32

1.7K 127 18
                                    

Noc była na tyle ciepła, że zasnęli przy otwartym oknie, w którym już przezornie zamontowali tego dnia moskitiery, a właściwie alfa zamontował. Izuku mógł jedynie siedzieć na balkonie przykryty lekkim kocykiem i obserwować kwiaty kwitnące na drzewach zwiastujące hanami. Festiwale się jeszcze nie zaczęły, ale oboje wiedzieli, że niedługo nadejdą. Shoto w przypływie rozczulenie widokiem zapatrzonego w piękno natury partnera obiecał mu wspólne spędzenie festiwalu na łonie natury. Już nawet zapisał sobie kilka dni wolnego specjalnie dla jego małej rodziny. Liczył, że zdążą spędzić trochę czasu zanim jeszcze maleństwo się urodzi. Do wyznaczonej daty porodu pozostało zaledwie kilka dni, a Izuku z każdym dniem czasem nawet w ciągu kilku godzin odczuwał coraz większe i coraz mocniejsze skurcze. Czuł niespokojne ruchy córeczki w jego łonie. Uspokajała się dopiero gdy na brzuchu znalazły się dłonie alfy, co przyszły ojciec uważał za niemożliwie urocze. Ten dzień
podobnie jak wszystkie poprzednie omega spędził w domu czasem udając się na jakiś mały spacer, gotując, sprzątając lub czytając. Powoli zaczynało go już to nudzić i irytować. Przewrażliwiony alfa kierowany czasem zupełnie irracjonalnym lękiem pilnował go na każdym kroku i zabraniał wykonywania czynności w jego mniemaniu niebezpiecznych dla zdrowia zarówno omegi jak i dziecka. Starał się być jak najlepszym rodzicem i zielonooki to doceniał jednak mimo wszytko czasem złościł się na ukochanego. Zasnęli późno. Zdecydowanie zbyt późno. Najpierw  siedzieli na balkonie później wzięli wspólną długą kąpiel, a wreszcie zaczęli oglądać serial który w połowie porzucili postanawiając odprężyć się odrobinę inaczej. Wszystkie ich czułości ze względu na stan omegi ograniczały się do przytulania całowania i delikatnego dotykanie jednak takie czynności jak na razie zupełnie im wystarczały. Oboje doskonale wiedzieli, że już niedługo ich życie zmieni się nie do poznania. W końcu dziecko to zawsze duża zmiana, a w ich przypadku i tak wszystko potoczyło się dość szybko. Byli przygotowani na długie nieprzespane noce, na pilnowanie malucha aby nic mu się nie stało i broń Boże nie zachorowało. Wiedzieli, ze wszystkiego będą musieli uczyć się na nowo. Izuku odorbine się stresował jednak liczył, że instynkt pomoże mu w dobrym wychowaniu małej omegi. Shoto, którego wewnętrzna alfa również już wariowała każdą chwilę spędzał na czytaniu poradników, albo robieniu zakupów. Szafeczki w pokoiku Megumi już pękały w szafach pod naporem kolorowych sukieneczek, bodów, śpioszków, skarpetek i czapeczek. Na szafkach stały również maskotki od znajomych i przyjaciół gratulujących im zostania rodzicami, a matka omegi oraz sistra alfy stały się stałymi gośćmi w ich domu.

Omega czując kłujący ból w podbrzuszu rozbudził się nieco. Mocny Skórcz przeszedł przez jego ciało wywołując głośny jęk bólu. Czując jak jego bielizna zaczyna robić się mokra już doskonale wiedział co się dzieje.

- Shoto... Obudź się! Shoto... - zdesperowany z nieukrywanym lękiem w głosie potrząsnął kochankiem śpiącym obok. Mężczyzna po chwili uchylił powieki i wlepił zaspane spojrzenie w przestraszonego omegę

- Co się dzieje?- mruknął cicho zachrypniętym głosem i przetarł oczy. Widząc strach i ból malujący się na twarzy ukochanego szybko oprzytomniał i lekko objął omegę w pasie

- Ja... Rodzę... - wysapał pomiędzy kolejnymi salwami bólu zalewającym i jego ciało. Mocno zacisnął powieki czując przeszywający podbrzusze skurcz.

- O Boże. Już zabieram cię do szpitala! - alfa równie spanikowany jeśli nawet nie bardziej niż omega zerwał się z łóżka i zarzucił na ukochanego grubą bluzę leżącą na fotelu obok. Sam wciągnął tylko spodnie i od razu wziął radzącego omegę na ręce. Nie przejmował się chłodem wiosennej nocy. Nie obchodziło go też to, że w domowych kapciach będzie mu niewygodnie prowadzić. Uważając aby ukochanemu nic się nie stało na tyle szybko na ile pozwalał mu na to niesiony przez niego Izuku zszedł na parking przed blokiem i ułożył partnera na tylnich siedzeniach. Zielonooki starał się powstrzymywać od krzyków jednak raz na jakiś czas spomiędzy zaciśniętych warg wyrwało mu się przekleństwo. Nigdy nie spodziewał się, że aż tak bardzo to boli, a poród jeszcze nawet na dobre się nie zaczął. Szpital nie był daleko, a miasto we wczesnych godzinach porannych było całkiem puste. Godziny szczytu związane z rozpoczęciem szkoły i pracy jeszcze się nie zaczęły więc na oddział przyjęć trafili całkiem szybko. Gdy tylko alfa wszedł do środka z partnerem na rękach obok nich pojawiła się pielęgniarka ubrana w biały strój i podstawiła im wózek. Alfa szybko ale przy tym nadzwyczaj delikatnie usadził trzymającego się za brzuch partnera na wózku i ruszył za kobietą idącą z jego omega w stronę sali porodowej. Chciał wejść do sali tuż za pielęgniarką jednak powstrzymała go złotowłosa beta ubrana w taki sam fartuszek jak pozostałe pielęgniarki.

- Niech mnie pani do niego wpuści! - warknął rozwścieczony patrząc w stronę zamkniętych drzwi zza których co jakiś czas dobiegały ciche stłumione jęki lub przekleństwa. Instynkt mężczyzny nie pozwalał mu na siedzenie na korytarzu i bezczynne czekanie. Chciał być przy ukochanym, chciał trzymać go za rękę i wspierać swoją obecnością. Niestety nie mógł tego zrobić przez utrudniającą mu wejście na salę pielęgniarkę.

- Nie może pan tam wejść. - odparła beznamiętnie kobieta zawijając pasemko złotych loków za ucho. Ciężko westchnęła widząc jak alfa warcząc pod nosem siada na krzesełku na korytarzu i niespokojnie porusza nogą. Nie po raz pierwszy widzi zaaferowanego alfę. Nawet gdyby chciała z całego serca umożliwić mu obecność przy porodzie nie mogła tego zrobić. Jego zdenerwowanie tylko by przeszkadzało lekarzom w pracy i omedze w skupieniu się.

- Dlaczego? Przecież, to mój narzeczony. - mruknął zrezygnowany patrząc na nieugiętą kobietę. Nie potrzebnie wchodził z nią w dyskusję. I tak nic na tym nie ugra, a ona ma pewnie mnóstwo ważnejszych rzeczy do roboty.

- Omegi nie chcą być widziane w takim stanie. Będzie pan tam tylko przeszkadzał przez feromony. Nie potrzeba mu teraz rozhisteryzowanej alfy... - odparła kobieta i z westchnieniem zostawiłem alfę samego wchodząc do sali.

- Co z nim? Strasznie długo to trwa... - gdy wreszcie po ponad trzydziestu minutach z sali wyszła jedna z asystujących położnej pielęgniarek heterochromik od razu do niej dopadł zaciekawiony i zmartwiony stanem omegi i dziecka. W jego mniemaniu trwało to całe wieki i zaczynał się już tym niepokoić.

- Spokojnie. Pańska omega jest w dobrych rękach. - odparła szybko kobieta i ruszyła w stronę sali znajdującej się na końcu korytarza. Mężczyzna przetarł twarz dłońmi i opadł na krzesełko opierając głowę na rekach spoczywających na kolanach. Z zamyślenia i lekkiego otępienia wyrwał go cichy głos kobiety stojącej obok. Nawet nie widział ile już czasu minęło. Wydawało mu się, że siedzi tutaj całe wieki. Podniósł spojrzenie na brunetkę ubraną w fioletowy uniform i zmarszczył lekko brwi

- Może pan do już nich wejść. Gratuluję. - kobieta uśmiechnęła się do wyższego mężczyzny po czym w geście gratulacji uścisnęła mu dłoń. Shoto domyślił się, że kobieta musiała być położną przyjmującą poród i po chwili gdy dotarli do niego co to oznacza szybko zerwał się z miejsca i wszedł do sali gdzie na łóżku leżał zmęczony omega trzymający w dłoniach małe zawiniątko.

- Izuku. Tak się cieszę. - szepnął szybko siadając obok łóżka na małym krzesłu. Delikatnie chwycił dłoń narzeczonego i kciukiem pogłaskał jej wierzch przyglądając się spokojnie śpiącej białowłosej dziewczynce. Miała spokojny głęboki oddech i lekko zaróżowione policzki. Mężczyzna poczuł jak w jego oczach zbierają się łzy szczęścia. Nigdy nie widział piękniejszej istotki niż jego księżniczka pachnąca wanilią matki.

- Zobacz. To nasza księżniczka. - omega z uśmiechem wycierając deliaktnie łzę płynącą po policzku ukochanego poprawił córkę w ramionach aby narzeczony lepiej mógł ją zobaczyć

- Jest prześliczna. I podobna do ciebie. - szepnął delikatnie głaszcząc policzek córeczki. Czuł się nieopisanie szczęśliwy. Wreszcie ma że sobą swoją ukochaną córeczkę. Nie mógł uwierzyć, że maluch tak rozrabiający w brzuchu mamy był tak malutki i wyglądał tak niewinnie. Nigdy nie wybaczyłby sobie gdyby jednak zmusił omegę do usunięcia. Był idiotą nie dostrzegającym jak ogromny skarb ma przy sobie. Poprzysiągł sobie w myślach, że nigdy nie skrzywdzić swojej rodziny i nie pozwoli aby ktokolwiek inny ich skrzywdził.

Nastąpiła mała zmiana planów i przed nami jeszcze tylko epilog. Rozdział nie był sprawdzony. Mam nadzieję, że się podobało.

Znowu ty [tododeku omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz