8. Egzaminy końcowe

293 31 23
                                    

Czas pozostały do egzaminów minął im w mgnieniu oka, zostało ostatnie popołudnie na powtórzenie materiału z całego roku. Kiedy większość szóstoklasistów siedziała w zamku, ślęcząc nad książkami w bibliotece bądź zasypiając czytając notatki w pokojach wspólnych, Gellert i Albus wypoczywali nad jeziorem. Oboje wiedzieli, że stres tuż przed egzaminami nie jest dobry, a ucząc się na ostatnią chwilę niewiele da się osiągnąć. Już dla nikogo nie było szokujące, że ta dwójka, która z pozoru powinna się nie znosić przez przynależność do innych domów, siedzi tu razem. Nie wiedzieli czy ktokolwiek domyślił się o ich romansie, może po prostu brali ich za wyjątkowo dziwnie dobranych przyjaciół - chociaż czy ich różniło coś znaczącego, nie licząc tej ,,głupiej" różnicy domów jak twierdził Grindelwald. Na jego szczęście Thymon Rapher i Heinrich Casnonard mieli opuścić Hogwart w tym roku. Co prawda nie odważyli się go więcej zaatakować, ale obdarzali go całkiem wymyślnymi komentarzami. Najczęściej w dużej grupie ślizgonów gdzie nie miał możliwości przeciwstawienia się im siłą. Uznał, że nie warto tracić nerwów na takich jak oni. Jeszcze kiedyś zapłacą mu za to zuchwalstwo. Teraz siedział oparty o drzewo rzucające na nich przyjemnie chłodny cień, rudowłosy leżał na trawie z książką opierając się na jego kolana. Gellert rozmyślał o nadchodzącej przerwie letniej przeczesując dłonią włosy przyjaciela. Było idealnie, błonia były puste więc nie musieli obawiać się, że ktoś nakryje ich w tej dwuznacznej pozycji. Grindelwald nie chciał się kryć z ich związkiem, ale nie mieli żadnego wyjścia. Musieli się kryć, a przynajmniej do czasu aż coś się nie zmieni w społeczeństwie. Albus westchnął cicho i podniósł się na łokciach. Przysunął się do chłopaka, odłożył książę i oparł głowę w zagięciu jego szyi. 

- Gell, masz jakieś plany na wakacje? - Mruknął cicho wciąż przytulony do blondyna.

- Myślałem o tym właśnie. Na pewno zostanę u ciotki Bathildy, może chciałbyś pomóc mi w pogłębianiu wiedzy o insygniach? Wiesz, angielski nie sprawia mi problemu lecz niektóre bardzo stare zagadnienia już tak, może gdyby udało mi się je przełożyć na niemiecki bądź węgierski  byłoby prościej. Chciałbym spędzić te wakacje z tobą kochany. 

- Nie ma problemu, chętnie ci pomogę. Ja też chciałem je spędzić w twoim towarzystwie, może poznasz Arianę, jest naprawdę przesympatyczna.  

- Z wielką chęcią, chociaż obawiam się, że twój brat byłby niezwykle przeciwny. Nie chcę, żeby wasze relacje pogorszyły się przeze mnie mimo iż za nim nie przepadam. 

- Rozumiem, zrobisz to co będziesz uważał za słuszne. - Rudowłosy wtulił się jeszcze bardziej w chłopaka, który obserwował powoli zachodzące słońce nad jeziorem.

Aberforth właśnie wracał od gajowego. Wybrał sobie opiekę nad magicznymi stworzeniami  jako dodatkowy przedmiot w czwartej klasie i nie żałował tego. Musiał jednak dopytać kogoś doświadczonego na temat żywienia nifflerów, a kogo lepiej zapytać niż osobę, która ma prawie ciągły kontakt ze zwierzętami. Musiał jeszcze powtórzyć zaklęcia oraz formułki na transmutację. Niestety nie był tak ,,wybitny" jak jego brat, przez co nauka szła mu gorzej. Nie śpieszył się jednak, szedł powoli brzegiem jeziora podpatrując przepływające rozmazane kształty w głębi - trytony. Zachód słońca był zachwycający, żałował, że jako starszy brat nie mógł pokazać go Ari. Był przekonany, że spodobałby się dziewczynce. Byłaby teraz na trzecim roku, niestety atak na nią zahamował w dużym stopniu jej rozwój. Poczuł gniew, szedł dalej starając się uspokoić ale nie było mu to dane. Obrócił głowę w lewo i dojrzał dwóch chłopaków tulących się do siebie. Obrzydliwe - pomyślał, ale zaraz spojrzał tam znowu by upewnić się, że mu się nie przewidziało - Grindelwald! - syknął i ruszył w stronę drzewa. 

Pewnego chłodnego wieczoru w Dolinie || GrindeldoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz