Rozdział 17

2.3K 56 0
                                    

Pov. Hope

Obudziłam się czując niewyobrażalny ból w okolicach głowy. Niemrawo podniosłam się do siadu i rozglądnęłam się po pokoju. Gdzie ja kurwa jestem? Lekko wystraszona odchyliłam trochę kołdrę. Z wielką ulgą zauważyłam, że mam na sobie swoje ubrania. Z trudem podniosłam się z łóżka, po czym podeszłam powoli do pierwszych drzwi. Jak się okazało była to łazienka. Gdy spojrzałam w lustro, aż się przeraziłam. Wyglądałam jak zmora z bagien. Miałam praktycznie cały makijaż rozmazany na twarzy oraz szopę na głowie. Szybko przemyłam twarz wodą i rozczesałam włosy. 

- Już lepiej - odetchnęłam znowu spoglądając w swoje odbicie. 

Wyszłam z łazienki i praktycznie, od razu zauważyłam jakieś ubrania na łóżku, których na pewno tu wcześniej nie było. Zmieszana rozglądnęłam się po pokoju, lecz nikogo nie dostrzegłam. Wzruszyłam ramionami, wzięłam ubrania do ręki i wróciłam do łazienki. Szybko ściągnęłam z siebie swoje ubrania, po czym założyłam na siebie czarne krótkie spodenki oraz duży luźny biały t-shirt. Następnie kilka minut spędziłam siedząc na łóżku i zastanawiając się, czy powinnam wyjść z pokoju. 

A dobra pierdziele to.

Niepewnie otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po korytarzu. Nikogo nie dostrzegłam. Wzięłam głęboki wdech, po czym wyszłam z pokoju. Kierując się za głosami dotarłam na dół do kuchni. 

- Dzień dobry - przywitałam się trochę zawstydzona. 

- Witaj śpiąca królewno - uśmiechnął się w moją stronę James. 

Szybko się ze wszystkimi przywitałam, po czym usiadałam za stołem. 

- Jak się czujecie moi drodzy? Humorki wam dopisują? - spytał Logan.

- Jak najbardziej. Chodź było by jeszcze lepiej, gdyby mnie tak głowa nie napierdalała - powiedział Harry rozmasowując sobie, przy tym czoło.

- Zgadzam się z tobą - westchnęłam przeciągle.

- Wcale się wam nie dziwie. Wiecie ile wy wczoraj wypiliście? - powiedział Adrian. 

- Racja, ty sama Hope wypiłaś o wiele więcej ode mnie - dopowiedział szczerze Logan.

- Serio? - spytałam zdziwiona.

- Yhm - odpowiedział James podając mi i blondynowi po kubku wody i tabletce przeciwbólowej. 

Podziękowałam mu skinięciem głowy, po czym szybko zażyłam lek. 

- Już nie pamiętam kiedy się tak ostatnio opiłam. To wszystko przez was! Sprowadzacie mnie na złą drogę.

Na moja słowa chłopcy zaczęli się głośno śmiać, przez co sama się uśmiechnęłam. 

- A tak w ogóle to co się wczoraj działo, po tym jak urwał mi się film? - spytał zaciekawiony Harry.

- Gdy skończyliśmy grać w nigdy przenigdy, wy byliście już porządnie pijani. No, ale no było wam mało. Postanowiliście urządzić sobie turniej. Kto szybciej wypije zero siódemkę wiśniówki. Chcieliśmy was powstrzymać przed tym głupim pomysłem, ale nas w ogóle nie słuchaliście. Następnie Hope zaczęła odprawiać jakiś rytuał na zewnątrz, a ty postanowiłeś pójść się wykąpać w basenie. Gdy w końcu wraz z chłopakami Cię stamtąd wyciągnęliśmy, zacząłeś ścigać Hope po całym ogrodzie z krzykiem, że ukradła Ci twoje magiczne fasolki. Powiem szczerze waszym zachowaniem doprowadzaliście nas do niejednego wybuchu śmiechu. Można powiedzieć, że nam się z wami nie nudziło. W końcu usnęliście na kanapie słuchając jakiś rosyjskich piosenek. James zaniósł Hope do gościnnego, a ja odprowadziłem Cię do innego pokoju. 

- O boże, nigdy więcej nie czepię się już alkoholu - odparłam szczerze załamana.

- Dobrze wiemy, że to nie prawda - zaśmiał się Logan.

- To co chłopaki? Trzeba brać się za sprzątanie - powiedziałam po chwili, widząc jaki tu jest syf.

- I zrobienie dobrego jedzonka - dodał Adrian.

- To może my weźmiemy się za posprzątanie chałupy, a Hope oczywiście jeśli chce może przygotować w tym czasie coś do jedzenia - zaproponował James.

- Okej - z chęcią przystałam na tą propozycję. 

Z drobną pomocą chłopców znalazłam wszystkie mi potrzebne składniki i zaczęłam robić obiado-śniadanie. 

- Mam nadzieję, że lubicie truskawki? - krzyknęłam głośno, wyciągając przy tym owocki z lodówki.

- Wręcz uwielbiamy!

Gotowe już naleśniki nałożyłam każdemu na talerz. Rozłożyłam jeszcze sztućce i szklanki, a następnie zawołałam chłopców. Już po chwili znajdowali się w kuchni przy stole. 

- Nie wierzę, serio zrobiłaś nam naleśniki? - spytał nie dowierzając Adrian.

- Tak, z nutellą i truskawkami. Mój specjał - uśmiechnęłam się szeroko. 

- Boże kobieta wyjdź za mnie - zawołał uradowany James, zajadając się naleśnikami.

Zaśmiałam się z słów brązowowłosego, po czym sama zaczęłam jeść. Szczerze muszę przyznać, że dobre mi wyszły. Po skończonym posiłku postanowiliśmy w piątkę oglądnąć jakiś film. 

- Tak w ogóle to skąd pochodzisz Hope? - spytał w pewnej chwili James.

- Z San Francisco. 

- Za pewnie twoi rodzice i rodzeństwo strasznie za tobą tęskni, bo jakby nie patrząc jest to trochę daleko - westchnął Adrian. 

- Ymm...nie wydaje mi się. Moi rodzice już od prawie dwóch lat nie żyją, a rodzeństwa nie posiadam - odpowiedziałam po chwili cicho.

- Przepraszam nie powinienem tego mówić.

- Nie no nic się przecież nie stało, skąd niby miałeś o tym wiedzieć - uśmiechnęłam się lekko.

- Okej ekipa ja się będę musiał powoli zbierać, bo mam kilka spraw na mieście do załatwienia -powiedział po pewnej chwili Logan.

- No ja też - dodał Harry.

- A ja z przyjemnością jeszcze u Ciebie zostanę - odparł ze śmiechem Adrian. 

Czekając na Jamesa, oglądałam wraz z blondynem jakąś bajkę. 

- Ja muszę na chwilę do toalety - odezwałam się po chwili.

- Okej.

Szybko wyszłam z salonu i powędrowałam do łazienki. Tam załatwiłam swoje wszystkie potrzeby i chciałam już wrócić do pokoju, lecz usłyszałam strzępki dość ciekawej rozmowy.

- Logan ma rację stary, musisz coś z tym zrobić - usłyszałam stłumiony głos.

- Doskonale o tym wiem i coś z tym na pewno zrobię. Ważne jest to, żebyśmy głośno o tym nie rozmawiali oraz zachowywali się normalnie. Nikt przecież nie musi wiedzieć, że wszystkich teraz dokładnie sprawdzamy i obserwujemy. Tylko takim sposobem dowiemy się kto jest pluskwą. 

- Ty jesteś szefem, rób co chcesz.

Szybko się wycofałam i weszłam do salonu. Usiadłam jakby nigdy nic na kanapie obok Adriana i próbowałam jakoś uspokoić swoje szybko bijące serce. Miałam wielką nadzieję, że mnie nie zauważyli. Patrząc nieobecnym wzrokiem w stronę telewizora zastanawiałam się jakie będzie moje nowe zadanie. Będzie raczej normalne, czy bardziej hardcorowe? Gdybym wtedy tylko wiedziała jakie plany ma wobec mnie porywacz. 

***********************************************************************************************

Hejka kochani! 

Życzę Wam miłego weekendu! Mam nadzieję, że spędzicie go jak najlepiej. 

Do następnego!

Niebezpieczna329


Gra się rozpoczęła skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz