Rozdział 13

1.3K 128 44
                                    

Dean

Byłem zdezorientowany zachowaniem Rhiannon w galerii. Wydawała się zaznaczać swój teren, którego nie miała. Powinna pamiętać, że nie chciałem od niej nic innego, oprócz pieprzenia. Jedyną dziewczyną, która zajęła moje całe serce była Rose. To ją pokochałem najmocniej na świecie i nic się w tym kierunku nie zmieniło. Piękna blondynka zawładnęła moim sercem, a później rozbiła go na kawałki, ale nie umiałem z niej zrezygnować. Ciągle ją widziałem i czułem. Rhiannon, była całkiem inna. Też mnie pociągała, ale w fizycznym tego słowa znaczeniu. Dobrze nam się razem pieprzyło i to wszystko. Nie chciałem, żeby dawała sobie fałszywych nadziei, których nigdy nie będzie.

– Wydaje się być miła – powiedziała Emma, gdy wracaliśmy do domu.

– I jest – westchnąłem ciężko. – Jest, aż za miła.

– Coś do niej zaczynasz czuć – popatrzyła się na mnie z uśmiechem.

– Nie bądź śmieszna. To tylko moja udawana dziewczyna.

– Udawana, czy nie, ale dziewczyna. Ma ładną egzotyczną karnację.

– Jest z Wenezueli – odpowiedziałem i skręciłem pod dom Emmy.

– O, proszę – powiedziała zagadkowo.

– Co to ma znaczyć? – popatrzyłem na nią, gdy zaparkowałem.

– Nic. Kompletnie, nic – miała wysiadać, ale zatrzymałem ją za ramię.

– Co z tobą i Samuelem – cała się spięła na to pytanie. – To już drugi raz, gdy od siebie odchodzicie na przestrzeni dwóch miesięcy.

– To skomplikowane, Dean. Nie zrozumiesz tego, dopóki kogoś nie pokochasz. Niektóre zachowania przypominają mi te sprzed dwóch lat. Ciężko jest mi wrócić do normalności, w której jest Samuel. Dla Cassidy na prawdę się staram, aby miała prawdziwy dom, ale chyba nie umiem – westchnęła, a gdy na mnie popatrzyła zobaczyłem w jej oczach łzy.

– Jesteś wspaniałą mamą, Em – przytuliłem ją do siebie. – Na pewno wszystko między wami się ułoży – odsunąłem ją od siebie. – A teraz wytrzyj łzy i leć ucałować Cassidy od wujka.

– Dobrze – zaśmiała się i wysiadła z samochodu. – Dean – nachyliła się do wnętrza. – Dziękuję za wszystko – posłał mi ostatni uśmiech i poszła do domu.

Gdy weszła do środka odjechałem, kierując się w stronę domu, w którym jeszcze mieszkałem z przyjaciółmi. Kilka mebli jeszcze nie zdążyło dojechać, dlatego to wszystko się przedłużało. Tak już od kilku dni powinienem mieszkać w swoim nowym apartamencie z widokiem na Tamizę i daleko od Rose z Willem. Jednak do tego dnia zostały mi niespełna dwa tygodnie.

Ścisnąłem mocniej kierownicę, gdy zobaczyłem na podjeździe Audi, Willa. Nie mieli tak w czas wrócić. Mieli dzisiaj przez cały dzień meblować dom. Do porodu Rose, było coraz bliżej, a na tą myśl coś mnie ściskało w żołądku. Musiałem sobie z tym poradzić, ale nie wiedziałem, jak.

Wysiadłem w końcu z samochodu i powolnym krokiem wszedłem do domu. Zdjąłem buty oraz kurtkę i poszedłem do kuchni. Znalazłem w niej Rose, która miała prawie puste pudełko lodów przed sobą. Podniosła do na mnie wzrok i uśmiechnęła się szeroko.

– Cześć. Siadaj – pokazała łyżeczką na krzesło obok siebie.

– Nie, dzięki. Będę szedł do siebie – pokazałem ruchem głowy w stronę schodów.

– Na pewno? – wykrzywiła usta.

– Na pewno – uciekłem wzrokiem od jej oczu, które mi się przypatrywały. – Smacznego – byłem za progiem, gdy usłyszałem jej głos.

New Love/Nowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz