiła kogoś z dorosłych o dostarczenie jej do domu. Jak na zawołanie z krzesła zerwał się Remus. Co on tak się jej uczepił?
Chwilę zwlekali z aportacją, a potem zniknęli w czasoprzestrzeni. Ja tez zebrałam swoje rzeczy, pożegnałam się z dziewczynami, podziękowałam za gościnę i zadzwoniłam po tatę.
CZYTASZ
Mów mi tato✓
Fanfichej, mam na imię Astoria. Mieszkałam z rodzicami w małym miasteczku, dopóki nie zostałam porwana przez przypominającego księdza człowieka. Zapisał mnie on do szkoły dla czarodziejów, w której to dowiedziałam się, że jest moim ojcem. Popularność w no...