- Wychodzę - powiedział ledwo słyszalnie, chociaż zależało mu na poinformowaniu brata.
Ostatni tydzień minął dość szybko. Dzisiejszy sobotni wieczór zapowiadał się przyjemnie, mimo panującej pogody. Na zewnątrz szumiał wiatr, gałęzie drzew co chwilę uderzały o siebie z impetem.
- Gdzie idziesz? Jest dość późno - Leo wyłonił się z pokoju, opierając się o ścianę w przedsionku.
- Nocuję u Kastiela - mruknął odwracając spojrzenie pod pretekstem poprawienia kołnierza płaszcza.
- Och... W porządku. Miłej nocy - uśmiechnął się delikatnie i zniknął za drzwiami sypialni.
Spakowanie rzeczy w materiałowy plecak i ubranie się niekoniecznie ciepło nie wydaje się złym pomysłem, dopóki jest bezchmurnie, a temperatura ma stosunkowo wysoką wartość. Niestety, Lysandrowi nie dopisało szczęście. Po pięciu minutach od wyjścia z domu niebo całkowicie się zachmurzyło i zaczęła się ulewa. Przyspieszył kroku, ale od celu nadal dzieliło go kilka minut drogi. Przeklinał pod nosem krople deszczu spływające mu po twarzy.
Stanął pod drzwiami lokalu przemoczony do suchej nitki. Chłopak otworzył drzwi, a na klatkę schodową wybiegł Demon, radośnie skacząc wokół srebrnowłosego.
- Przykro mi, to nie jest najlepszy moment - pogładził psa mokrą dłonią.
Dopiero po wejściu do środka poczuł, jak zimno zaczyna mu doskwierać. Ciepło ogrzanego pomieszczenia było tak upragnione. Weszli do pokoju Kastiela. Ten podszedł do szafy i zaczął grzebać w stosach ubrań. Podał znalezione dresy i bluzę Lysandrowi.
- Lepiej się przebierz. Leo mnie zabije jak zachorujesz.
- Dziękuję - powiedział ściągając z siebie koszulę. Odwrócił się tyłem do czerwonowłosego chcąc odłożyć przemoczony materiał w inne miejsce. - Wiesz, że czuję kiedy mi się przyglądasz, prawda?
- Patrzę na tatuaż - stwierdził wzruszając ramionami. Faktycznie, wzór na plecach Lysandra był ciekawy oraz na swój sposób intrygujący.
Gdy w końcu zmienił ubrania, Kastiel zaniósł do wysuszenia jego przemoczone rzeczy. W międzyczasie rozsiadł się wygodnie na łóżku. Starał się ignorować myśl, że nadal przechodzą go zimne dreszcze. Chwilę później chłopak siedział już obok niego.
- Słabo wyglądasz - stwierdził ilustrując wzrokiem bladą twarz i mokre, srebrne końcówki włosów.
- To pocieszające - westchnął.
- Chcesz się położyć?
- J-jeżeli nie masz nic przeciwko...
Czerwonowłosy opadł głową na poduszkę i przyciągnął bliżej Lysandra, który przylgnął do jego boku. Mimo to nadal nie mógł powstrzymać trzęsienia się ciała.
- Cholera, cały mi się wymarzłeś - stwierdził Kastiel, kurczowo zamykając go w swoich objęciach. Chłopak wtulił się w przyjemny materiał czarnej koszulki, przesuwając rękę po jego talii. - Mogłem po ciebie pójść albo...
- Nic mi nie będzie - mruknął. - Czuję się traktowany jak małe dziecko, czasami aż cię nie poznaję - zaśmiał się pod nosem.
- Ja tylko... Martwię się, dobra? - przewrócił oczami.
- Nie powiedziałem, że przeszkadza mi twoja troska.
- Mam nadzieję, chłopczyku - same te słowa wywołały kolejny dreszcz, jednak tym razem nie był spowodowany wychłodzeniem.
Pozostali w tej pozycji dłuższy czas. Obecność Kastiela i bijące od niego ciepło bardzo uspokajały Lysandra. Tak bardzo, że byłby w stanie spędzić w jego ramionach całą wieczność.
- A Leo? Nie wypytywał cię o... Nas? - spytał.
- Eh... Nie przypominam sobie. Może raz... Zdaje się, że chciał wiedzieć, czy jesteśmy w związku, ale nie pamiętam, żebym mu odpowiedział. Właściwie to...
- No oczywiście, jestem idiotą.
- Słucham? - odsunął się nieco, spoglądając w szare tęczówki.
- Jesteś wolny, prawda?
- T-tak? - popatrzył na niego pytająco.
- A chcesz to zmienić? - wsunął dłoń w jeszcze wilgotne, srebrne włosy.
- Ja... Myślę, że tak. Tak, jasne - uśmiechnął się, po czym delikatnie pocałował swojego chłopaka. W tej chwili poczuł się prawdziwie szczęśliwy. Chociaż od dawna łączyło ich coś więcej, niż przyjaźń, do tej pory nie byli oficjalnie w związku. Ten krok do przodu nie zmieniał drastycznie ich relacji, ale „formalnie" otwierał nowy rozdział w życiu.
Po kolejnych bezczynnych minutach czerwonowłosy postanowił przygotować im obojgu coś ciepłego do picia. Wyszedł z pokoju, zostawiając Lysandra samego. Ten już po chwili postanowił wstać z łóżka i udać się do kuchni. Zobaczył chłopaka energicznie mieszającego zawartość kubka łyżeczką.
- Stęskniłeś się? - uśmiechnął się charakterystycznie.
- Powiedzmy - podszedł bliżej, spoglądając na gorące napoje.
- Mogę ci to wynagrodzić - powiedział, następnie sadzając srebrnowłosego na drewnianym blacie.
- Brzmi ekscytująco... - skrzyżował ręce na jego karku, jednocześnie ilustrując go wzrokiem.
Kastiel najpierw powoli musnął jego wargi, tylko po to, aby chwilę później zdecydowanie pogłębić pocałunek. Jednocześnie nachalnie włożył dłonie pod materiał bluzy. Przesuwał nimi po dolnej części pleców, co jakiś czas zaczepiając palcem o spodnie. Wywołało to przyjemne mrowienie i napięcie mięśni Lysandra, którego oddech przyspieszał z każdą sekundą dotyku. Chłopak przywarł ustami do jego szyi. Zassał skórę w jednym miejscu, delikatnie ją podgryzając. Przeciągnął językiem po sinym śladzie, po czym odsunął się od drżącego ciała. Srebrnowłosy starał się opanować stukotanie serca. Jego policzki były rozpalone, przybrały malinową barwę. Kastiel z satysfakcją popatrzył w dwukolorowe oczy.
- Zaraz wystygnie nam herbata, byłoby naprawdę szkoda, nie sądzisz? - powiedział,
a na twarz wkradł mu się sarkastyczny uśmieszek.
CZYTASZ
Wyobrażenie [Lysander x Kastiel]
FanfictionLysander powoli zaczyna gubić się we własnych myślach. Jaki jest powód jego ciągłych niepewności? ! Może zawierać wulgaryzmy. ! TW: anxiety, przemoc seksualna 1 w #słodkiflirt (24.01.2022) 1 w #lysander (25.12.2021) 1 w #kastiel (14.11.2021) 1 w #s...