Pov. Hope
Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Niechętnie otworzyłam oczy i podniosłam urządzenie z szafki nocnej.
-Halo?-spytałam zaspanym głosem.
-Ty jędzo jedna! Gdzie jesteś i czy nic Ci nie jest?-usłyszałam zdenerwowany głos przyjaciółki.
-Hej Maya.
-Nie wyskakuj mi tu z żadnym hej tylko kurwa mów gdzie jesteś!
-No dobra nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi-zaśmiał się krótko-jestem bezpieczna w Los Angeles.
-Hope to naprawdę nie jest śmieszne. Policja Cię wszędzie szuka.
-Wiem-westchnęłam.
-Masz może jakieś podejrzenia kto Cię mógł wydać na psiarnie?-spytała po chwili ciszy.
-Tak, jestem święcie przekonana, że wydał mnie John-prychnęłam.
-Niech go tylko spotkam-warknęła wściekle.
-Rozmawiasz z Hope?-usłyszałam drugi głos.
-Hej Isaac.
-Boże Hope, czy jesteś bezpieczna?-spytał zmartwiony.
-Tak jestem-uśmiechnęłam się.
-Nie no ja zajebie tego gnoja. W końcu po tak długim czasie znowu byliśmy razem, ale nie bo kurwa ten debil musiał wszystko zniszczyć! Kurde Hope ja nie chcę Cię znowu stracić-powiedziała smutnym głosem Maya.
-I nie stracisz. Ani ty ani Isaac. Może i w tym momencie jestem oddalona od was o dobre sześćset szesnaście kilometrów, ale przecież nadal jesteśmy przyjaciółmi, pamiętaj. Oprócz tego obiecuję Ci to, że od razu kiedy sprawa ucichnie to do was wrócę.
-Trzymam Cię za słowo.
-Ja też-dodał Isaac.
-Muszę już kończyć, ale pamiętajcie zawsze możecie zadzwonić. Kocham was mocno.
-My Ciebie też Hope-powiedzieli w tym samym momencie.
Szybko się rozłączyłam, po czym odłożyłam telefon na szafkę. Następnie opadłam bezwładnie na poduszki, głęboko przy tym wzdychając.
-Dobra trzeba wstawać-wyszeptałam po kilku minutach bezczynnego leżenia.
Pierwsze co zrobiłam po wstaniu, było to zejście na dół. W kuchni zrobiłam sobie w dużym kubku kawę, z którą następnie wróciłam do pokoju. Włączyłam na telefonie byle jaką playlistę i zaczęłam rozpakowywać walizki. Najpierw zajęłam się ubraniami, co zajęło mi trochę czasu. Następnie zaczęłam rozpakowywać inne swoje rzeczy. Po jakiś bitych dwóch godzinach skończyłam. Usiadłam zmęczona na krześle, biorąc ostatnie łyki już ziemnej kawy. Po chwili relaksu podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jasne jeansy z dziurami, biały dopasowany top na ramiączkach i szary, rozpinany sweter w stylu oversize. Szybko ubrałam się, a następnie weszłam do łazienki, gdzie wykonałam swoją poranną rutynę. Gdy rozczesywałam włosy, wpadła mi nagle pewna myśl do głowy.
-Może powinnam zmienić kolor włosów? Przecież niebieski kolor kojarzy się wielu przestępcom jak i policjantom ze mną. A oprócz tego nie śpieszy mi się do pójścia za kraty. Muszę wpierw uratować brata i zemścić się na porywaczu.
Po chwili namysły stwierdziłam, że to dobry plan. Z uśmiechem na ustach wzięłam swoją torebkę, do której spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, po czym zbiegłam na dół. Szybko weszłam do garażu, od razu wskakując do białego McLarena. Będąc już na głównej drodze uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie jest jakiś fryzjer. Postanowiłam, więc zajechać na najbliższy parking i tam na spokojnie poszukać na telefonie najbliższego zakładu fryzjerskiego. Gdy znalazłam w miarę blisko salon i widziałam, że miał same dobre opinię, postanowiłam po chwili namysłu do niego zadzwonić.
CZYTASZ
Gra się rozpoczęła skarbie...
Novela Juvenil(Fragm.) Gdy wróciłam do domu było cicho jak makiem zasiał. Zaniepokojona zaczęłam się rozglądać po wszystkich pomieszczeniach wołając, przy tym brata. Nie mogąc go znaleźć usiadłam na kanapie czując to coraz większe przerażenie. Chciałam już dzwoni...