Rozdział 1

2.4K 98 23
                                    

Witam was w moim pierwszym opowiadaniu! W opowiadaniu, niektóre rzeczy mogą się nie zgadać z książką.
Mam nadzieje, że wam się spodoba!
Miłego czytania.
*
*
*
Szybkim krokiem kierowałem się korytarzami hogwartu. Moi przyjaciele już dawno czekali. Nienawidzą jak się spóźniam, a robie to dosyć często. Kiedyś zaspałem i nie przyszłem na śniadanie, moi przyjaciele prawie umarli ze strachu, że coś mogło mi się stać. Wreszcie dobiegłem do Wielkiej Sali gdzie jadaliśmy. Podeszłem do stołu Gryfonów i siadłem naprzeciwko dziewczyny z burzą włosów na głowie i czarnowłosym chłopakiem w okularach.
-Ronaldzie Weasley! Znowu się spóźniłeś na śniadanie. - powiedziała do mnie poważnym tonem brunetka, z niezadowlonym wyrazem twarzy.
-Ciebie też miło widzieć Hermiono. To się nie powtórzy, obiecuje.
-Zawsze tak mówisz, a później nie dotrzymujesz swoich obietnic. Spojrzała na mnie krzywo.
-Witaj Ron, mam nadzieje, że dobrze spałeś. - odezwał się nagle chłopak w okularach i bliźnie na czole. Wyglądał jakby dopiero wstał.Nie odpowiedziałem, ponieważ moje myśli skupiły się na stole, a dokładniej na tym co na nim leżało. Cały mebel był zapełniony jedzeniem. Nałożyłem sobie trochę kurczaka, ziemniaki i jakąś sałatkę, ponieważ Hermiona patrzyła na mnie wzrokiem "jesz same niezdrowe rzeczy, musisz się zdrowiej odżywiać".

Jadłem bez pośpiechu. Miałem nadzieje na spokoje śniadanie, ale mój spokój został przerwany.Nagle w Wielkiej Sali pojawili się moi najgorsi wrogowie, mianowicie: pyskowaty Malfoy, wredna Parkinson i wkurzający Zabini.Tak zwane "Silver Trio". Blondwłosy chłopak podszedł powoli do naszego stołu i zaczepił Harrego. Nie zwracałem uwagi na to co mówiłą,bo właśnie delektowałem się moim posiłkiem. Ktoś by powiedział, że jestem samolubny, ale przecież to nie moja sprawa o czym rozmawiają, prawda?
Harry po chwili krzyknął coś do drugiego chłopaka zerwał się na równe nogi i wyszedł razem z Malfoy'em z Wielkiej Sali.
Zjadałem właśnie ostatni kawałek kurczaka z talerza. Troszeczkę zaciekawiło mnie zachowanie Harrego, zwykle był spokojny i unikał agresji.

Z zadumy wyrwał mnie cieńki, denerwujący i jakże głośny głos mojej siostry Ginny.
-Cześć idioto! Twoi przyjaciele chyba za bardzo nie przepadają za tobą, co? - dopiero teraz zobaczyłem, że Hermiona, która siedziała do tej pory naprzeciwko mnie znikneła.
-Czego chcesz? Nie mam czasu.
-Właśnie widzę jaki jesteś zajęty.
-Czego chcesz? - powtórzyłem pytanie, tym razem trochę bardziej agryswnie.
-Niczego, poprostu chciałam pogadać z głupim bratem i dowiedzieć się jak mu mija poranek. - uśmiechneła się wrednie. Nie chciałem słuchać jak ktoś mnie obraża, a tym bardziej, nie chciałem słyszeć wyzwisk od własnej siostry.

Wstałem od stołu i wyszedłem pewnym krokiem. Chciałem komuś się wyrzalić, ale jak na złość wszyscy poznikali. Zastanawiałem się gdzie mogę pójść, aby odpocząć. Nie miałem ochyty iść do pokoju, gdyż najpewniej siedziało tam pełno ludzi, nie chciałem też pójść na trening, ponieważ czułem zbyt wielkie zmęczenie. Zdecydowałem, że pójdę do biblioteki. Tam było cicho, spokojnie i kręciło się tam bardzo mało osób. Skręciłem więc pare razy i
kilka minut później znajdowałem się w szkolnej bibliotece.

Weszłem cicho, przywitałem się z paroma osobami i zacząłem chodzić pomiędzy półkami przeglądając stare księgi. Najdziwniejsze było to, że nigdzie nie widziałem mojej najlepszej przyjaciółki Hermiony, a ona uwielbiała czytać.
Po kwadransie wybrałem jedną z ksiąg i zacząłem szukać miejsca do siedzenia w magicznej, a jakże spokojej bibliotece. Błądziłem wzrokiem po sali, gdy nagle zobaczyłem stolik w kącie, gdzie
najprawdopodobniej nie było słychać ludzi z korytarza, którzy biegali, śmiali się i rozmawiali. Siedziała przy nim jedna osoba.
*
*
*
Słowa: 548

| Bibioteka | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz