Rozdział 11

2.9K 67 1
                                    

Pov. Hope

Sącząc, któregoś z rzędu drinka, rozglądałam się po parkiecie. W clubie byłam już od około godziny, a jak mężczyzny od samego początku nie było tak nie ma. 

-Gdzie on kurde jest?-wyszeptałam zniecierpliwiona.  

Gdy miałam już prosić barmana o kolejnego drinka, poczułam dłoń na ramieniu. Szybko się odwróciłam i spostrzegłam tam mój cel. 

-Co taka piękna dziewczyna jak ty robi sama w clubie?

Postanowiłam grać głupią brunetkę. 

-Byłam z przyjaciółkami, ale one mnie zostawiły-uśmiechnęłam się smutno.

-Ja Cię bym nigdy samej nie zostawił-uśmiechnął się.

-Na jego słowa cicho zachichotałam, po czym podałam mu rękę. 

-Jestem Jess-uśmiechnęłam się uroczo.

-Gregory-ucałował moją dłoń. 

-Czemu postanowiłeś do mnie zagadać?-zapytałam zaciekawiona. 

-Bo wiesz, nie chciałem żeby taka piękna i cudowna kobieta jak ty, siedziała sama przy barze.

-Oh dziękuję, ty też jesteś przystojny-odpowiedziałam cicho.

-Droga Jess, czy chciałabyś ze mną zatańczyć?-uśmiechnął się szarmancko.

-Oczywiście, że tak mój drogi-zachichotałam.

Na moje nieszczęście, gdy weszliśmy na parkiet zaczęła lecieć bardziej spokojna muzyka. Gregory szybko mnie do siebie przyciągnął, po czym zaczęliśmy tańczyć. Gdy piosenka się skończyła, mężczyzna znowu pocałował moją dłoń. Na ten gest, szybko przewróciłam oczami. Taki dżentelmen się znalazł. 

-Gdzie idziemy?

-Do baru, żebyś wzięła swoją torebkę, po czym pójdziemy do mojej loży.

-Dobrze-uśmiechnęłam się lekko. 

Szybko złapałam swoją torebkę, po czym zaczęłam iść za mężczyzną. Gdy dotarliśmy na miejsce, zauważyłam kilku mężczyzn, przy których siedziały jakieś panienki. Szybko usiadłam przy Gregory i zaczęłam z nim rozmawiać. Próbowałam ignorować tą myśl, która mówiła, że nie powinnam tu być. Gdy śmiałam się z jakiegoś beznadziejnego żartu czarnowłosego, nagle koło nas pojawił się David z nieznanymi mi dotąd mężczyznami.  

-Miło Cię widzieć Gregory-uśmiechnął się złowrogo.

-Czego tu chcecie?-odezwał się chamsko czarnowłosy przysuwając mnie bliżej siebie.

-A czego my możemy chcieć? Już od dawna zalegasz z spłatą długu.

Sytuacja stała się napięta. W rękach mężczyzn momentalnie pojawiła się broń.

-Ja wam radze opuścić broń, bo nie macie najmniejszej szansy by wygrać-zaśmiał się kpiąco Gregory.

-Nie wydaję mi się-powiedział David, po czym mrugnął do mnie okiem. 

Wiedziałam, że przyszedł czas na mnie. Niepostrzeżenie wyciągnęłam pistolet z kopertówki, po czym zaczęłam celować nim w mężczyznę.

-Jess?-spytał przerażony.

-Hejka-uśmiechnęłam się drwiąco.

Rozśmieszyło mnie to, że jeszcze minutę temu był taki pewny siebie, a teraz pewnie srał w gacie. 

-Bądź grzeczny, bo inaczej zrobisz papa-uśmiechnęłam się uroczo, ukazując swoją drugą naturę. 

-I kto tu ma przewagę co?-zaśmiał się David-oddawaj pieniądze, albo nasza słodka Hope naciśnie na spust.     

-Martin prześlij im pieniądze-próbował powiedzieć pewnie czarnowłosy, co mu się nie udało. 

-Już-odpowiedział wcześniej wymieniony mężczyzna. 

David szybko spojrzał na telefon, po czym uśmiechnął się wesoło.

-Zgadza się.

Nie czekając ani minuty dłużej, szybko wyszłam za stołu. 

-Świetnie się z tobą robi interesy Gregory, wiedziałem, że nasz nie zawiedziesz-powiedział David, po czym zaczął iść w kierunku wyjścia.  

-Dobrze się spisałaś Hope-powiedział już na zewnątrz David.

-Zgadza się, szef będzie dumny-dodał ktoś inny.

-Yy dzięki.

-Możesz już iść do domu.

-Okej, na razie.

-Pa-odkrzyknęli na odchodę.  

Idąc w stronę samochodu, wpadła mi do głowy pewna myśl. Długo nie czekając weszłam do pierwszego lepszego sklepu. Będąc w środku, od razu podeszłam do kasjerki by kupić papierosy i zapalniczkę. Z zakupionymi rzeczami wyszłam na pole. Zapaliłam pierwszego papierosa, porządnie zaciągając się dymem. Czując przyjemne pieczenie, szłam ulicami miast. Będąc już prawie przy aucie, zauważyłam małą grupę mężczyzn, którzy opierali się o pobliski murek. Chciałam ich na spokojnie ominąć, ale przeszkodził mi w tym głos jednego z nich. 

-Nie ładnie tak palić.

Powoli odwróciłam się w stronę blondyna uśmiechając się, przy tym sztucznie. 

-Odpierdol się ode mnie-odpowiedziałam słodkim głosikiem. 

Na moje słowa reszta mężczyzn zaczęła się głośno śmiać. 

-No już dobrze mała, nie denerwuj się tak.

Totalnie go olałam i zaczęłam iść w stronę auta. Widząc, że koło mojego McLarena stoją inne sportowe samochody, poczułam lekki niepokój. Czy możliwe, że oni są tymi gangsterami, o których opowiadał mi David? Nie zważając na ich wzrok wpatrzony w moją osobę wyciągnęłam z kopertówki kluczę, po czym otworzyłam McLarena. Usłyszałam z tyłu siebie gwizdy, przez co na moich ustach pojawił się mały uśmiech. Weszłam do samochodu, po czym jak najszybciej wyjechałam z parkingu. Po pół godzinie wróciłam do domu, czując ogromne zmęczenie. Przelotnie spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę drugą. Wchodząc do pokoju, od razu ściągnęłam z siebie zbędne ubrania. Zmyłam jeszcze pośpiesznie makijaż, po czym położyłam się na wygodnym łóżku. Nawet nie wiem kiedy usnęłam, zmęczona dzisiejszymi przeżyciami. 

***********************************************************************************************

Hejka kochani!

Jak tam wam minęły pierwsze dni szkoły. U mnie było nawet znośnie. 

Do następnego!

Niebezpieczna329


Gra się rozpoczęła skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz