Pov. Hope
Obudziłam się przez ciepłe promienie słońca na twarzy. Głęboko westchnęłam, po czym się odwróciłam w drugą stronę. Zdziwiona otworzyłam oczy, gdy moje ciało wylądowało na czymś twardym.
- Witaj piękna. - uśmiechnął się szeroko brązowowłosy.
- Hej przystojny. - mruknęłam, bardziej tuląc się do jego nagiego torsu.
Chłopakowi najwidoczniej to nie przeszkadzało i tylko zaczął swoją ręką jeździć po moich plecach. Aż nagle zadrżałam na ten dotyk. Uniosłam powoli na niego swój wzrok i pierwsze co dostrzegłam to jego figlarny uśmiech. Nie długo czekając zrzucił mnie z siebie i zaczął zwisać nade mną.
- I co teraz zrobisz? - wyszeptał mi seksownie do ucha.
- No nie wiem, muszę się zastanowić. - postanowiłam zagrać w jego grę.
- Niepotrzebnie, dobrze wiem czego chcesz.
- Tak? A niby czego?
Mężczyzna powoli zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Na jego czyn, aż przygryzłam dolną wargę, niecierpliwie czekając. Gdy nasze usta były już tak blisko siebie, nagle odsunął swoją twarz. Czując zdenerwowanie spojrzałam na jego przystojną twarz. Kąciki jego ust mu zadrżały, jakby w złośliwym uśmiechu.
- Tak się bawić nie będziemy. - warknęłam, po czym przyciągnęłam go do siebie.
Nasze usta się spotkały i przywarły do siebie z niezwykłą siłą. Wplotłam swoje ręce w jego włosy i delikatne za nie pociągnęłam. Chłopak na ten gest, aż mi westchnął w usta, na co się uśmiechnęłam. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, kiedy brakło nam tego pieprzonego powietrza. Wyrównując oddech, powoli wstałam z łóżka.
- Idę na dół, chcesz kawę? - spytałam podchodząc do drzwi.
- Tak, za chwilę do Ciebie zejdę tylko trochę się ogarnę.
- Okej.
Nieśpiesznie zeszłam schodami na dół, a następnie weszłam do kuchni. Od razu podeszłam do ekspresu i zaczęłam przyrządzać nasze kawy. Gotowe napoje postawiłam na stole, po czym sama usiadłam na jednym z wolnych krzeseł. Tak czekając na James'a, usłyszałam dzwonek telefonu. Wzięłam komórkę do ręki i wpierw spojrzałam kto dzwoni, po czym odebrałam.
- Halo?
- Hej Hope, nie śpisz już?
- Nie już nie, a co?
- A tak dzwonię się spytać, jak się czujesz? No bo wiesz zbliża się rocznica.
Na jej słowa głęboko westchnęłam, przykładając sobie rękę do czoła.
- Tak wiem. Czuję się nawet dobrze.
- Czy mogę coś dla Ciebie zrobić?
- Nie, nie musisz. Jedynie, co w tym momencie bym chciała to to, aby znów odwiedzić rodziców. Tak dawno u nich nie byłam i tak bardzo za nimi tęsknie. - odpowiedziałam cicho.
- Wiem młoda, jak chcesz mogę sobie wziąć kilka dni urlopu i spędzić ten czas tylko z tobą.
- Alice dam sobie sama radę, nie musisz się o mnie martwić.
- Na pewno?
- Tak na pewno, ja już będę musiała kończyć.
- No dobrze, do zobaczenia Hope.
- Tak, na razie.
W chwili kiedy odłożyłam telefon na stół do pomieszczenie wszedł James. Pocałował mnie w policzek, po czym usiadł za stołem.
CZYTASZ
Gra się rozpoczęła skarbie...
Teen Fiction(Fragm.) Gdy wróciłam do domu było cicho jak makiem zasiał. Zaniepokojona zaczęłam się rozglądać po wszystkich pomieszczeniach wołając, przy tym brata. Nie mogąc go znaleźć usiadłam na kanapie czując to coraz większe przerażenie. Chciałam już dzwoni...