6. Pokój życzeń

321 28 21
                                    


Gellert Grindelwald przechadzał się po błoniach tego wiosennego ciepłego sobotniego poranku. Od jego przyjazdu do Hogwartu minęły cztery miesiące i zdążył się już przyzwyczaić do tutejszych zwyczajów. Ludzie przestali już o nim plotkować nie licząc części dziewcząt, dla ślizgonów był raczej obojętny ale nie odważyli się go więcej zaczepiać. Nauczyciele uważali go za porządnego i wyjątkowo uzdolnionego ucznia, postanowił jeszcze poczekać z działaniami ,,dla większego dobra" żeby nie podpaść kadrze. Większość czasu wolnego spędzał z Albusem z czego nie był zadowolony Aberforth, lecz on także nie odważył się ponownie stanąć naprzeciw niemu. Blondyn postanowił się wybrać na spacer bo musiał przemyśleć bardzo ważną kwestię, którą była relacja z przyjacielem. Owszem czuł się przy nim dobrze i swobodnie co nie miało miejsca przy kimkolwiek innym, mógł też mówić wiedząc, że rudowłosy go wysłucha i zrozumie. Niegdyś nikt go nie rozumiał, był samotny i mógł polegać tylko na sobie, odciął się więc od uczuć, które uważał za zbędne. Problemem było właśnie to, że Albus był z nim bardzo blisko co rzutowało na jego serce rozmrażając je. Zawsze nad sobą panował ale ostatnio przyłapał się na przyglądaniu się chłopakowi z czułością. Nie wiedział czy chłopak odwzajemnia to dziwne nieznane mu dotąd uczucie, miał wrażenie, że tak. Mieli porozmawiać dzisiaj po obiedzie, Dumbledore wcześniej nie mógł bo chciał zrobić zadanie domowe dla chętnych na eliksiry, Gellert zazwyczaj też robił nadprogramowe prace jeśli uznał to za przydatne w przyszłości. Jednakże dodatkowego eseju z eliksirów nie zamierzał pisać. Poziom nauczania między Hogwartem a Durmstrangiem znacząco się różnił. Do tego został przyjęty na szósty rok, mimo, iż był dwa lata młodszy od innych uczniów.  W Hogwarcie poziom nauczania zdawał się ogólnie wyższy, ale nie zrobiło mu to różnicy bo oczytany i inteligentny był wysoko ponad innymi uczniami jeśli chodziło o wiedzę, za to skandynawska szkoła słynęła z Czarnej magii, nawet jeśli nauczana była nie do końca legalnie.                                                                                                                                                                                Do zamku postanowił wrócić popołudniu. Wielka sala była już pełna od uczniów, blondyn usiadł na krańcu stołu Slytherinu i spożywał potrawkę z kurczaka czytając książkę. Gdy skończył posiłek udał się do dormitorium odnieść lekturę a następnie w miejsce umówionego spotkania z przyjacielem. 

Albus opierał się o kolumnę na dziedzińcu i podziwiał krajobraz Szkocji, który nigdy nie przestał mu się podobać. Wiatr rozwiewał jego rude rozpuszczone włosy, odgarnął je z oczu i dostrzegł Gellerta podążającego w jego stronę a uśmiech wpełz na jego usta. Tak bardzo cieszył się, że mogą się często spotykać, niestety Elfias obraził się bo podobno nie poświęcał mu wystarczająco dużo czasu. Ale kiedy on miał czas, Doge siedział ze swoją dziewczyną Laurą a i tak zarzucał mu brak zainteresowania. Oboje byli dla niego przyjaciółmi ale Gellert, był dla niego przyjacielem i oparciem, był też znacznie inteligentniejszy od Elfiasa, któremu często musiał tłumaczyć o czym mówi. Znacząco zbliżył się ostatnimi czasy do Grindelwalda ale wiedział, że to niewłaściwe, nie mogło nic z tego wyjść i tyle. Te myśli przygnębiły go a smutny wyraz twarzy Albusa zaniepokoił blondyna. 

- Dobrze się czujesz Albusie? - Usłyszał głos zdecydowanie za blisko swojego ucha i wzdrygnął się lekko. - Wiesz przyjacielu, że mi możesz powiedzieć o wszystkim co leży ci na sercu. 

- Wszystko w porządku, może wrócimy do zamku? Robi się chłodno. - Zasugerował mając nadzieję, że tym odwróci uwagę od tematu swojego smutku. 

- Oczywiście, wybrałeś może już jakieś konkretne miejsce do którego chcesz się udać? 

- Wiesz, jest coś co chciałbym Ci pokazać. 

Zaintrygowany Gellert ruszył za chłopakiem, zastanawiając się co ten ma na myśli. Poznał już większość zamku ale wiedział też, że może kryć wspaniałe miejsca i rzeczy, nieodkryte przez nikogo. Weszli na siódme piętro i stanęli przed pustą ścianą. Rudowłosy przeszedł wzdłuż niej trzy raz. Chciał się zapytać o co chodzi i w tym momencie w ścianie pojawiły się niewielkie drzwi. Pewnie stałby tam zdumiony, gdyby Dumbledore nie pociągnął go za rękaw. Pomieszczenie było średnich rozmiarów, znajdywał się tam kominek, spora sofa z fotelami, na regałach stały stare zakurzone księgi, po środku pokoju leżał dywan a na nim zaś stał stolik.

- Ciekawe, bardzo ciekawe - Blondyn zmrużył oczy i podszedł do mebla, przejechał dłonią po drewnianej fakturze.  - Czy to...?

- Pokój życzeń, wczoraj wyglądał inaczej. Nazwałem go tak bo znajduje się w nim dokładnie to czego pragniemy. Ale nie wszyscy mogą tu wejść, nigdy nie słyszałem o nim od kogoś.

- Wspaniały, zupełnie jak ty. - Gellert już wcześniej stwierdził, a dokładniej to kiedy zobaczył zaczerwienione od mrozu policzki przyjaciela, który tak niewinnie się uśmiechał, że pchnie tą relację dalej. Oczywiście jeśli Albus się zgodzi na coś więcej. Nie był ślepy, widział, że nie jest mu obojętny. Mógł sprawdzić to w inny sposób, już w zeszłe wakacje całkowicie opanował leglimencję i oklumencję, nie chciał jednak naruszać bariery osobistej jedynej osoby na której mu zależało. 

- Odkryłem go przypadkiem niedawno. Potrzebowałem skorzystać z toalety i nagle pojawiły się drzwi w ścianie. Jak możesz się domyślić znajdowała się tu łazienka, zaintrygowało mnie to dlatego wczoraj też tu przyszedłem. Po prostu chciałem wejść i  odrobić zadania oraz odpocząć w ciszy. Było tu spore biurko, wygodny fotel i kominek. Postanowiłem zapytać skrzatów domowych co to za miejsce, nazwali je pokojem "przychodź wychodź". 

- Kolejny dowód na niezwykłość magii. Nie powinniśmy ukrywać się przed światem jak nędzne szczury w kanałach, tylko dlatego, że mamy dar. Mugole boją się nas całkowicie niepotrzebnie.

- Masz rację Gellercie. Tolerancyjny świat jest tym czego pragnę, ale wiesz, niemagiczni boją się tego, czego nie rozumieją. Czarodzieje też nie rozumieją wszystkiego, nasze społeczeństwo także nie jest zbyt otwarte na odmienności. Już dawno pewnie zauważyłeś, że jesteś mi bliższy niż najbliższy przyjaciel. Moje myśli często błądzą ku twojej osobie, jesteś mym oparciem i najlepszym człowiekiem jakiego spotkałem. Może wyda Ci się moje wyznanie nieodpowiednie i w pełni to zrozumiem, zakochałem się Gellercie. W tobie. - Albus spuścił głowę wyczekując odpowiedzi ze strony Grindelwalda. Spodziewał się pogardy, wyśmiania ale na pewno nie tego co miało stać się za chwilę. Obiecał sobie, że nie przyzna się do tego uczucia chłopakowi ale zbyt długo ciążyło mu to na sercu. 

Nieco zaskoczony wyznaniem Dumbledore'a blondyn nie czekał długo tylko podniósł podbródek chłopaka, spojrzał mu w oczy i złączył ich usta w delikatnym ale pełnym uczuć, których nie potrafił wyrazić pocałunku. Domniemywał, że może się rudowłosemu podobać ale tylko podobać. Poczuł wielką ulgę po wyznaniu przyjaciela, ale miał wątpliwości czy to może się udać. Homoseksualiści nie byli akceptowani ani przez czarodziejów ani mugoli. Za miłość można było ponieść nawet karę śmierci. Odsunął się od chłopaka a ten odwzajemnił pocałunek. Siedzieli tak razem dopóki nie brakło im tchu. Zarumieniony Albus wpatrywał się w niego z miłością, Gellert splótł ich dłonie i wpatrywał się w tańczące płomienie. 

- Ja w Tobie też Albusie - Odpowiedział. - Ale zdajesz sobie sprawę z ryzyka jakie niesie ta relacja. Ludzie nie tolerują takich jak my, będziemy musieli się ukrywać. A przynajmniej do czasu aż nie zbudujemy nowej tolerancyjnej rzeczywistości. Podejmę wszelkie starania aby zmienić ten świat. "Dla większego dobra" kochany. 


Pewnego chłodnego wieczoru w Dolinie || GrindeldoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz