4. Nowa twarz

345 31 16
                                    

Pociąg do Hogwartu mający odwieźć uczniów do szkoły po przerwie świątecznej odjeżdżał o dwunastej z peronu 9 i 3/4, dlatego Gellert, który wolał być wcześniej niż później  już o jedenastej siedział w Dziurawym Kotle popijając kawę i czytając Proroka Codziennego. Obok niego siedział Albus, który bawił się drewnianą mugolską zabawką zmuszającą do logicznego myślenia. Uparł się, że będzie mu towarzyszył nawet jeśli blondyn zechce być na King Cross dwie godziny wcześniej, a jemu wcale to nie przeszkadzało. Od wigilijnej nocy zbliżyli się do siebie - stali się dla siebie oparciem i prawdziwymi przyjaciółmi. Rudowłosy unikał swojego brata jak tylko mógł, to też był powód dla którego był dziś z Gellertem już godzinę wcześniej w barze niedaleko dworca. Kiedy zegar wskazał jedenastą trzydzieści blondyn stwierdził, że to najwyższy czas aby pójść na peron i zająć przedział w pociągu. Jak powiedział tak zrobili i za niedługo znaleźli się po drugiej stronie bariery, gdzie oczom Gellerta ukazała się wielka bordowa lokomotywa buchająca parą i wiele wagonów. Na peronie zaczęło się zagęszczać, mimo tego, że i tak część uczniów została w szkole na święta, ludzi przybywało. Wsiedli i zajęli wolny przedział. Elfias został w Hogwarcie bo chciał spędzić te święta ze swoją dziewczyną więc Albus wiedział, że raczej nikt się nie dosiądzie. Położyli bagaże na półkach nad ich głowami i wygodnie rozsiedli się obok siebie. Ludzie powoli zaczęli wchodzić do pociągu i na peronie się wyludniało, po chwili maszyna wydała z siebie ociężały dźwięk i ruszyła. Zmęczony wczesną godziną pobudki Dumbledore oparł głowę na ramieniu Gellerta, który wciąż czytał gazetę. W tym momencie drzwi do przedziału otworzyły się i wszedł wściekły Aberforth. 

- Matka kazała przekazać ci, że... Co to ma być! Znowu z tym pedałem siedzisz!? Obrzydliwe zupełnie jak ty! Co on tu w ogóle robi! Przecież nie jest z Hogwartu! 

Grindelwald spokojnie oderwał wzrok od gazety i wstał. Stanął naprzeciw wystraszonego Aberfortha, który nie spodziewał się żadnego ruchu ze strony blondyna. 

- Nie wiem czy zauważyłeś ale jestem tu obecny i nie życzę sobie abyś tak odzywał się do Albusa. A ja nazywam się Gellert Grindelwald i jestem szlachcicem czystej krwi najstarszego węgierskiego rodu czarodziejów a nie pedałem i radzę ci zrobić coś z tym niewyparzonym jęzorem zanim go stracisz. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby trzymając różdżkę przy szczęce chłopaka i patrząc mu w oczy. - Chyba, że chcesz go stracić, jeśli nie to zamilcz i wyjdź! No już Vedd ki a francot!

Jak można się było spodziewać nastolatek szybko się odwrócił i wybiegł z przedziału nie zamykając drzwi, jednak z korytarza można było usłyszeć pełne nienawiści "pedał". Gellert jak gdyby nigdy nic wrócił do czytania gazety. Albus patrzył na niego z rozchylonymi ustami, nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Nie wiedział, że Gellert jest Węgrem, mówił nadzwyczaj dobrze po angielsku a do tego sposób w jaki przegonił jego brata. Rudowłosy nigdy nie popierał użycia siły ani gróźb ale sposób w jaki zrobił to blondyn był wręcz fascynujący. To opanowanie i subtelne lecz pełne brutalności słowa wywarły na nim duże wrażenie. Nie wiedział czy złe czy dobre, po prostu ogromne.

- Coś nie tak Albusie? 

- W porządku Gellercie, po prostu jestem zdziwiony.

- Nie pozwolę nikomu zwracać się do ciebie w ten sposób, mam nadzieję, że brat już nie będzie Ci uprzykrzał życia. 

Resztę podróży spędzili w ciszy. Dopiero dwadzieścia minut przed stacją Dumbledore polecił blondynowi założyć szaty, popierając to tym, że w zamku nie będzie miał możliwości się przebrać bo nie jest jeszcze przydzielony. Gellert posłusznie wykonał polecenie i za chwilę zatrzymali się na stacji w Hogsmeade. Kiedy wysiedli Węgier wzbudził nie małe zainteresowanie innych uczniów. No tak - pomyślał - nigdy wcześniej mnie tu nie widzieli, muszą nacieszyć się nową zabaweczką. Widział jak dziewczęta zaczęły szeptać coś między sobą ale nie zwrócił na nie większej uwagi, tylko wsiadł do powozu i odjechali w stronę szkoły.                                                            Nigdy wcześniej nie widział Hogwartu, nawet się nie interesował żadnymi innymi szkołami. Zamek był wielki, większy niż Durmstarng i wyglądał dużo przyjaźniej a co najważniejsze nie było tu tak zimno. Chociaż i tak zdążył się już przyzwyczaić do wiecznej zimy. Albus jak obiecał zaprowadził nieco zagubionego chłopaka do gabinetu dyrektora i poczekał z nim aż Walter Aragon poprosił go do gabinetu, stwierdził, że jak Gellert chce to mogą wejść razem. Kiedy weszli dyrektor objaśnił wszystko nowemu uczniowi i poddał go ceremonii przydziału. Grindelwald usiadł na stołku i nałożył tiarę, która od razu zaczęła się zastanawiać jakby nigdy nie podejmowała trudniejszej decyzji. 

Pewnego chłodnego wieczoru w Dolinie || GrindeldoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz