7. Łazienka prefektów

325 31 17
                                    

Miłość między dwójką nastolatków kwitła jak pąki kwiatów na zewnątrz. Pogoda robiła się coraz ładniejsza dlatego większość uczniów przesiadywała na błoniach.  Mimo iż do egzaminów końcowych pozostały dwa miesiące Albus i Gellert już teraz zaczęli przygotowania, żeby zdać je jak najlepiej. Jednak żaden z nich nie uczył się dla ocen, to wszystko już dawno opanowali. Czerpali przyjemność i satysfakcję z nauki, dlatego nie musieli poświęcać na to tak dużo godzin jak inni. Spędzali razem jeszcze więcej czasu niż wcześniej. Wspólnie się uczyli i snuli wielkie plany na przyszłość. Grindelwald opowiedział chłopakowi o wizji świata, który chciałby stworzyć. Przedstawił w niej ich, władających rozsądnie i sprawiedliwie. W tym świecie nie musieliby się kryć, ani z byciem czarodziejami ani ze swoją orientacją. Nie musieliby się bać wyjść gdziekolwiek trzymając się za ręce. Blondyn poinformował go, że będą czasem musieli podjąć działania siłowe ale to ,,dla większego dobra". Dumbledore'owi spodobała się ta wizja, jedność dwóch odmiennych światów. Gdyby tak było już teraz albo siedem lat wcześniej... Ile by dał, żeby jego kochana siostrzyczka nie została zaatakowana przez mugoli, którzy zauważyli jej zdolności magiczne.  Wtedy jego ojciec w odwecie zaatakował tych oprawców i trafił do Azkabanu a z nim nikt nie chciał się zadawać ze względu na tą sytuację. Osobisty uraz sprawił, że plan Grindelwalda sprawiał wrażenie czegoś idealnego.                                                                                

Pewnego piątkowego późnego popołudnia pod koniec kwietna mieli lekcje zielarstwa. Ten dzień był wyjątkowo upalny a praca z roślinami ciężka. Pot spływał po plecach każdemu uczniowi a na dłoniach mimo ochrony w postaci rękawic ze smoczej skóry tworzyły się pęcherze. Pracowali z bardzo trującą rośliną zwaną Toxicus Bullbeus, wystarczyła kropla soku z liścia żeby wypalić dziurę w ludzkiej skórze. Ich zadaniem było przesadzenie rośliny i zebranie trucizny z jej liści. Dobrali się w pary, ciężkie miotające się korzenie stanowiły przeszkodę w zbieraniu soku, który można było pobrać tylko kiedy roślina miała przynajmniej dwa z nich wyswobodzone. Albus próbował opanować sytuację, ale trzony kilka razy mocno uderzyły go w nadgarstek, syknął z bólu i kiedy Gellert próbował zebrać płyn, jeden z korzeni chlasnął blondyna w twarz pozostawiając czerwoną pręgę na bladym policzku. Zdenerwowany Węgier zaklął pod nosem i szybko przelał ciecz z liścia do fiolki. Rudowłosemu udało się ujarzmić roślinę i po skończonym zadaniu wyszli wykończeni ze szklarni. Nie mieli nawet siły aby coś zjeść.

- Gell, mam propozycję. - Uśmiechnął się przelotnie ostatkami sił. - Może wybrałbyś się ze mną do łazienki prefektów?

- A kiedy?

- Po co czekać? Najlepiej teraz.

- Z przyjemnością. Lepszej propozycji już dawno nie słyszałem Albusie.

Droga na piąte piętro zajęła im dłużej niż się spodziewali bo schody postanowiły spłatać im figla trzykrotnie przesuwając się. Zmęczeni dotarli do wejścia i Dumbledore podał właściwe hasło żeby wejść. Łazienka była wielka. Wszystko tam wykonane było z marmuru. Z sufitu zwisał ogromny kandelabr, najeżony świecami. W środku znajdował się pusty, prostokątny basen, wpuszczony w podłogę. Ze ścianek basenu wystawało ze sto złotych kranów, każdy z klejnotem o innej barwie osadzonym pośrodku rączki. Gellert obszedł pomieszczenie, dokładnie przyglądając się wszystkiemu, w Durmstrangu nawet nauczyciele nie mieli takich warunków jak tu uczniowie. W oknach wisiały białe, płócienne zasłony. Na szafce znajdowały się świeże śnieżnobiałe ręczniki i szlafroki. Na jednej ze ścian wisiał portret złotowłosej syreny.                          W jego nozdrza uderzył zapach róży i aloesu, musiał przyznać, że było to przyjemne i  ładne połączenie. Odwrócił się w stronę basenu. W wodzie siedział już Albus, jego szata leżała na masywnej ławie, nagość zasłaniała jedynie gęsta kolorowa piana. 

