Rozdział 38

265 12 1
                                    


Zawsze myślałam, że w ostatnich chwilach swojego życia zobaczę przez oczami najważniejsze jego momenty, a towarzyszyła mi tylko przerażająca ciemność. Nie było żadnego światła. Czułam przerażający chłód, zupełnie jakbym nagle przeniosła się w jakieś odludne mroźne miejsce. Bałam się. Tak strasznie się bałam. Miałam dopiero dwadzieścia cztery lata, całe życie jeszcze mogło być przede mną. Popełniłam wiele błędów. Zaufałam niewłaściwym ludziom. Wpakowałam się w niezłe szambo. Na szczęcie były też piękne momenty. Poznałam Luka, który początkowo wydawał mi się zadufanym w sobie bucem, który chciał tylko rozdzielić mnie z Robertem. Teraz wiem jak bardzo jestem mu za to wdzięczna. Nie wiem co by się stało jakbym wtedy go nie posłuchała. Czy byłabym tu teraz ? A może zginęłabym dużo wcześniej albo co gorsza Warren zrealizowałby swój plan i odpowiedziałabym za jego zbrodnie. Zrobiłby ze mnie kozła ofiarnego, a tak przynajmniej miałam jakąkolwiek szansę. Dokładnie pamiętam jak zaczęłam się dogadywać z Lukiem i wkrótce coś między nami zaiskrzyło. Opierałam się temu. Moje myśli cały czas krążyły wokół Roberta. Nie chciałam wchodzić w nową relację. Bałam się kolejnego zranienia. Kiedy Luke wyznał mi swoje uczucia byłam skołowana. Nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Potrzebowałam czasu, żeby sobie to wszystko poukładać. Czasu, którego jak się okazało nie miałam. A on zawsze był przy mnie, wspierał mnie. Śmiałam się z jego żartów, chociaż czasami nie były nawet odrobinę zabawne. Chodziłam na jego treningi z uśmiechem na ustach. W pewnym momencie nawet mu uwierzyłam, kiedy mówił, że mogłabym zostać prawdziwą agentką. Czasami łapałam się na tym, że za długo na niego spoglądałam. Łaknęłam jego dotyku. Dusiłam to w sobie długo, ale teraz w końcu musze przyznać, że zakochałam się w nim. Jakie to tragiczne, że dopiero umierając zdałam sobie sprawę jak wiele on dla mnie znaczył. 

Usłyszałam jakiś przytłumiony dźwięk. Czy to znak, że nadeszła moja godzina ? Czekałam na to co się dalej stanie. Nie wiedziałam czy mam oczekiwać jakiegoś anioła, a może samego diabła. Początkowo nic się nie działo, tylko odgłos coraz bardziej się nasilał. Aż w końcu zobaczyłam przebłyski światła. Nadszedł mój czas. Światło stawało się coraz większe. Odgłosy zaczęły formować się w słowa, ale zupełnie ich nie rozumiałam. Chciałam wyciągnąć rękę w jego kierunku, ale nie mogłam. Coś mnie blokowało. Nagle poczułam dotyk, ktoś trzymał dłonie na mojej twarzy. 

- Rose, Rose proszę Cię otwórz oczy - ktoś szeptał w moim kierunku - Błagam się. 

Chciałam spełnić jego prośbę. Ostatkiem sił zebrałam się w sobie i uchyliłam lekko powieki. Uderzyło we mnie oślepiające światło. Od razu próbowałam na powrót je zamknąć, ale ktoś mi nie pozwolił. 

- Tak się bałem, że już Cię z nami nie ma - Luke nachylił się nad moją twarzą. 

Jeśli on tutaj jest, to może znaczyć tylko jedno. Jeszcze nie odeszłam z tego świata. Śmierć chwilowo wypuściła mnie ze swoich ramion. 

- Musimy Cię szybko stąd zabrać w bezpieczne miejsce - Luke próbował wziąć mnie na ręce. 

Poczułam ostry ból na całym ciele. Skrzywiłam się. 

- Wiem, że Cię boli, ale jakoś muszę Cię zabrać. Wytrzymasz chwilkę ? - widać było, że jest bardzo przejęty. Miałam wrażenie, że dostrzegam też łzy pokrywające jego twarz. 

Pokiwałam lekko głową. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Oprócz mojego wybawcy było w nim kilka innych osób. Zaczęłam się zastanawiać jak udało im się mnie znaleźć. 

Z trudem założyłam ręce na szyję mężczyzny. Musiałam zagryźć wargę z bólu. Od razu poczułam metaliczny posmak krwi. Luke delikatnie mnie podniósł. Czułam jego bijące szybko serce. 

Zabójcza Gra  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz