Rozdział 9

1.4K 128 41
                                    

Rhiannon

Minęły trzy dni odkąd widziałam się z Parkerem. Dostawałam od niego wiadomości, albo dzwonił, ale nie reagowałam na to. Po dniu, w którym nawaliłam się z Charlottą, wszystko zrozumiałam, że to na mnie nie ma, aż takie wpływu. Zawsze będę mogła grać zdradzoną i biedną dziewczynę. Chodziłam na swoje sesję i nie przejmowałam się nim. Sophia, mówiła mi, że porozmawiała z nim dość poważnie. Byłam ciekawa, czy ta rozmowa przyniosła, jakiś zamierzony skutek. Sprawdzałam strony plotkarskie, czy nie dowiedzieli się o tym incydencie, ale była cisza. Rozpisywali się o nas, ale nawet na to nie wchodziłam. Robiła to za mnie przyjaciółka. Jak zobaczyła śmieszny fake news na nasz temat, to dopiero mi czytała.

– Idę pobiegać! – krzyknęłam, zaglądając do jej pokoju.

– Idź, idź – machnęła ręką, nawet na mnie nie patrząc.

Zauważyłam, że rysowała następny projekt sukienki. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z pokoju. Zabrałam butelkę wody z blatu w kuchni i wyszłam z mieszkania. Przeszłam do siłowni, w której wyjątkowo było dużo ludzi. Kilku mężczyzna zatrzymało się i skanowało mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami na ich zachowanie i podeszłam do bieżni. Nacisnęłam przycisk i zaczęła działać.

Przez godzinę biegałam tylko na niej, ignorując wszystko, co działo się obok mnie. Kiedy poczułam, że moje nogi nie dadzą już rady dłużej biec, zeszłam z bieżni. Chwyciłam wodę i pociągnęłam kilka dużych łyków. Przechodząc obok recepcji, pomachałam do dziewczyny, która tam stała. Ciężko oddychając po wysiłku, weszłam do apartamentu.

W moją stronę przybiegła Charlotta z palcem na ustach, żebym była cicho. Pokręciłam głową w niemym zapytaniu, o co chodzi, ale pociągnęłam mnie do łazienki przy drzwiach.

– Możesz mi powiedzieć, dlaczego tak się zachowujesz? – zapytałam, gdy zamknęła za nami drzwi.

– Góra lodowa tu przyszła – powiedziała głosem drżącym z emocji.

– Jaka góra lodowa? – po chwili do mnie to dotarło. – Że, Parker?

– Tak! Przyszedł nie długo po tym, jak wyszłaś.

– Mówił coś? – uchyliłam delikatnie drzwi i chciałam dojrzeć Parkera.

– Nie, ale kobieto... On ma coś dla ciebie! – powiedziała podekscytowana.

– Co? – popatrzyłam na nią, spod uniesionej brwi.

– Idź i sama zobacz.

Wypchała mnie z łazienki i szła zaraz za mną. Weszłam do salonu i popatrzyłam na Deana, który siedział na krześle przy stole oraz na stół, na którym leżały czerwone róże. Stanęłam przed nim i położyłam dłonie na biodrach czekając, aż się odezwie. Podniósł najpierw głowę i zeskanował moje ciało wzrokiem, zatrzymując się trochę dłużej, niż powinien na piersiach. Odchrząknęłam, a on dopiero wtedy się na mnie popatrzył. Wstał z miejsca, wziął kwiaty do ręki i mi je podał.

– To na przeprosiny. Nie powinienem tak tobie robić – wzięłam od niego bukiet i spojrzałam na niego.

– Myślisz, że kwiaty to załatwią? – wróciłam wzrokiem do Parkera.

– A nie? Przeprosiłem – wzruszył ramionami. – Idź się ubierz i zabiorę cię na obiad. Musimy pokazać się razem.

– Teraz o tym pomyślałeś? – położyłam z powrotem kwiaty na stole i odeszłam od niego. – Za późno.

– Rhiannon, ja nigdzie stąd nie wyjdę bez ciebie.

– Miłego zestarzenia się – weszłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.

New Love/Nowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz