Rhiannon
Święta minęły mi bardzo szybko. Nim się obejrzałam, był pierwszy dzień świąt i mój powrót do Londynu. Bardzo mi brakowało Chicago oraz rodziców. Tutaj była całkiem inna atmosfera, niż w Anglii, albo mi się po prostu wydawało. To tutaj był mój prawdziwy dom. Moja duża rodzina, jak zawsze przyjechała, przez co nie można było się nudzić. Juan razem ze swoją żoną i moją małą chrześnicą byli najlepszą atrakcją tych świąt.
– Słyszałem, że jesteś w dość poważnym związku z jednym z piłkarzy – mruknął do mnie wujek Mario, gdy jedliśmy wspólne śniadanie przed moim wylotem.
– Zgadza się – przytaknęłam dość szybko, a dopiero później doszło do mnie, że za szybko. Nie powinnam tak o nim myśleć. To wszystko za chwilę miało się skończyć.
– Rhiannon, jest taka szczęśliwa – wcięła się mama. – Zobaczysz, jeszcze weźmie ślub i stanie się panią Parker. Moja córeczka i bardzo sławny piłkarz, czy nie może być lepiej? On przystojny, Rhiannon piękna! A jakie piękne dzieci by z tego powstały... Mario, mówię ci, gdy na następne święta się spotkamy oni już będą zaręczeni. Musisz go do nas przywieść, nie wolno tak, aby nie poznał teściów. Właśnie mówiłaś coś o projekcie we Włoszech, ale tak bez Deana byś pojechała? A jak on sobie znajdzie inną? Rhiannon, przecież ty się załamiesz. Może lepiej, żeby najpierw było dziecko, bo wtedy ciebie w Londynie zatrzyma? Tylko, jak da tobie pierścionek, nie waż się go oddawać! Chcę ciebie w końcu zobaczyć w sukni ślubnej, a nie jako uciekająca panna młoda. To nie film z Julią Roberts, żeby na to się zgadzała....
– Mamo! – krzyknęłam, bo nigdy by nie zamilknęła. – Przestań stwarzać, jakieś dziwne scenariusze. Zobaczymy, jak to wszystko się rozwinie.
– No, właśnie – wciął się tata. – Daj, Rhiannon odpocząć. Przez cały jej przyjazd, tylko wypytujesz ją o Deana.
– Dziękuję, tatusiu – wstałam z miejsca i podeszłam do niego, całując w skroń. – Ty jeden mnie tu rozumiesz.
– Tylko później nie płacz, że inni koledzy mają już wnuki – mruknęła obrażona, mama. – Spakowałam tobie trochę hallaca. Pewnie będziesz głodna, to sobie zjesz.
– Mnie też spakuj ciociu – wtrącił się. Juan.
– Ty mieszkasz w Wenezueli i Maria może tobie zrobić – przekręciła oczami. – A moja córeczka mieszka w Londynie i nie może.
– Przepraszam was, ale muszę się już zbierać. Za dwie godziny mam lot.
– Nie rozumiem, jak mogli w drugi dzień zrobić wam bankiet – westchnął, tata. – Mam nadzieję, że następnym razem zostaniesz na dłużej.
– Bardzo bym chciała, ale wiesz, że to nie zależy ode mnie – mruknęłam. – Idę, bo się spóźnię.
Wyszłam z salonu i poszłam do swojego pokoju. Moi rodzice mieszkali w małym parterowym domku na przedmieściach, Chicago. Od dnia, w którym opuściłam dom i zaczęłam żyć na własny rachunek, nic nie zostało zmienione w moim pokoju. Znów czułam, jakbym miała naście lat, a świat był piękny. Szkoda, tylko, że później okazało się inaczej, a ludzie bezlitośni. Wzięłam swoją walizkę, którą już spakowałam wczoraj i wróciłam z nią do salonu. Cała rodzina, przyszła mnie pożegnać, a w oczach mamy widziałam łzy. To również było i trudne, bo nie wiedziałam, czy nasze spotkanie znów nie będzie za kilka miesięcy.
– Bezpiecznej podróży – powiedziała mama, która przyszła pożegnać mnie razem z tatą.
– Jak dolecisz daj znać – przytulił mnie do siebie ojciec.
CZYTASZ
New Love/Nowa miłość
Romansa#3 Football Player Love Dean Parker, zakochał się w tej, w której nie powinien. Źle ulokowane uczucia nie dawały mu spokoju, a ukochana choć była zaraz koło niego, tak na prawdę nigdy nie była i nie będzie jego. Rose, wybrała jego kolegę z drużyny...