Rozdział 1

2.3K 129 36
                                    

Rhiannon

– Bardzo dobrze, kochanie! Teraz trochę w prawo... Niżej głowa... Utrzymaj ją tak... Teraz kolano do przodu... Super, dzięki – odezwał się nasz fotograf, Jayden. Był miłym chłopakiem i stu procentowym gejem.

Poprawiłam szlafrok, który miałam na sobie i podeszłam do monitora, na którym było widać ujęcia, jakie zrobił. Brałam udział w kampanii reklamowej jednej z wiodącej firmy bielizny. Plusem bycia modelką było później dostanie rzeczy, które się reklamowało. Modelingiem, zajmowałam się już parę lat. Zaczęło się jeszcze, gdy byłam mała i rodzice wysłali mnie na casting. Dzięki mojej urodzie, bardzo łatwo było mi wygrać. Miałam czarne włosy, czarne oczy i oliwkową skórę. To wszystko mogłam zawdzięczyć mamie, która jest Wenezuelką. Najpierw, jako dziecko reklamowałam proszki do prania, czy zabawki. Teraz, gdy byłam już dorosła, reklamowałam wszystko. Zaczynając od butów, a kończąc na bieliźnie, czy reklamie prezerwatyw. Oczywiście wszystkie kontrakty najpierw musiały być sprawdzone przez moją agentkę. Kochałam tę pracę. Czasami musiałam wyjechać poza granice Anglii, ale mi to nie przeszkadzało. W Anglii, oprócz mojej przyjaciółki Lottie, nie miałam nikogo. Rodzice mieszkali w Chicago, a ja ze względu na wykonywany zawód, nie miałam swojego miejsca na ziemi.

– Zajebiście wyszły – przyznałam mu rację.

– Zgadzam się – zawtórował mi Taylor, z którym pozowałam. – Rhiannon, wyglądasz gorąco na tych zdjęciach – trudno było się z tym nie zgodzić. Wyglądałam tak, jakbym go chciała pieprzyć.

– Jutro czeka nas następna sesja. Mają przyjść nowe ciuszki, więc będziesz miała, co wziąć do domu, albo oddać Lottie – powiedział fotograf.

– Nie mogę się doczekać. Dobra, chłopaki. Idę się przebrać, bo czeka mnie dzisiaj niezapomniany wieczór z dziewczynami. Do zobaczenia – nachyliłam się i pocałowałam Jaydena w policzek i odeszłam w stronę pokoju, w którym miałam zostawione swoje ciuchy.

Zmyłam makijaż, który miałam zrobiony specjalnie do sesji, przebrałam się w swoje rzeczy i wyszłam. Dzięki temu, że miałam podpisanych kilka kontraktów, stan mojego konta pokazywał kilka zer na wyciągach bankowych. W mojej szafie, można było znaleźć wszystko. Szpilki od Christiana Louboutina po najnowszy garnitur od Prady. Oczywiście mogłabym bez tego wszystkiego żyć, ale gdy się dostawało i było stać na te rzeczy, to aż szkoda odrzucać taką szansę. Założyłam okulary przeciwsłoneczne od Diora na nos i poszłam w stronę najnowszego Mercedesa klasy C Coupe. Wsiadłam do niego i odjechałam w stronę apartamentu w centrum Londynu, który dzieliłam z przyjaciółką. Chociaż było mnie stać na niego sama, to jednak nie lubiłam samotności. Zawsze musiałam mieć koło siebie kogoś z kim będę mogła w każdej chwili napić się wina, popłakać, a później zacząć się śmiać. Zawdzięczałam to wszystko mojej mamie i jej naturze. Podgłośniłam radio, gdy usłyszałam początek mojej ukochanej piosenki Mabel – Don't Call Me Up. Uwielbiałam ją, bo przypominała mi dawne czasy. Miałam już prawie dwadzieścia sześć lat, ale nie umiałam się ustatkować. Zazwyczaj każdy chłopak ze mną nie wytrzymywał dłużej, niż rok.

Godzinę później i stania w wielu korkach, w końcu dojechałam do domu. Zaparkowałam na swoim miejscu i wysiadłam z samochodu. Przywitałam się z portierem na parterze i poszłam do swojego mieszkania. Kiedy otworzyłam drzwi od razu poczułam zapach czekoladowego ciasta, a to znaczyło, że Lottie była w domu. Położyłam torebkę na komodzie zaraz koło wejścia i poszłam do kuchni.

– Pięknie pachnie – powiedziałam na wejściu i podeszłam do blatu, na którym leżała blacha z ciastem.

– Dzięki, Rhiannon – odwróciła się w moją stronę i pocałowała mnie w usta, jak zawsze. Byłyśmy prawdziwymi przyjaciółkami, więc to zachowanie nie było dla mnie dziwne.

New Love/Nowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz