Rozdział 15

1.1K 72 2
                                    

Perspektywa Rona

-Hej Harry. - powiedziałem nonszalanckim tonem. Bliznowaty podskoczył i obrócił się szybko.

-Ron! Nie strasz mnie tak! 

-Gdzie byłeś o tej godzinie? - Harry wrócił do pokoju o  czwartej, nie mogłem zasnąć, więc poczekałem na niego.

-No...Ja byłem... - jąkał się, zawsze się jąkał gdy kłamał.

-Jak było? Dobrze całuje? - zapytałem zdezorientowanego Gryfona. Gdy popatrzyłem na jego wyraz twarzy, musiałem się powstrzymywać od śmiechu.

-Tak, nie, może? Skąd wiesz gdzie byłem?

-Śledziłem cię. Dobrze, że sobie kogoś znalazłeś, szkoda tylko, że to Malfoy. - chłopak zaczerwienił się i podszedł do swojego łóżka. Położył się i powiedział:

- Dobrze, że sobie kogoś znalazłeś, szkoda tylko, że to Zabini. - odgryzł się i zasnął.

-Zabini... Co było takiego w tym chłopaku, że nie mogłem o nim zapomnieć? Niby zwykły nastolatek ze swoimi problemami, przyjaciółmi i szkołą. Jednak, coś było w nim innego, coś kuszącego, nieznajomego i zakazanego. Nawet teraz o nim myślę. Muszę się już położyć jeśli mam jutro wstać.

-Myślisz, że żyje?

-Nie wygłupiaj się! Oczywiście, że żyje.

-Skąd taka pewność, Hermiono? Nie obudził się, a budzimy go już od 20 minut.

-Pewnie jest zmęczony i tyle. Powinniśmy już wychodzić.

-Ta... Chodźmy. - trzask zamykanych drzwi i dźwięk kroków. To obudziło rudzielca ze snu.

-Już nikogo nie ma? - westchnąłem. - Chyba odpuszczę sobie dziś zajęcia i tak już jestem spóźniony. - Położyłem się z powrotem na materacu i zasnąłem po raz drugi.

Gdy obudziłem się była godzina ok. 12. Zerwałem się z łóżka, z szybkości aż zakręciło mi się w głowie. Gdy sypialnia przestała wirować, poszedłem się ubrać i umyć zęby. Gotowy wyszedłem z dormitorium i skierowałem się w stronę biblioteki. Postanowiłem oddać książkę, którą wyporzyczyłem jakiś czas temu, a znaleźć inną, równie ciekawą.

Uchyliłem drzwi i wszedłem do środka. Odłożyłem księgę na półkę i zacząłem szukać innej, o takiej samej tematyce. Tym razem moją uwagę przykuła książka w zielonej okładcę z tytułem wypisanym dużymi, złotymi literami.

-"Dusza" opowieść o miłości, dramacie i magii. - przeczytałem kawałek opisu. Wzruszyłem ramionami i usiadłem przy stoliku.

Zostało mi jeszcze do przeczytania 17 stron, ale oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić w najlepszym momencie.

-Stary, tutaj jesteś! Mogłeś zostawić jakąś notkę o tym gdzie idziesz. - to był Harry, najprawdopodobniej szukał mnie po całej szkole.

-Tak wiem, przepraszam. - chłopak zrozumiał, że chcę pobyć sam.

-Widzę, że ci przeszkadzam. Pójdę już.

-Mhm, dzięki. - poszedł, a ja zostałem sam z lekturą. Doczytałem do końca, ale ogarnęło mnie takie dziwne zmęczenie. - Położę się na chwilkę, tylko przymknę oczy.

Zasnąłem. Śniła mi się biblioteka, ale ta była bardziej... Pusta. Nikogo tu nie było. Przede mną leżała książka w zielonej okładcę, wstałem i spokojnie podniosłem głowę.
Zabini... Nikt inny nie odwiedzał moich snów tak często jak on. Był w każdym od jakiegoś czasu. Podszedłem do niego i zapytałem:

-Czego, ty chcesz? - zapadła niezręczna cisza.

-Ciebie. - odpowiedział krótko i pociągnął mnie w swoją stronę. Przytulił mnie, w jego ramionach czułem się bezpieczniejszy. Wtuliłem się w niego, jego zapach był nieziemski. Mogłem tak stać godzinami i nie czułbym zmęczenia. Ale jak to mówią wszystko musi się kiedyś skończyć.

Obudziłem się, a w mojej głowie pojawiły się pytania:

-Kiedy to wszystko się zaczęło? Kiedy tak mocno pokochałem Ślizgona? Od kiedy on liczy się bardziej, od kogokolwiek?
*
*
*
Słowa:527

| Bibioteka | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz