14. Koleżanka

199 18 37
                                    

Ostatni tydzień wakacji szybko im minął. Nim się obejrzeli siedzieli już w pociągu mającym zawieźć ich do Hogwartu. Albus jako prefekt naczelny musiał przez część podróży zając miejsce w specjalnym przedziale i patrolować korytarze. Gellert został sam, nie przeszkadzał mu brak towarzystwa albowiem czytał książkę i cenił sobie spokój, którego tak niewiele pozostało. Przerwał mu trzask otwieranych drzwi, pomyślał sobie, że jego chłopak czegoś zapomniał i nie zwrócił uwagi. Usłyszał jednak damski, piskliwy głos, który sprawił, że szybko odwrócił swoją uwagę od lektury.

- Cześć, jestem Saphir Clair! - W drzwiach przedziału stanęła śliczna, drobna dziewczyna. Jej wesołe, srebrne oczy połyskiwały jasnym blaskiem. Czarne włosy upięte w ciasny kok kontrastowały z jej bladą cerą. Wąski nos otaczały delikatne piegi a małe, intensywnie czerwone usta rzucały się w oczy. - Wszędzie jest straszny tłok, pozwolisz, że się dosiądę. - Nie czekając na odpowiedź zajęła miejsce naprzeciwko osłupiałego chłopaka. 

- Gellert Grindelwald, miło mi Cię poznać. - Mruknął i powrócił do lektury niechętny na zawieranie nowych znajomości.

- Nigdy wcześniej nie słyszałam Twojego nazwiska... - Zamyśliła się. - Opowiesz mi coś o sobie? 

- Nie sądzę żeby moja osoba była ciekawym tematem do rozmów. - Burknął. Zaczynał tracić cierpliwość. On także nie kojarzył dziewczyny ale wcale go nie interesowała.

- Nie bądź tak krytycznie nastawiony Gellercie. Taki bel homme [przystojny mężczyzna] nie może być pas intéressant [nieinteresujący].

- l'apparence ne définit pas mon intérieur mlle Clair.  [wygląd nie definiuje mojego wnętrza panno Clair.]

To bardzo mądre słowa. Mówisz bardzo dobrze po francusku. Ja jestem Francuzką ale moja matka wyszła za Anglais - jest jej drugim mężem i dlatego chodzę do Hogwartu a nie Beauxbatons. Czyżbyś był Français? - Zapytała zafascynowana. Kiedy przechodziła korytarzem zwrócił jej uwagę. Wcale nie brakowało miejsc w innych przedziałach ale nie mogła przejść obojętnie. Był atrakcyjny, taki inny niż wszyscy - blady, elegancki i niezwykle przystojny, pojedyncze kosmyki jego niemalże białych włosów opadały gęstymi falami na szczupłe ramiona. Taki pociągający. Jego uroda urzekła dziewczynę. A w dodatku siedział sam, nigdy nie przepuściłaby takiej okazji. 

- Jestem poliglotą. - Odparł i spojrzał za okno. Dopiero teraz wpatrzona w niego zauważyła jego odmienne oczy. Nie mogła oderwać wzroku od tych czarujących tęczówek. Jeszcze tego nie wiedział ale już był jej. Musiał być - pomyślała rozmarzona. 

- Mówiłam, że musisz być intéressant. Ale nie jesteś Anglais prawda? Nie wyglądasz. I nigdy nie widziałam Cię w Hogwarcie a mam dobrą pamięć do twarzy i nazwisk. Nie było mnie w szkole przez zeszłe półrocze, musiałam wyjechać do mojej Ojczyzny, sprawy rodzinne rozumiesz. Pobierałam nauki prywatne. Doszedłeś w ciągu roku?

- Tak. - Niechętnie jej odpowiedział. Nie zwracała uwagi, że nie ma ochoty na rozmowę. Uznał, iż porozmawia z nią chwilę i wtedy da mu spokój na resztę roku szkolnego. Jeszcze wtedy nie wiedział jak bardzo omylił się w ocenie sytuacji. - Przeniosłem się z Durmstrangu. Jestem Węgrem.

- Och to fascynujące, opowiedz więcej. - Zatrzepotała rzęsami nalegając - Nie słyszałam, żeby wcześniej ktoś się przenosił i to w ciągu roku. Chyba, że Cię wyrzucili? Ciocia opowiadała mi o uczniu Durmstrangu, którego wyrzucono w ciągu roku za zbyt wielką fascynację czarną magią.

- Nie widzę potrzeby rozmawiania o takich sprawach. - Powiedział oschle mając nadzieję, że to zniechęci natrętną uczennicę do kontynuowania. 

Pewnego chłodnego wieczoru w Dolinie || GrindeldoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz