Rozdział 3

1.5K 116 13
                                    

Rhiannon

W czasie jazdy do apartamentu, ściskałam coraz mocniej kierownicę. Moje jednonocne przygody, zawsze kończyły się nad ranem, albo jeszcze w nocy, a nie ciągnęły się na kilka godzin. To, że jego matka była właścicielką agencji w niczym nie pomagało, nawet w ręcz przeciwnie, to wszystko utrudniało. Nie chciałam go już więcej widzieć, gdyż działał mi na nerwy. Musiałam przyznać, że był bardzo przystojny, ale denerwujący. Jeszcze to; czarnulko. Miałam ochotę mu za to ścisnąć gardło. Był zarozumiały. Cholernie zarozumiały.

Wyklinając wszystko i wszystkich dookoła, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że to mama.

Tylko jej mi jeszcze dzisiaj brakowało.

Wzięłam parę wdechów i choć trochę uspokojona, odebrałam.

– Cześć, mamasita.

– Córeczko, jak tam w wielkim świecie modelingu?

– Wszystko dobrze. Sesje, sesje i jeszcze raz sesje. Czasami dzień wolny, a tak pracuję. A co u was?

– Nawet nie wiesz ile się dzieje. Pamiętasz tą sąsiadkę dwa domy dalej? Jej córka w przyszłym miesiącu wychodzi za mąż. A ta wywłoka chodzi po całej ulicy i się tym chwali. Chociaż, żeby to był przystojny chłopak, a nie takie jakieś coś niewydarzone. A właśnie, jak tam u ciebie sprawy sercowe? Masz kogoś? Bo ja to już będąc w twoim wieku urodziłam ciebie i wzięłam ślub. Teraz ta młodzież tak się zmieniła, że ślubu nie chcą brać. Jeszcze wspomnisz moje słowa, gdy zorientujesz się, że jest już za późno na dzieci. Ale dzwoniłam do ciebie z inną sprawą. Za dwa tygodnie święta. Mam nadzieję, że przylecisz do nas na więcej, niż parę godzin. Stęskniłam się za tobą. Moje jedyne dziecko i to w dodatku tak daleko ode mnie jest. Rhiannon, nie zapomniałaś przypadkiem, że twój ojciec ma urodziny w Wigilię? Trzeba mu ładny prezent kupić. Przywieź mu coś ładnego z Anglii....

– Mamo! – krzyknęłam w końcu, bo nigdy by nie przestała mówić.

– Coś się stało?

– Nie, tylko trudno wciąć się tobie w zdanie. Nadajesz, jak katarynka. A wracając do twojego ostatniego pytania. Tak, pamiętam, że tata ma urodziny. Tak, przylecę do was na święta. Tak, przywiozę mu coś stąd. Coś jeszcze?

– Nie, tylko to chciałam od ciebie wiedzieć. Jesteś taką kochaną córeczką. Jak masz kogoś, to weź go ze sobą. Już tak dawno nikogo nie poznaliśmy. Pomijając oczywiście, tych dwóch niegodziwców.

– Mamo, przestań. Jestem szczęśliwą singielką i to mi w zupełności wystarczy. Mam nadzieję, że to zrozumiesz.

– Nie mam innego wyjścia, prawda? A, co tam u naszej, Charlott?

– Wszystko dobrze. Żyje tak samo, jak ja. Je, śpi, chodzi do pracy, robi zakupy, uprawia seks – zaczęłam jej wyliczyć.

– Rhiannon – westchnęła mama. – Ja na prawdę nie muszę o tym wiedzieć.

– Sama chciałaś wiedzieć, co u niej, więc ci odpowiedziałam. Dobra, mamasita. Muszę kończyć, bo będę wysiadać. Odezwę się jeszcze przed przylotem. Całuję.

– Ja też. Do zobaczenia, córeczko – rozłączyła się, a oddychnęłam z ulgą.

Moja mama potrafiła mówić godzinami, nie dając mi dojść do słowa. Jakby ją ktoś nakręcił, jak katarynkę i nie mogła później przestać mówić. Niemal idealnie umiała przejść z jednego tematu na drugi, pamiętając, co powiedziała jako pierwsze. Mi jedynie włączał się tryb gadulstwa, gdy byłam zdenerwowana.

New Love/Nowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz