Pov. Hope
Siedząc w aucie i czekając na mój wyścig przeglądałam różne stronki internetowe na telefonie. Niezbyt zaciekawiona co się dzieje na zewnątrz pogrążyłam się w swoich myślach. Czemu akurat porywacz chciał, abym wzięła udział w tych wyścigach? Co za tym się kryje i jakie ma wobec mnie i Mike intencje? Nie wybaczę sobie jeżeli stanie się jakaś krzywda mojemu braciszkowi. Muszę go chronić, tak jak na starszą siostrę przystało. Jest to bardzo wkurzające, ale w tej grze to oni rozdają karty. Lecz niech nie będą tacy pewni siebie, bo życie może ich nieźle zaskoczyć.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie w okno. Niezrozumiale spojrzałam na brunetkę, która gestem ręki pokazała mi, abym opuściła szybę.
-O co chodzi?-spytałam zastanawiając się skąd ją kojarzę.
-Chciałam się tylko z tobą przywitać Hope i życzyć Ci powodzenia. Może dawno Cię nie widziałam, ale od razu Cię rozpoznałam. Prawie w ogóle się nie zmieniłaś smerfetko-uśmiechnęła się.
Z lekkim opóźnieniem dotarły do mnie słowa wypowiedziane przez dziewczynę. Wtedy jakby mnie olśniło. Dobrze już wiedziałam z kim prowadzę konwersację.
-Dzięki, właśnie się zastanawiałam kto mnie jako pierwszy pozna. Ty też się prawie nic nie zmieniłaś, chodź na początku Cię nie poznałam Maya.
-No widzisz-uśmiechnęła się miło.
-No cóż Isaac mnie nie rozpoznał-westchnęłam teatralnie.
-Ale od razu gdy od niego odeszłaś podszedł do mnie z zapytaniem czy skądś Cię może nie kojarzę. Powiedziałam wtedy temu debilowi tylko tyle, żeby pomyślał z jaką osobą kojarzą mu się niebieskie włosy-zaśmiała się.
-I co już wie kim jestem?-także się zaśmiałam.
-Bardzo możliwe, Ciebie przecież nie da się tak łatwo zapomnieć. A tak w ogóle co ty tu robisz? Myśleliśmy, że już skończyłaś z tym światem.
-Bo tak było-westchnęłam przeciągle.
-Co się dzieje Hope?-spytała zmartwiona.
-Powiedzmy, że nie z własnej woli znowu wdepnęłam w to gówno.
-Nie ważne co by się działo zawsze Ci pomogę. Może i tamte złe wydarzenia nas od siebie oddaliły, ale i tak byłaś i będziesz moją przyjaciółką.
-Dzięki-uśmiechnęłam wzruszona tym wyznaniem.
-A tak w ogóle gdzie ty się dziewczyno podziewałaś? Szukałam Cię, ale kurde tak jakby rozpłynęłaś się w powietrze-odparła z smutkiem.
-Sorki, ale po prostu obiecałam sobie jak i rodzicom, że zerwę całkowite kontakty z nielegalnym światem. Nie raz chciałam się z wami skontaktować, ale bałam się, że nie chcecie mnie już znać. Mówiliście mi, że John jest zły i będę miała przez niego wielkie problemy, ale ja was wtedy nie posłuchałam. Przepraszam-powiedziałam czując łzy w oczach.
-Oj Hope nigdy w życiu byśmy Cię nie odtrącili. Może i popełniłaś wielką głupotę, ale kto ich nie popełnia? Za wszelką cenę próbowaliśmy coś zrobić, abyś nie trafiła do poprawczaka. Nawet nie pozwolili nam się z tobą spotkać. Naprawdę się o Ciebie martwiliśmy.
-Tak bardzo mi was brakowało.
-Nam Ciebie też-przytuliła mnie.
-Uwaga! Za pięć minut rozpoczyna się czwarty i za razem ostatni wyścig. Wszystkich uczestników prosimy o pojawienie się na linii startu-usłyszałyśmy informacje z głośników.
CZYTASZ
Gra się rozpoczęła skarbie...
Ficção Adolescente(Fragm.) Gdy wróciłam do domu było cicho jak makiem zasiał. Zaniepokojona zaczęłam się rozglądać po wszystkich pomieszczeniach wołając, przy tym brata. Nie mogąc go znaleźć usiadłam na kanapie czując to coraz większe przerażenie. Chciałam już dzwoni...