- Na co Pan czeka Panie Grindelwald, jeszcze woda wystygnie i znikną wszystkie bąbelki... 

Skoro chciał pokazu to go dostanie - pomyślał blondyn i pewnym krokiem podszedł do krawędzi basenu. Zdjął szatę oraz obuwie, zostając w samej koszuli i spodniach. Zielono-srebrny krawat był przekrzywiony a za chwilę leżał na podłodze. Los krawatu podzieliła koszula odsłaniając blady tors chłopaka. Na jego nagiej piersi połyskiwał wisior przedstawiający insygnia śmierci. Albus nie mógł oderwać oczu od półnagiego Gellerta, wydawał mu się jeszcze piękniejszy niż zwykle. Grindelwald zsunął z siebie spodnie zostając w samej bieliźnie. Uśmiechnął się zadziornie i rudowłosy odwrócił głowę w bok. Wtedy zdjął ostatnią część ubrania i wskoczył do ciepłej wody.  

Woda kojąco działała na jego zmęczone, obolałe mięśnie a towarzystwo ukochanego uspokajało jego myśli. Jeszcze nie otrząsnął się z zachwytu, który spowodowało to miejsce. Wiedział, że jeszcze tu razem kiedyś przyjdą. Albus wyglądał tak wspaniale, mokre płomiennorude włosy opadły na jego odznaczające się obojczyki a rumieniec niewinności na jego policzkach, powodował, że blondynowi robiło się gorąco. Podpłynął do niego przyciągając go do siebie. Wbił się w usta niższego a ten zarzucił mu ręce na szyję. Trwali tak dopóki starzyło im tchu. Dumbledore pogładził Gellerta po wciąż zaczerwienionym miejscu na twarzy, po czym jego dłonie zaczęły wędrować i badać ciało blondyna. Zatrzymał się na znaku insygnii i obejrzał go dokładnie.

- Piękny... - Skomentował rozmarzony. 

- Piękne i razem je znajdziemy. - Odpowiedział z determinacją w głosie.

- Ty jesteś piękny i lepszy od wizji posiadania ich wszystkich.

Gellertowi dało to do myślenia, oczywiście zależało mu na Albusie, siebie też nie cenił nisko ale nie miał pewności czy ktoś może być lepszy od przedmiotów, które mają sprawić, że jesteś niezwyciężony. Jeszcze ich nie miał ale wiedział, że wcześniej czy później zdobędzie je. Nie wiedział czy wszystkie i jak długo będzie ich szukał lecz czuł to. Akurat to zostawił na później, nie zamierzał zaprzątać sobie głowy wartościami w tak przyjemnej chwili jak ta. Nie odpowiedział, lustrował go wzrokiem bardzo dokładnie, nie chcąc niczego przeoczyć. Rudowłosy zanurzył się po szyję rozśmieszony faktem, iż przeszkodził blondynowi w obserwacji. Węgier fuknął teatralnie i zanurkował. Dumbledore miał tylko nadzieję, że chłopak ma zamknięte oczy bo piana unosiła się jedynie na powierzchni wody. Grindelwald wynurzył się, mokre włosy opadły mu na twarz przysłaniając oczy. Albus wykorzystał tę sytuację do objęcia go od tyłu i wbicia się w jego bladą szyję zostawiając na niej sinobordowe ślady. Nie minęło dużo czasu aż odwdzięczył się tym samym zmuszając chłopaka do zapinania kołnierza koszuli pod samą szyją przez następne dni. Cudowna świadomość, że są tu razem i będą mogli spędzić to późne popołudnie oraz wieczór w ramionach osoby na której tak im zależało, rozpalała młode ciała niemal do białości. Wszystko wokół przestało istnieć, liczyła się tylko dwójka nastolatków tak bardzo pragnących bliskości drugiej osoby. Magia i uczucia wirowały w powietrzu tworząc niewidzialną mgłę otaczającą młodych ludzi. Oboje ten wieczór mieli zapamiętać na bardzo długo. 

Pewnego chłodnego wieczoru w Dolinie || GrindeldoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz