Rozdział 14

1.1K 76 24
                                    

Perspektywa Zabini'ego

Moja relacja z Weasley'em się polepszyła. Już nie wyzywaliśmy się na każdy kroku i częściej ze sobą rozmawialiśmy. Nadal się droczyliśmy, ale w bardziej przyjacielski sposób.

Nie wiem jakimi słowami mam opisać uczucie, którym go darzyłem. Czułem się przy nim szczęśliwy i mogłem patrzeć na niego godzinami. Nasz rozejm trwał już dwa tygodnie, a ja czułem coraz większą potrzebę zerkania na niego. Co on ze mną zrobił? Gdy widziałem jego oczy mogłem w nich utonąć, jego włosy przypominały mi jesień, a wcześniej najbardziej irytujący mnie głos stał się głosem, którego mogłem słuchać codziennie. Podobał mi się ten jego sarkazm w głosie, jego humor, i ogólnie wszystko co było z nim związane. Nawet to jak się rumieni.

Perspektywa Rona

Nasz rozejm istniał już dwa tygodnie, a ja byłem coraz pewniejszy swoich uczuć. Nie wiedziałem tylko, jak mu wyznać swoje uczucie. Postanowiłem jeszcze trochę poczekać, aby przekonać się czy coś do mnie czuję.

-Spóźniłeś się Ron. - powiedziała Hermiona, która trzymała za rękę Pansy.

-Nie prawda! - zaprzeczyłem. - To wy przyszłyście za wcześnie. Mieliśmy się spotkać za 10 minut, specjalnie wyszedłem tak, aby się nie spóźnić.

-No niech ci będzie, idziemy na błonie? - pokiwałem głową. Usiedliśmy we trójkę pod moim ulubionym drzewem, tam chodziłem pomyśleć i odpocząć.

-Więc, jak wam się układa? - zapytałem siedzące przede mną dziewczyny.

-Dobrze, a wam?

-O co ci chodzi?

-No o ciebie i Zabini'ego.

-Nie chodzimy ze sobą. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - powiedziałem prawdę, która trochę mnie zabolała.

-Ta jasne. Uważaj bo ci uwierzę. - odezwała się Pansy. - Dobra, zmieńmy temat, bo Ron zaraz się spali. Zauważyliście, że Draco cały czas gdzieś znika?

-Harry tak samo. Cały dzień nie ma go w dormitorium i przychodzi dopiero wieczorem.

-Myślicie, że oni coś przed nami ukrywają?

-Da się sprawdzić. - uśmiechnąłem się.

-Jak niby, nikt z nas nie wie gdzie chodzą.

-Ale możemy się dowiedzieć śledząc, któregoś z nich. Malfoy jest spostrzegawczy więc raczej, by nas złapał, czyli będę śledzić Harry.

-Dobry pomysł Weasley. Nie sądziłam, że kiedykolwiek wypowiem te słowa.

Tego wieczoru, zrobiłem to co zwykle przed snem, przebrałem się w piżamę, umyłem zęby i położyłem się na łóżku. Około godziny 2 w nocy, usłyszałem jak Harry powoli schodzi ze swojego łóżka i wychodzi z pokoju. Otworzyłem oczy i szybko zerwałem się, aby nie zgubić Harrego. Szedł bezszelestnie po korytarzach, które prowadziły do wieży astronomicznej. Gdy doszedł do drzwi, obrócił się sprawdzając czy nikt go nie śledzi. Zdążyłem schować się za rogiem, tak żeby mnie nie widział. Poszedł dalej, a ja za nim. Byłem już na końcówce schodów, gdy nagle usłyszałem cichą rozmowę i śmiech. Podszedłem bilżej i zamarłem. Wydziałem jak Harry całował się z... Malfoy'em. Wyglądało to bardzo ciekawie, gdyż Malfoy dominował.

Wycofałem się i wróciłem do dormitorium.

-Ważne, żeby był szczęśliwy.
*
*
*
Słowa: 454

| Bibioteka | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz