9. Twoje oczy!

247 27 7
                                    

Albus właśnie skończył pisać egzamin ze starożytnych run. Oddał pergamin nauczycielce i wesoły skierował się do drzwi. To była ostatnia praca pisemna i właśnie zaczynał wakacje. Tak bardzo się cieszył, że będzie mógł je spędzić ze swoim ukochanym.                                               Wyszedł z sali, korytarz był pusty ale przy ławce nieopodal leżała jakaś postać. Szybko podbiegł tam i jego oczom ukazał się okropny obraz, którego nie chciałby widzieć w najgorszych koszmarach - nieprzytomny Grindelwald. Uklęknął przy chłopaku a po jego policzku spłynęła słona łza. Podniósł blondyna i usadził na kamiennej ławce, próbując wybudzić. Na rozpalonym czole Gellerta widniało kilka kropel potu, a włosy były w nieładzie. 

- Gell proszę obudź się! - Potrząsnął chłopakiem w akcie rozpaczy. - Grindelwald proszę! - Załkał. Obraz rozmazywał mu się przez mokre oczy. Nie teraz! Teraz musiał pomóc Gellertowi, kiedy już miał biec po pomoc zauważył jak chłopak delikatnie się porusza. - Gellert!  - Usiadł obok niego pozwalając opaść mu na ramię, przytrzymał go i delikatnie pogładził po gorącym policzku. 

- Moja głowa... - Jęknął bez sił. - Wody, proszę... 

Albus szybko transmutował pióro w kielich i napełnił go zaklęciem po czym drżącymi dłońmi podał przyjacielowi. Podtrzymywał go, Gellert był bez sił. Ledwo mógł sam utrzymać naczynie, miał wciąż zamknięte oczy, nie odzywał się. 

- Powinniśmy iść do skrzydła szpitalnego. Nie możesz w takim stanie chodzić po zamku. 

Nie czekając na odpowiedź zarzucił jego torbę na ramię i objął chłopaka w pasie. Powoli schodzili ze schodów, na szczęście egzamin z run odbywał się na drugim piętrze. Głowa blondyna bezwiednie opadła na ramię Dumbledore'a. Nie zwracał uwagi na ludzi, musiał jak najprędzej dotrzeć na miejsce. Gellert nie był w stanie mówić, więc nie wiedział nawet co się stało. Otworzył drzwi i szybko położył go na pierwszym łóżku, zawołał pielęgniarkę, która szybko przybiegła ze swojego pokoju. 

- Co się stało Panie Dumbledore? - Przejęty chłopak wskazał na posłanie gdzie leżało bezwładne ciało przyjaciela. Głos mu drżał, serce biło szybko a oddech utykał sam nie wiedział gdzie.

- O-on był nieprzytomny, znalazłem go jak skończyłem pisać egzamin. Nie wiem co się stało, leżał na posadzce. Powiedział, że to głowa. Nie otworzył oczu ani raz. Nazywa się Grindelwald, przyjaźnimy się. Proszę mu pomóc.

Kobieta podała blondynowi eliksir wzmacniający i przeciwbólowy, pozwoliła Albusowi zostać pod warunkiem, że przyjmie lek na uspokojenie. Rudowłosy siedział z chłopakiem, aż ten się nie ocknie. Przez cały czas, który mu się niemiłosiernie dłużył trzymał go za rękę. Po około dwóch godzinach Gellert wyszeptał tylko ciche ,,Al" i obrócił głowę w jego stronę. Dumbledore'owi napłynęły łzy do oczu, nareszcie się obudził. 

- Co się stało? 

- Ból, nieznośny, nagły ból. Widziałem rozmazany obraz. Chyba miałem wizję. Po raz pierwszy w życiu... - Powiedział słabym głosem i powoli, ostrożnie otwarł oczy, które nagle zrobiły się niezwykle wrażliwe na światło. 

- Twoje oczy! - Krzyknął rudowłosy. Już nie widział tych pięknych oczu w kolorze oceanu z dodatkiem granatowych plamek w których się zakochał. Teraz patrzyły na niego dwie inne zdziwione tęczówki. Takie zimne, obce, nie jego kochanego Gellerta! Jedna była czarna jak węgiel, nie dało się odróżnić tęczówki od źrenicy, druga była biała, jak śnieg z różowo-czerwonymi przebarwieniami. 

- Coś nie tak? 

- Zmieniły się, bardzo się zmieniły. 

Hałas przywołał panią Racduf, sama zobaczyła nienaturalny kolor oczu i przeraziła się, kiedy Albus powiedział jaką barwę miały wcześniej. Stwierdziła, że nigdy nie spotkała się z czymś takim ale prawdopodobnie spowodował to duży szok. Powiedziała też, że powinien zostać przynajmniej na noc ale jeśli jego stan się nie polepszy to dwa dni - do wyjazdu na wakacje. Bezradna podała blondynowi jeszcze jedną dawkę eliksirów oraz małe lusterko. 
Gellert niepewnie spojrzał w szklaną taflę i skrzywił się. Nie dość, że jakaś ponura wizja przyprawiła go o okropny ból głowy to jeszcze ta zmiana. Nie podobało mu się to lecz wiedział, że się przyzwyczai. Innego wyjścia nie miał. 

Pewnego chłodnego wieczoru w Dolinie || GrindeldoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz