III

467 34 1
                                    

Minął tydzień od ostatnich wydarzeń. Srebrnowłosy od kilku dni nie czuł już presji ze strony swojej podświadomości, jakkolwiek to nie zabrzmi.

Dzięki temu, że w końcu udało mu się zebrać myśli, przygotował pierwszą zwrotkę oraz refren do nowej piosenki. Miał w planach odwiedzić dziś Kastiela, żeby pokazać mu część tekstu.

Lysander podniósł wzrok znad zeszytu, w którym właśnie dopisał ostatnie zdanie zadania domowego, po czym popatrzył na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał on 17:30. Chłopak wstał z krzesła i podszedł do szafy. Śnieżnobiała koszula okrywająca do tej pory jego ciało wylądowała na łóżku, a zastąpił ją ciepły, norweski sweter. Dłonią poprawił roztrzepane włosy. Włożył do kieszeni spodni smartfon, a ręką chwycił notatnik. Przed wyjściem z mieszkania popatrzył jeszcze raz w lustro wiszące w przedpokoju. Przeszła go myśl: „Czy na pewno wyglądam dobrze?", ale szybko ją od siebie odgonił. „Przecież idziesz tylko do domu Kastiela" - mruknął pod nosem. Na szczęście jego brat, z którym mieszkał, akurat był nieobecny. W innym przypadku mógłby pomyśleć, że Lysander nie czuje się zbyt dobrze, skoro rozmawia właśnie z własnym odbiciem lustrzanym.

Kilkadziesiąt minut później stał już pod drzwiami czerwonowłosego. Ten szybko mu otworzył, po czym Demon, jego pies, z radością skoczył w stronę Lysandra. Bez odezwania się słowem do przyjaciela, pogłaskał zwierzaka z czułością.

- Chłopaki, nie przeszkadzam wam? Teraz to wy jesteście najlepszymi kumplami, hę? - zaśmiał się Kastiel.

- Przecież nie mogłem go tak zwyczajnie zignorować... Jest taki uroczy - uśmiechnął się i jeszcze raz pogładził psa po głowie.

Obydwaj usiedli na łóżku Kastiela, który sięgnął po gitarę. Mieniła się rubinową barwą. Mimo upływu lat nadal wyglądała na zadbaną. Srebrnowłosy otworzył notatnik i podsunął tekst pod nos przyjaciela. Z niecierpliwością patrzył, jak jego wzrok wodzi po każdej linijce z uwagą.

- Według mnie jest dobry, nawet... Bardzo dobry. Możemy spróbować - powiedział, po czym szarpnął struny wydobywając z nich pierwsze dźwięki.

Lysander wsłuchał się w melodię, po czym dołączył do niej swój wokal.

I don't wanna be blind anymore,
Can you, please, come
Come and help me open my eyes
So I could see the truth...

Po kilku próbach postanowili zrobić sobie małą przerwę. Kastiel odłożył gitarę na stojak i wyszedł z pomieszczenia. Chwilę później wrócił, trzymając w dłoniach dwie otwarte butelki schłodzonego piwa. Podał jedną z nich Lysandrowi, który od razu wziął sporego łyka.

- Zasłużyliśmy stary - czerwonowłosy uniósł alkohol w górę, jakby chcąc wznieść toast, po czym również się napił.

- Tak, można tak powiedzieć.

Siedzieli tak jakiś czas rozmawiając o wszystkim i o niczym, co chwilę upijając z butelek.

- Słuchaj, nie chce psuć atmosfery, ale chyba mam dla ciebie szokujące wiadomości - powiedział Kastiel odstawiając puste szkło na podłogę.

- Mam się bać? Zabrzmiało dość nieprzyjemnie - odparł Lys unosząc brew w geście zapytania.

- Czy to straszne? Hmm, jakby na to popatrzeć z pewnej strony... Może. „Pogodziłem się" z Natanielem.

Chłopak zaniemówił. Mało brakowało, a butelka wypadłaby mu z dłoni. Poczuł dziwne ukłucie w okolicy serca. Otworzył szeroko oczy i z niedowierzaniem wpatrywał się w przyjaciela.

- Niemożliwe - stwierdził. - To jakiś żart, prawda? Znowu próbujesz mnie nabrać?

Kastiel wybuchł śmiechem, jednak drugi nadal patrzył na niego z kamiennym wyrazem twarzy. Nadal czuł się zszokowany, choć chciał wierzyć, że nie jest to prawdą.

- Właśnie w tym problem, tym razem nie żartuję. Ale nie myśl sobie, robię to tylko dlatego, żeby zyskać na czasie z papierami. Jeżeli przestanę - na moment - utrudniać mu życie, możliwe, że oszczędzę sobie kolejnych kazań i telefonów dyrektorki.

- Mam nadzieję, inaczej stwierdziłbym, że zwariowałeś - zaśmiał się Lysander. Na szczęście tylko on wiedział, jak bardzo ten śmiech był wymuszony.

Kiedy chłopak w końcu mógł położyć się do łóżka dochodziła 23:00. Leżąc w bezruchu wpatrywał się w sufit. Nie dochodziły do niego dźwięki z zewnątrz, chociaż w pokoju obok Leo i Rozalia oglądali coś w telewizji, żywo przy tym dyskutując. Zupełnie tak, jakby jego uszy zupełnie ignorowały wszystko, co działo się wokół. Były też głosy odzywające się w jego głowie, których nie był w stanie od siebie odpędzić.

Czy Kastiel tym razem powiedział prawdę? Czy jego intencje nie są zupełnie inne? Dlaczego aż tak obchodzi go szkoła? Czy usprawiedliwienia były warte zażegnania wieloletniego konfliktu? Czy to wszystko ma drugie dno? Dlaczego Nataniel miałby być tak życzliwy? Dlaczego to musi być akurat Nataniel? Pierdolony Nataniel, dlaczego jest aż tak denerwujący? Czy ty jesteś zazdrosny o Nataniela?

Lysander podniósł się szybko do pozycji siedzącej. Popatrzył w swoje odbicie w lustrze stojącej po prawej stronie szafy.

- Co się kurwa z tobą dzieje? - wyszeptał, a obraz powoli rozmazywały napływające do jego oczu łzy.

Ponownie opadł głową na poduszkę, po czym przetarł oczy. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz coś tak z pozoru nieistotnego doprowadziło go do łez. Przecież w praktyce nawet nie był w to zamieszany.

Obrócił się na bok próbując zasnąć, aby mieć już ten dzień za sobą. Dopóki jego powieki nie zamknęły się na dobre, przed oczami ciągle miał obraz gospodarza i stojącego obok, rozpromienionego Kastiela.

Wyobrażenie [Lysander x Kastiel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz