Rhiannon
Minęły trzy dni odkąd widziałam się z Parkerem. Dostawałam od niego wiadomości, albo dzwonił, ale nie reagowałam na to. Po dniu, w którym nawaliłam się z Charlottą, wszystko zrozumiałam, że to na mnie nie ma, aż takie wpływu. Zawsze będę mogła grać zdradzoną i biedną dziewczynę. Chodziłam na swoje sesję i nie przejmowałam się nim. Sophia, mówiła mi, że porozmawiała z nim dość poważnie. Byłam ciekawa, czy ta rozmowa przyniosła, jakiś zamierzony skutek. Sprawdzałam strony plotkarskie, czy nie dowiedzieli się o tym incydencie, ale była cisza. Rozpisywali się o nas, ale nawet na to nie wchodziłam. Robiła to za mnie przyjaciółka. Jak zobaczyła śmieszny fake news na nasz temat, to dopiero mi czytała.
– Idę pobiegać! – krzyknęłam, zaglądając do jej pokoju.
– Idź, idź – machnęła ręką, nawet na mnie nie patrząc.
Zauważyłam, że rysowała następny projekt sukienki. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z pokoju. Zabrałam butelkę wody z blatu w kuchni i wyszłam z mieszkania. Przeszłam do siłowni, w której wyjątkowo było dużo ludzi. Kilku mężczyzna zatrzymało się i skanowało mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami na ich zachowanie i podeszłam do bieżni. Nacisnęłam przycisk i zaczęła działać.
Przez godzinę biegałam tylko na niej, ignorując wszystko, co działo się obok mnie. Kiedy poczułam, że moje nogi nie dadzą już rady dłużej biec, zeszłam z bieżni. Chwyciłam wodę i pociągnęłam kilka dużych łyków. Przechodząc obok recepcji, pomachałam do dziewczyny, która tam stała. Ciężko oddychając po wysiłku, weszłam do apartamentu.
W moją stronę przybiegła Charlotta z palcem na ustach, żebym była cicho. Pokręciłam głową w niemym zapytaniu, o co chodzi, ale pociągnęłam mnie do łazienki przy drzwiach.
– Możesz mi powiedzieć, dlaczego tak się zachowujesz? – zapytałam, gdy zamknęła za nami drzwi.
– Góra lodowa tu przyszła – powiedziała głosem drżącym z emocji.
– Jaka góra lodowa? – po chwili do mnie to dotarło. – Że, Parker?
– Tak! Przyszedł nie długo po tym, jak wyszłaś.
– Mówił coś? – uchyliłam delikatnie drzwi i chciałam dojrzeć Parkera.
– Nie, ale kobieto... On ma coś dla ciebie! – powiedziała podekscytowana.
– Co? – popatrzyłam na nią, spod uniesionej brwi.
– Idź i sama zobacz.
Wypchała mnie z łazienki i szła zaraz za mną. Weszłam do salonu i popatrzyłam na Deana, który siedział na krześle przy stole oraz na stół, na którym leżały czerwone róże. Stanęłam przed nim i położyłam dłonie na biodrach czekając, aż się odezwie. Podniósł najpierw głowę i zeskanował moje ciało wzrokiem, zatrzymując się trochę dłużej, niż powinien na piersiach. Odchrząknęłam, a on dopiero wtedy się na mnie popatrzył. Wstał z miejsca, wziął kwiaty do ręki i mi je podał.
– To na przeprosiny. Nie powinienem tak tobie robić – wzięłam od niego bukiet i spojrzałam na niego.
– Myślisz, że kwiaty to załatwią? – wróciłam wzrokiem do Parkera.
– A nie? Przeprosiłem – wzruszył ramionami. – Idź się ubierz i zabiorę cię na obiad. Musimy pokazać się razem.
– Teraz o tym pomyślałeś? – położyłam z powrotem kwiaty na stole i odeszłam od niego. – Za późno.
– Rhiannon, ja nigdzie stąd nie wyjdę bez ciebie.
– Miłego zestarzenia się – weszłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.
CZYTASZ
New Love/Nowa miłość
Romantizm#3 Football Player Love Dean Parker, zakochał się w tej, w której nie powinien. Źle ulokowane uczucia nie dawały mu spokoju, a ukochana choć była zaraz koło niego, tak na prawdę nigdy nie była i nie będzie jego. Rose, wybrała jego kolegę z drużyny...