Pov. Hope
Nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się przed siebie. Choć może moja twarz nie wyrażała żadnych emocji to w środku, aż krzyczałam z przerażenia jak i z bólu. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się wczoraj wydarzyło. Miałam taką cholerną nadzieję, że to wszystko było tylko głupim snem. Lecz nadzieja matką głupich. Wierzchem dłoni starłam łzy z policzków, po czym wstałam z krzesła. Aby chociaż trochę zmyć z siebie poczucie winny weszłam pod gorący prysznic. Woda, aż parzyła moją skórę. Czułam ból, ale nic z tym nie mogłam zrobić, a może nie chciałam? Dopiero w chwili kiedy zaczynało mi się już kręcić w głowię, wyszłam spod prysznica. Z przerażeniem patrzyłam na swoje ciało, które stało się, aż nadto czerwone. Wzięłam głęboki oddech, aby się przynajmniej trochę uspokoić, po czym weszłam do pokoju, od razu podchodząc do szafy. Ubrałam dziś na siebie biały, krótki, dopasowany top i szare dresy. Następnie usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Zauważyłam, że mam dwie nowe wiadomości. Jedną od za pewnie porywacza, a drugą od przyjaciółki.
Od: Nieznany
Brawo moja słodzino! Dałaś radę! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Z tej okazji mam dla Ciebie wielką niespodziankę, ale dowiesz się o niej dopiero za kilka dni. Jestem pewien, że Ci się spodoba. Jeszcze raz Ci gratuluję mała! A i oprócz tego mam nadzieję, że zbytnio się nie załamałaś po zabiciu tego człowieka, gdyż w przyszłości na pewno pojawi się więcej tego typu zadań.
Po przeczytaniu tej wiadomości od razu w moich oczach pojawiły się łzy. Czy ja już do końca życia będę jego pierdoloną własnością? Czy w końcu odzyskam brata, czy też zginę wykonując jeden z jego rozkazów? Tego nie byłam, nie jestem, ani nie będę pewna.
W chwili, gdy choć trochę uspokoiłam swoje nadszarpnięte nerwy, odczytałam wiadomość od przyjaciółki.
Od: Alice
Hej Hope! Mam świetny plan! Co ty na to, aby dzisiaj urządzić sobie mały maraton filmowy oraz nocowanko? Nie słyszę słowa odmowy. Zadzwoń jak wstaniesz.
Głęboko westchnęłam, po czym wybrałam numer przyjaciółki.
- Halo?
- No hej.
- O hej Hope i co ty na to?
- No nie wiem, czy to dobry pomysł.
- A ty zwykle na nie. Przecież pisałam Ci już wcześniej, że nie słyszę słowa odmowy.
- Nie czuję się zbytnio najlepiej - powiedział poniekąd zgodnie z prawdą.
- Po czasie spędzonym ze mną na pewno poczujesz się lepiej. Przyniosę pyszne jedzonko.
- No dobrze - odpowiedziałam po chwili niechętnie.
- Okej to widzimy się za dwie godziny.
- Yhm na razie.
- Pa.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną, po czym z głębokim westchnięciem opadłam na łóżko. Nie miałam dzisiaj nawet najmniejszej ochoty się z kimś spotykać. Ale jak zwykle wszystko musi być na odwrót. Zamknęłam oczy i otworzyłam je dopiero wtedy, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko podniosłam się z łóżka, rozglądając się zmieszana po pokoju. Przecież zamknęłam oczy tylko na chwilę. Powoli zeszłam na dół i otworzyłam drzwi wejściowe.
- Hej Hope - przytuliła mnie na przywitanie
- Hej.
- Mam kebaby i wino - uśmiechnęła się, po czym usiadła na kanapie.
- Ta fajnie - westchnęłam przecierając oczy.
- Czy ty w ogóle dzisiaj spałaś? Masz ogromne wory pod oczami.
- Może tylko z godzinkę.
- Co? Czemu? - spytała zmartwiona.
W tej chwili poczułam potrzeba powiedzenia jej o wszystkim. Miałam już dość i przestawałam sobie z tym sama radzić. Niby porywacz powiedział, że nie mogę nikomu tego zdradzić, ale teraz miałam to głęboko w poważaniu. Przez praktycznie cały czas go słuchałam, teraz przyszedł czas, aby to się zmieniło. Nie pozwolę siebie kontrolować!
- Zrobiłam coś okropnego - powiedziałam cicho.
- Hope o co chodzi?
- Nie bez powodu pojawiłam się tutaj. Musiałam się przeprowadzić, gdyż policja zaczęła mnie szukać.
- Ale jak to? Co niby takiego zrobiłaś, że aż policja zaczęła się tobą znowu interesować? Przecież na pewno nic takiego nie zrobiłaś, a oprócz tego skończyłaś z nielegalnym światem. Chyba, że czegoś nie wiem?
- Gdyby to ode mnie zależało znowu nie weszłabym w to gówno. No, ale może zacznę od początku. Kilka miesięcy temu wieczorem wracałam do domu z cmentarza. Będąc na przejściu usłyszałam jakieś dziwne głosy z ciemnej uliczki. Postanowiłam sprawdzić co to. Schowałam się za kontenerem, dostrzegając kilka metrów dalej trzech mężczyzn. Wiedziałam, że nie powinnam tam być, ale coś nie pozwalało mi stamtąd odejść. Byłam wtedy świadkiem morderstwa. Zabójcy mnie zauważyli i zaczęli mnie ścigać. Na szczęście udało mi się uciec. Kilka dni później poszłam pobiegać, a Mike został sam w domu. Gdy wracałam minął mnie pewien czarny Van. Poczułam wtedy wielki niepokój i najszybciej jak tylko mogłam pognałam do domu. Nigdzie nie było Mike'a. Chciałam wtedy zadzwonić na policję, ale dostałam wiadomość z nieznanego numeru. Gra się rozpoczęła skarbie. Chyba na zawsze te słowa zostaną mi w pamięci. Od tego czasu moje życie się zmieniło. Musiałam znowu wkroczyć w ten nielegalny świat, aby uratować brata. Porywacz otwarcie mi powiedział, że jeżeli nie będę robić tego, co mi każe to zabije Mike'a. Nie mogłam do tego dopuścić Alice! Został mi tylko on i nie chciałam go stracić. Znowu zaczęłam ścigać się w wyścigach, a nawet musiałam dilować narkotykami jak i bronią. Do tej pory nadal nie wiem, kto powiedział o mnie policji. Wtedy porywacz kazał wyjechać mi z San Francisco. Załatwił mi tu dom i samochody. Tak o to mijało mi tu życie. Lecz wczoraj wszystko się zmieniło. Dostałam za zadanie zabić człowieka. Tak strasznie nie chciałam tego robić, ale musiałam. Dopóki będę grzeczna to Mike będzie bezpieczny. Wiem, że to nie usprawiedliwia moich czynów, no bo przecież zabiłam pieprzonego mężczyznę. Tak strasznie się za to nienawidzę i za te inne rzeczy, których zdołam się dopuścić - pod koniec swojej wypowiedzi po prostu wybuchłam płaczem.
Widziałam szok wymalowany na twarzy dziewczyny. Za pewnie nie spodziewała się czegoś takiego ode mnie usłyszeć. Alice przybliżyła się do mnie, po czym mocno mnie przytuliła. Odsunęła się dopiero w chwili, kiedy przestałam płakać. Wzięła do ręki butelkę wina, po czym ją otworzyła.
- Na trzeźwo się tego nie da.
CZYTASZ
Gra się rozpoczęła skarbie...
Novela Juvenil(Fragm.) Gdy wróciłam do domu było cicho jak makiem zasiał. Zaniepokojona zaczęłam się rozglądać po wszystkich pomieszczeniach wołając, przy tym brata. Nie mogąc go znaleźć usiadłam na kanapie czując to coraz większe przerażenie. Chciałam już dzwoni...