Pov. Hope
Samolot wylądował na lotnisku w Los Angeles trochę po dwudziestej. Szybko odnalazłam swoje walizki na taśmie i razem z nimi wyszłam z lotniska. Będąc na parkingu uświadomiłam sobie, że przecież nie wiem jak wygląda moje nowe auta.
-No to pięknie-wyszeptałam.
Wcisnęłam niewielki guzik, który znajdował się na kluczykach. Niedaleko ode mnie rozległ się dźwięk. Podążyłam wzrokiem w tamtą stronę i dostrzegłam pięknego czarnego McLarena.
-O wow.
Szybko podeszłam do samochodu, upewniając się czy aby na pewno należy do mnie. Z uśmiechem na ustach spakowałam swoje walizki, po czym dłużej nie czekając weszłam do środka. Jeszcze większy uśmiech pojawił mi się na twarzy, gdy usłyszałam głośny ryk silnika. Wyjechałam szybko z parkingu, robiąc przy tym nie mały szum. Gdy ciesząc się jak dziecko sunęłam po drodze zadzwonił mi telefon.
-Halo?
-Jak Ci się podoba nowe autko?
-Jest świetne.
-To dobrze, oprócz tego w garażu znajdują się dla Ciebie dwa prezenty.
-Jakie?
-Dowiesz się na miejscu, za chwilę wyśle Ci nowy adres zamieszkania. Znajdują się już tam wszystkie rzeczy, które powinny Ci się przydać. Musisz tylko pojechać jeszcze do sklepu po jedzenie-powiedział, po czym się rozłączył.
Już po kilku następnych minutach dostałam wiadomość. Przy pomocy GPS'a odnalazłam swoje nowe miejsce zamieszkania. Dom był średniej wielkości, ale gołym okiem można było dostrzec, że wcale nie był taki tani. Nieśpiesznie wjechałam na teren posiadłości. Zaparkowałam, po czym wyszłam z auta. Wzięłam walizki i podeszłam do drzwi. Niepewnie weszłam do środka, od razu zapalając światło. Jakieś pół godziny zajęło mi obejrzenie wszystkich pokoi. Zachwycona wnętrzem usiadłam na kanapie.
-Jest godzina dwudziesta druga, a sklepy są już zamknięte, więc pozostaje mi McDonald's-powiedziałam sama do siebie.
Powoli wstałam z wygodnego siedzenia, wzięłam torebkę do ręki i wyszłam z domu. Będąc już na zewnątrz przypomniałam sobie o niespodziance. Bez chwili namysłu pobiegłam do garażu.
-O ja pierdziele-powiedziałam zachwycona, patrząc na dwie piękne fury.
Pierwsze podeszłam do białego McLarena. Oglądnęłam z każdej strony auto szczerząc się, przy tym jak nienormalna.
-Widzę, że porywacz lubi tą markę-parsknęłam krótkim śmiechem.
Następnie podeszłam do czerwonego LaFerrari.
-Jezu jakie cuda-pisnęłam ucieszona.
Jeszcze przez chwilę oglądałam auta, po czym znowu wyszłam na zewnątrz. Wsiadłam do samochodu, po czym wyjechałam z osiedla.
-Nie wierzę jak mnie łatwo jest przekupił na kilka pięknych fur. Nawet byłam dla niego milsza, niż zwykle. Kurde muszę się ogarnąć. To przecież wszystko przez niego-wyszeptałam uświadamiając sobie to wszystko.
Gdy po chwili znalazłam restauracje, od razu wjechałam na parking, robiąc przy tym nie małe zamieszanie. Na parkingu oprócz klientów restauracji, była także duża grupa ludzi jeżdżących na ścigaczach i motorach. Widziałam jak z zaciekawieniem wpatrywali się w moje auto. Z głębokim westchnięciem wyszłam z samochodu. Oczywiście nie mogło się obyć od charakterystycznego gwizdania na mój widok. Całkowicie ignorując grupę chłopaków weszłam do McDonald'a. Będąc już w środku rozejrzałam się przelotnie po pomieszczeniu, po czym podeszłam do kasy.
-Dobry wieczór co chciała by pani zamówić?-spytał nie dużo straszy ode mnie mężczyzna.
-Dobry wieczór poproszę McWrapa klasycznego bez pomidorów, średnie frytki, Coca Cole zero i sześć nuggetsów.
-Okej, jakie będą sosy do nuggetsów?
-Słodko-kwaśny i śmietanowy.
-Dobrze, do frytek chce pani ketchup?
-Tak
-Okej, będzie to pięć dolarów i osiemdziesiąt dziewięć centów.
-Proszę i reszty nie trzeba.
Dostałam paragon, po czym oparłam się o najbliższy stolik wyczekując jedzenie. Zauważyłam, że niektórzy ludzie z tego pomieszczenie próbowali mi się "dyskretnie" przyjrzeć. No cóż, jakby nie patrząc mój kolor włosów przyciągał uwagę. W sumie była to moja cecha rozpoznawcza.
-Numer sześćdziesiąty drugi-usłyszałam głos kasjerki.
Szybko podeszłam do niej i odebrałam swoje zamówienie. Wyszłam z restauracji i od razu podeszłam do samochodu. Nie śpiesząc się wyjechałam na ulicę. Już po kilkunastu minutach byłam pod domem. Tym razem wjechałam samochodem do garażu. Wzięłam torbę i swoje jedzenie, po czym weszłam do środka. Rozsiadłam się na kanapie, włączyłam telewizje i zaczęłam jeść kolacje. Gdy byłam już najedzona posprzątałam po sobie, po czym z wielką trudnością wyniosłam walizki do swojego nowego pokoju.
-Nie chcę mi się tego dzisiaj rozpakowywać-sapnęłam uświadamiając sobie, że jest już grubo po północy.
Wyciągnęłam jedynie z jeden z walizek piżamę, po czym razem z nią skierowałam się do łazienki. Szybko się rozebrałam, po czym weszłam pod gorący strumień wody. Co mnie trochę zdziwiło w łazience znajdowały się wszystkie rzeczy, które ja na co dzień używałam.
-Woo nie wiedziałam, że tak dobrze mnie znają.
Długo nie zwlekając umyłam ciało i włosy ładnie pachnącym płynem. Następnie wytarłam się grubym, mięciutkim ręcznikiem. Ubrałam się w piżamie, wykonałam nocą rutynę, po czym weszłam do pokoju. Szybko wskoczyłam do wygodnego i cieplutkiego łóżka. Zmęczona całym dniem w miarę szybko usnęłam, myśląc tylko o nowym życiu.
***********************************************************************************************
CZYTASZ
Gra się rozpoczęła skarbie...
Teen Fiction(Fragm.) Gdy wróciłam do domu było cicho jak makiem zasiał. Zaniepokojona zaczęłam się rozglądać po wszystkich pomieszczeniach wołając, przy tym brata. Nie mogąc go znaleźć usiadłam na kanapie czując to coraz większe przerażenie. Chciałam już dzwoni...