Mineły 3 dni od imprezy. Każdy dzień wyglądał tak samo, unikałem wszystkich. Chciałem sobie wszystko przemyśleć. Było mi trudno, ale dałem radę.
Po pewnym czasie pogodziłem się z myślą, że wszystko będzie inaczej. Została tylko jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju - Zabini. Faktycznie był jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole, ale co go wyróżniało, że akurat w nim się zakochałem? To znaczy, nie do końca wiedziałem co do niego czuję. Po incydencie z imprezy nic się nie zmieniło, nadal był wredny i uprzykrzał mi życie.Pewnego dnia miałem dość samotności, wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę dzwi.
-Gdzie idziesz? - zapytał Harry. Nie często był w pokoju, ponieważ co chwilę gdzieś łaził. Trochę mnie to denerwowało.
-Do biblioteki.
-Czemu?
-Bo mam ochotę?
-Okej, tylko wróć na kolację.
-Mhm. - od czasu mojego małego załamania traktowano mnie jak dziecko. Co chwilę pytają czy dobrze się czuję, a to tylko pogorsza mój nastrój.Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do biblioteki. Nadal słyszałem szepty, podejrzewano mnie o zażycie jakiejś substancji na imprezie, ale to nie była prawda. Spróbowałem udawać, że ich nie słyszę i pchnąłem dzwi od mojego ulubionego miejsca w Hogwarcie. Jak zawsze było tu cicho i spokojnie. Kiwnąłem głową do bibliotekarki i podszedłem do regału z romansami.
Choć moja sytuacja miłosna była zawiła, postanowiłem poczytać o życiu miłosnym kogoś innego. Przeleciałem palcami po różnych tytułach, ale żaden nie przykuł mojej uwagi na dłużej. Schyliłem się trochę i powtórzyłem czynność.
- "Kujon". Ciekawy tytuł, nie powiem. - obróciłem książkę i przeczytałem opis. - Historia miłosna 2 chłopców, o różnym wyglądzie i charakterze. - reszta zdań była nie do odczytania, ale nie przeszkadzało mi to. Podszedłem do stolika i usiadłem na krześle. Jeszcze chwilę rozkoszowałem się odgłosem biblioteki i otworzyłem książkę.Czytając nagle przypomniała mi się moja przyjaciółka Hermiona. Miała rację czytanie było niezwykle przyjemne i kojące. Książka, którą właśnie czytałem miała 300 stron, ja byłem na 94. Lektura przypominała trochę moje życie. Chłopak, który ma problem ze swoją orientacją i jego kolega, w którym się podkochuje. Chwilę oglądałem uczniów, którzy chodzili pomiędzy półkami i wróciłem do lektury. Nawet nie zauważyłem, gdy ktoś się do mnie dosiadł.
-Hej Ron.
-Hej Hermiono.
-Co czytasz?
-Nic ciekawego, jakieś fantasy. - skłamałem.
-Oh, ok. Nie będzie ci przeszkadzać, że tu siedzę?
-Nie, chyba mi się przyda trochę towarzystwa. - Hermiona była jedyną osobą, której mogłem zaufać, przynajmniej w tej sytuacji.Przeczytałem 187 stron, spojrzałem na Hermionę. Zdążyła przeczytać już 2 książki i kończyła ostatnią.
-Szybka jesteś. - chyba doczytała do końca, bo odłożyła książkę i popatrzyła mi w oczy.
-Będę się zbierać. Dzięki za towarzystwo. - zebrała wszystkie książki, uśmiechneła się, wstała i wyszła. Wróciłem do lektury, nie mogłem przestać jej czytać.Przeczytałem kilka stron, po czym usłyszałem hałas koło siebie.
-Zapomniałaś czegoś? - zapytałem nie odrywając zwroku od książki.
-Nie koniecznie. - męski, donośny głos odpowiedział. Powoli oderwałem się od lektury i spojrzałem w stronę, z której dochodził głos. Zabini, bo przecież nie mógł spotkać mnie tu Harry albo Luna,a nawet Ginny.
-Ja właśnie miałem wychodzić. - wstałem.
-Taką miałem nadzieję. - odpowiedział.
-Chociaż... Przeczytam jeszcze jeden rozdział i idę na kolację. - chciałem go przekonać, aby odpuścił i sobie poszedł.
-Nie ma sprawy, ja popatrzę jak czytasz. - zaraz co?! On chce patrzeć jak czytam? Dziwak.
-Em... Okej? - usiadłem z powrotem na swoje mniejsce i wróciłem do tekstu. Bohater książki właśnie miał wyznać swoje uczucia. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Co jest takiego śmiesznego Weasley? Daj zobaczyć. - zanim zdążyłem zareagować, on wyrwał mi z rąk książkę i przeczytał kilka linijek tekstu. Jego piękne, ciemne oczy przeskakiwały z jednego końca książki do drugiego końca. Wydawał się zaskoczony, tak samo jak pewnego wieczoru, gdy prawie przyłapali nas w bibliotece po ciszy nocnej.
Spojrzał na mnie, a później na tekst. Wyrwałem mu książkę, żeby nie przeczytał więcej.
-Ty serio... - nie dokończył tego zdania.
Spojrzałem na niego. - Jak nazywa się ta książka? - to pytanie mnie zszokowało. Obróciłem książkę tak, aby mógł odczytać tytuł. Wstał, podszedł do regału i zaczął czegoś szukać. Po pewnym czasie wyciągnął książkę o takim samym tytule co moja.
-Zaraz spóźnisz się na kolację. - rzucił i wyszedł z biblioteki.
*
*
*
Słowa: 676
Jak narazie najdłuższy rozdział :)
CZYTASZ
| Bibioteka | Blairon |
FanfictionDwaj chłopcy o różnym wyglądzie i charakterze, powoli zakochują się w sobie. Wszystko zaczęło się w bibliotece, w której doszło do małego wypadku. Potem było już tylko lepiej... To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję, że wam się spodoba! POSTAC...