Rozdział 15

2.6K 58 2
                                    

Pov. Hope

Obudziłam się czując przyjemne promienie słońca na twarzy. Przeciągnęłam się leniwie, po czym wstałam z cieplutkiego łóżka. Ubrałam na siebie bluzę i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni od razu robiąc sobie poranną kawę. Z przygotowanym napojem bogów poszłam do salonu. Dopiero gdy porządnie zgłodniałam wstałam ponownie z kanapy. 

- Będzie trzeba pojechać do sklepu - stwierdziłam otwierając drzwi lodówki. 

Po chwili namysłu postanowiłam sobie zrobić makaron ze szpinakiem i kurczakiem. Śpiewając pod nosem jakieś piosenki przygotowywałam wszystkie składniki na obiad. Po około godzinie danie było gotowe. Z przygotowanym posiłkiem znowu wróciłam do salonu. Szczęśliwa i najedzona odniosłam talerz do kuchni, po czym poszłam do górę. Wchodząc od razu do pokoju podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czerwoną oversize bluzę  i czarne dopasowane legginsy, które następnie ubrałam. Szybko ogarnęłam się jeszcze w łazience, po czym zbiegłam na dół. W przedpokoju ubrałam na nogi czarne nike i wzięłam kluczyki od auta. Wyszłam z domu i podeszłam do Ferrari. Szybko weszłam do środka, aby następnie wyjechać z posesji. Nigdzie się nie śpiesząc jechałam ulicami miast. Na miejscu byłam już po kilku minutach. Wyszłam z samochodu, a następnie weszłam do sklepu. Biorąc do ręki koszyk przechadzałam się między regałami. Będąc na dziale z słodyczami, zauważyłam ulubione żelki Mike. Uśmiechnęłam się smutno na ich widok, lecz po chwili schowałam je do koszyka. Idąc w stronę kasy, nagle przypomniałam sobie o jednej rzeczy.

- Jezu przecież nie mam płatków.

Szybko się cofnęłam i podeszłam do odpowiedniego działu. Wzrokiem szukałam płatków czekoladowych, które dopiero po chwili zauważyłam na najwyższej półce. 

- No chyba jaja sobie robicie.

Próbowałam sięgnąć po te głupie płatki, ale oczywiście mi się to nie udało. Westchnęłam sfrustrowana na ten fakt.  

- Widzę, że potrzebujesz pomocy - odezwał się nagle jakiś głos.

Szybko się odwróciłam dostrzegając Jamesa i Adriana. 

- No przydałaby się - westchnęłam patrząc na moje wymarzone płatki. 

- Które? - uśmiechnął się brązowowłosy. 

- Te czekoladowe. 

James bez problemu sięgnął po płatki, które mi po chwili podał. 

- Dzięki.

- Nie ma za co.

- Co jutro porabiasz? - spytał nagle Adrian.

- Ym chyba nic, a co?

- Bo organizujemy imprezę i było by miło gdybyś na nią wpadła.

- Przecież mnie nawet dobrze nie znacie - powiedziałam podejrzliwie. 

- Ale zdążyliśmy już Ciebie polubić - odpowiedział James. 

Patrząc na nich kalkulowałam wszystkie za i przeciw. Zgodzić się?

- No dobrze.

Szybko podałam chłopakom swój numer telefonu, po czym podeszłam do kasy. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Po niecałych piętnastu minutach byłam pod domem. Schowałam wszystkie zakupy do szafek, po czym położyłam się na kanapie. Sięgając po pilota usłyszałam dzwonek telefonu.

- Halo?

- Witaj księżniczko. Idź po laptopa i zaloguj się na Skype. 

- Ym okej - odpowiedziałam niepewnie. 

Odłożyłam telefon na stolik, po czym pobiegłam po laptopa na górę. Gdy po kilku minutach go w końcu znalazłam wróciłam wraz z nim na dół. Od razu gdy się włączył odpaliłam Skype. Mijały minuty, a nic się nie działo. Miałam już wyłączyć urządzenie, gdy nagle ktoś zaczął do mnie dzwonić przez kamerkę. Z lekkim wahaniem odebrałam po chwili połączenie. Gdy zobaczyłam kto jest po drugiej stronie momentalnie moje oczy zaszły łzami.

- Hope? Siostrzyczko, to ty?

- Tak to ja Mike. Nic Ci nie jest? Czy wszystko u Ciebie w porządku?

- Tak Hope, nic mi nie jest.

- Dobrze Cię tam traktują? Nie masz żadnych ran i siniaków?

- Nie, nie mam, dobrze mnie traktują.

- To dobrze, nie wiem co bym sobie zrobiła, gdyby tobie coś się stało.

- Tak strasznie za tobą tęsknie siostro.

- Ja za tobą też braciszku. Nie martw się niedługo się spotkamy.

- Obiecujesz?

- Obiecuję i pamiętaj kocham Cię najmocniej na świecie - starłam łzy z policzków. 

- Ja Ciebie też.

Nagle kamerka się wyłączyła. 

- Mike?

- Hope! - usłyszałam jego krzyk jakby z oddali.

- Czas minął. 

- Proszę nie, jeszcze chwile - powiedziałam prawie płacząc.

- Oj Hope przecież będziesz mogła się jeszcze z nim zobaczyć. Za każde twoje zasługi i dobre zachowanie będziesz dostawała nagrody, a za złe kary. Na dziś to tyle. Do zobaczenia skarbie.

Odłożyłam powoli laptopa na stolik. Ścierając rękawem resztę łez, próbowałam wszystko sobie poukładać w głowie. Byłam bardzo szczęśliwa z faktu, że chociaż na chwilę mogłam zobaczyć i porozmawiać z braciszkiem. Nie poddam się, będę walczyć i w końcu Cię odnajdę Mike. Obiecuję. 

***********************************************************************************************

Hejka kochani!

Przepraszam, że tak dawno nic nie wrzucałam, ale od pewnego czasu praktycznie w ogóle nie miałam weny. Ale zebrałam się za siebie i w końcu coś napisałam. A oprócz tego, także chce Wam życzyć wesołych, udanych i spokojnych świąt. Oraz aby ten nowy rok był o wiele lepszy od poprzedniego. 

Do następnego!

Niebezpieczna329 

Gra się rozpoczęła skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz