- O Boże...- mruknęła mocno tuląc do siebie roztrzęsione ciało przyjaciela. Omega zapłakany schował twarz w zagłębieniu szyi kobiety. Co teraz będzie? Co powinien zrobić? Ma powiedzieć Shoto, że zostanie ojcem? Czy może lepiej będzie sobie oszczędzić stresu, złudnej nadziei i rozczarowań? Będzie musiał pójść do lekarza... I wziąć wolne w pracy. Nie może przecież jeździć na misję i walczyć ze złem z dzieckiem w brzuchu... A jeśli coś by się jego maleństwu stało? I czy ono w ogóle jest zdrowe przecież od poniedziałku zdążył już się zmęczyć i zestresować miliony razy. Jak zareaguje Todoroki, który jeszcze kilka dni temu kazał mu zapomnieć o ich 'przygodzie'? Deku widział już wtedy, że zapomnienie o tym co się wydarzyło nie będzie łatwe, ale teraz jest już pewien, że nie zapomni. Jak miałby zapomnieć? Jak mógłby puścić w niepamięć tę chwilę szaleństwa, skoro jego dziecko będzie mu już zawsze o tym przypominać? Myślał, że już niżej niż oznaczona samotna omega ze słabo płatną pracą upaść się nie da, ale teraz jego status społeczny sięgnie dna. Nie wiedział co ma robić. Ma to ukrywać? I tak długo nie da rady. Zaraz przytyje i wszyscy się domyślą. Domyślą się też, że to bohater numer dwa jest ojcem. W końcu nikt inny by go nie dotknął przez oznaczenie. Momo się wścieknie. I na niego i na Shoto, o ile oczywiście, którekolwiek z nich się o tym dowie. Odetchnął ciężko wypuszczając drżący oddech. Jednego był pewien. Urodzi. Nawet jeśli miałby zostać sam. Urodzi i wychowa to dziecko najlepiej jak potrafi. Jego matka przecież też wychowywała go praktycznie sama i jakoś wyrósł na pożądanego młodego człowieka, a przynajmniej tak mu się wydawało - Będę ciocią- uśmiechnęła się radośnie odsuwając od siebie zielonowłosego - Bo urodzisz prawda?- mruknęła z nadzieją patrząc na szlochającego omegę. Oczywiście, że urodzi. Jak mógłby zabić własne dziecko. Mimo, że jeszcze nawet nie widział go na ekranie monitora u lekarza, to już się przywiązał. Co prawda była to dopiero zapłodniona bezkształtna komórka, ale gdzieś tam w środku rozbłysła nadzieja, że wszytko się ułoży. Że Shoto na wiadomość o ciąży się ucieszy i zerwie te niedorzeczne zaręczyny. Ta iskierka nadziei zgasła jednak tak szybko jak się zapaliła. Ciągle miał przed sobą obojętny i w tej właśnie obojętności przerażający wzrok alfy gdy próbował go zatrzymać choć na chwilę.
Będzie szczeniak! Alfa się ucieszy! Alfa do nas wróci!
Izuku mógłby przysiąc, że gdyby jego wewnętrzna omega była człowiekiem stojącym obok to teraz tańczyłaby taniec szczęścia. Głowa już zaczynała go boleć. Po części z nerwów, a po części przez piskliwy głosik w głowie. Brunetka posadziła go w fotelu i nie czekając na jakiekolwiek słowa wręczyła mu kubek lekko chłodnej melisy przygotowanej jeszcze gdy był w łazience. Przez chwilę panowała niezręczna cisza przerywana tylko cichym pociąganiem nosa
- Co teraz będzie? Co ja mam zrobić?- mruknął obejmując jeszcze ciepły kubek dłońmi i patrząc w niewzruszoną taflę naparu
- Moim zdaniem powinieneś mu powiedzieć. On zasługuje na szczerość. Momo zresztą też...- mruknęła klękając przed nim i kładąc mu dłonie na kolana w geście pocieszenia
- Zasługuje? Kazał mi zapomnieć o tym co się stało. Zasługuje... - burknął odstawiając kubek na stolik i przykrywając się puchatym beżowym kocykiem do którego przytulił się podkulając nogi. Przymknął oczy i oddychając miarowo zapadł w lekki sen. Uraraka widząc spokojny wyraz twarzy przyjaciela podniosła się z podłogi i wyjęła z kieszeni telefon. Szybko wybrała prywatny numer jednego z członków ich dawnej klasy i nacisnęła zieloną słuchawkę
- Halo? Bakugo? Mam do ciebie prośbę... Chodzi o Izuku - zaczęła mając nadzieję, że akurat uda jej się wstrzelić w jeden z tych dziwnych dni dobroci, które od jakiegoś czasu miewał blondyn
***
Izuku bardziej zmęczony niż zrelaksowany swoim niewygodnym i zdecydowanie zbyt krótkim snem uchylił powieki i zaciśniętą w piąstkę dłonią przetarł oczy. Światło wydobywające się z kominka, w którym ktoś rozpalił mały ogień nie drażniło jego zaspanych oczu nawet w połowie tak bardzo jak robiły by to żarówki wiszące w żyrandolach pod sufitem. Zdziwił się nigdzie nie widząc przyjaciółki. Uraraka nigdy nie rozpaliła by ognia w jego domu. W ogóle nigdzie by niczego nie podpaliła. Więc kto..? Czyżby... Shoto? Pełne irytacji prychnięcie zwróciło jego uwagę na kogoś wychodzącego z kuchni. Nawet nie musiał patrzeć na nastroszone blond włosy, aby wiedzieć kto to
- Kacchan...- westchnął patrząc na alfę pachnącego przyjemnym rześkim zapachem trawy - Co tu robisz?- szepnął zrzucając z siebie koc gdy wstał z fotela
- Klucha kazała mi się tobą zająć. Ona musiała gdzieś iść. Nie chciała mi powiedzieć z jakiej paki mam cię niańczyć - alfa szybko pokonał kilka dzielących ich sporych kroków i złapał zaspanego Izuku w pasie chcąc mieć pewność, że ten zaraz się nie przywróci
- To nic takiego. Nie potrzebuję twojej opieki - westchnął przytulając się do torsu przyjaciela. Ten dobrze znany mu zapach odrobinę go uspokoił. Jego omega nie odezwała się ani słowem. Jak zawsze przy Bakugo - Możesz iść do siebie
- Ta jasne. Gdybym sobie gdzieś poszedł to Pyza by mnie zabiła. Poza tym... - westchnął siadając z przytulonym do niego omegą na kanapie - Znam cię nie od dziś. Co jest?- wsunął dłoń w rozczochrane włosy niższego i delikatnie zaczął się nimi bawić. Gdyby tylko mógł robić tak codziennie...
- No bo... - zaczął zastanawiając się jak we właściwy sposób powinien przekazać to chłopakowi - Wiesz, że Todoroki bierze ślub? - niepewnie podniósł wzrok na twarz najlepszego przyjaciela
- I tym się tak martwisz? To chyba nawet lepiej nie? Niech ktoś inny się teraz z nim męczy- prychnął patrząc w stronę okna. Gdy powrócił spojrzeniem do twarzy zielonowłosego zorientował się, że jednak nie to jest całym sednem problemu
- Ja jestem z nim w ciąży...- jęknął żałośnie patrząc załzawionymi oczami na wyższego. Jego dłonie kurczowo zacisnęły się na koszulce przytulającego go chłopaka, przez którą był w stanie doskonale wyczuć każdy napinający się teraz mięsień
- No to kurwa zajebiście... Powiedziałeś mu? - warknął zirytowany tym, że znowu będzie musiał pocieszać Deku
- Nie... Boje się mu powiedzieć...- pokręcił szybko głową chowając twarz w koszulce blondyna. W tej chwili nie tylko Shoto się bał
- I wychowasz dziecko sam?- mruknął wiedząc, że ta rozmowa nie będzie łatwa
- Spróbuję...- mruknął bez przekonania i swojej początkowej determinacji zielonooki oddychając miarowo
- Idioci. No idioci- mruknął dziwnie spokojny jak na siebie Bakugo - Jak ja go dorwę w swoje ręce...- jego wolna od włosów Izuku dłoń zacisnęła się na materiale spodni - A ty co?! Dwa latka masz?! Nie widziałeś, że możesz zajść w ciążę?! - omega widząc i słysząc wybuch przyjaciela odrobinę się spiął, ale w gruncie rzeczy wolał już słuchać jego standardowych krzyków niż dziwnie nienaturalnie spokojnego głosu - No błagam! Jesteście dorośli! Już chuj z tym, że zdradził tą swoją kujonkę, ale do cholery zrobił ci bachora! - warknął strzelając małymi iskierkami z wolnej dłoni. Starał się powstrzymywać najbardziej jak mógł. Jego instynkt kazał mu chronić omegę, ale nie mógł się powstrzymać przed powiedzeniem mu co o tym myśli. - Gdyby to był zwykły skok w bok to jebać. Chuj by mnie to obchodziło, ale to już jakiś szczyt! Najpierw niszczy ci marzenia i odbiera możliwość znalezienia normalniej alfy, teraz jeszcze to
- Kacchan nie krzycz... - westchnął cicho czując pulsujący ból głowy i odrobinę odsunął twarz od torsu przyjaciela
- Pieprzony pies ogrodnika! Ma swoją omegę, ale i tak musi cię uwiązać ze sobą do usranej śmierci- warknął głaszcząc delikatnie plecy przyjaciela mimo, że w tym momencie to on bardziej potrzebował uspokojenie niż Izuku
- Kacchan! - pisnął łapiąc twarz bohatera w dłonie i patrząc mu głęboko w oczy. Czuł się jakby musiał tłumaczyć coś upartemu złośliwemu dziecku - Todoroki nie wie, że jestem w ciąży i na pewno nie zrobił tego specjalnie - powiedział powoli monotonnym głosem nie spuszczając wzroku z twarzy wyższego
- No nie wiem czy nie specjalnie... - mruknął wstając z kanapy. Po nieznośnie długiej chwili ciszy wreszcie się odezwał - No nic. Pójdę już. Odpoczywaj. Tylko dużo. Jutro wpadnę zobaczyć jak się czujesz i może zrobię ci zakupy bo w lodówce masz tylko jakieś ciasto i stare warzywa - westchnął nachylając się odrobinę
- Jasne. Do zobaczenia Kacchan - uśmiechnął się szeroko gdy przyjaciel dłonią odsłonił jego czoło z grzywki by potem je ucałować i wyjść z mieszkania. Omega zawinął się w kocyk i położył na kanapie patrząc w ogień. W jego oczach zebrały się łzy. Za dokładnie dwa i pół miesiąca musi stawić się na ślubie miłości swojego życia i ojca jego dziecka.
Oto i jest nasz Bakugo. Jak zwykle na dużo do powiedzenia. Zgadzacie się z nim? Nie sprawdzone. Mam nadzieję że się podobało.
CZYTASZ
Znowu ty [tododeku omegaverse]
FanfictionPo zakończeniu UA każdy z nich poszedł w swoją stronę, jednakże pozostali w kontakcie, nie wszyscy spotykali się często, lecz czasami się widywali. Co się stanie gdy dawna para przeznaczonych spotka się po latach na ślubie jednego z nich, do czego d...