Rozdział 33

804 16 2
                                    




Wypuszczam powietrze i teraz muszę wziąć głęboki wdech. Powolutku, tak jakbym dopiero uczyła się oddychania. Byłam tak rozstrzęsiona, że chwilami zapominałam jak mam to robić i musiałam przechodzić przez ten proces kilkukrotnie. Nie byłam w stanie się na niczym innym skupić, moje myśli krążyły tylko wokół zadania. Ogarnęło mnie przerażenie, z którym nie byłam w stanie walczyć. Pochłaniało mnie doszczętnie. Czułam, że zatracam się w nim coraz bardziej. Chciałam uciec daleko stąd. Zniknąć i zacząć wszystko od nowa. Po raz pierwszy zaczęłam poważnie rozważać takie wyjście. Wcześniej przechodziło mi to przez myśl, ale teraz byłam na granicy. Może udałoby mi się gdzieś ukryć i przeczekać. Tak bardzo chciałam być egoistką i skupić się tylko na sobie, ale nie mogłam. Nie potrafiłam zostawić Luke'a i innych. Oni na mnie liczyli, pokładali we mnie swoje nadzieje, że uda nam się wszystkim to zakończyć. Byliśmy już na ostatniej prostej, ale była ona pełna niebezpieczeństw czekających na każdym kroku.

Nie znaliśmy w stu procentach planu James'a. Wiedzieliśmy tylko, że prawdopodobnie dojdzie do sprzedaży broni gdzieś na Bliskim Wschodzie, a ja nie znałam jeszcze naszej dokładnej destynacji. Molton wciąż trzymał mnie w niepewności, mówił, że chce mi sprawić niespodziankę. Śmiertelnie niebezpieczną niespodziankę. Może gdybym wiedziała więcej czułabym się bardziej pewnie, ale dysponowaliśmy tylko strzępkiem informacji i musieliśmy opracować jakiś plan. Wiedziałam, że Luke poleci za nami i będzie miał na mnie oko. Teoretycznie miało mnie to uspokoić i sprawić, żebym czuła się bezpieczniej, ale przez to martwiłam się dwa razy bardziej gdyż zależało mi na nim i nie chciałam, żeby spotkało go coś złego.

Musimy dorwać James'a na gorącym uczynku, tak żeby nie mógł nam uciec. Akcja miała toczyć się na bierząco i odpowiednie kroki miałaby być podejmowane w oparciu o aktualną sytuacje. Jednak dla mnie najbardziej liczyło się to, żebyśmy wszyscy przeżyli i unieszkodliwili naszego wroga, ale jeszcze nie wiedziałam jak dokładnie to uczynimy.

Oman, oficjalnie to właśnie tam lecieliśmy, ale dzięki informacją zdobytym przez kilku agentów przypuszczaliśmy, że do transakcji prawdopodobnie dojdzie w pobliskim Jemenie. Zaczynałam się naprawdę obawiać tego co się niedługo wydarzy, a przecież musiałam udawać przed Moltonem, że wszystko jest w porządku.

- Rosie, wszystko dobrze ? - zapytał mnie James krótko po starcie samolotu. Czekał nas kilkugodzinny rejs, co nie napawało mnie optymizmem.

- Tak, oczywiście, po prostu jestem trochę zmęczona, a poza tym niezbyt lubię latać - odpowiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej przekonywująco.

- Nie wiedziałem o tym, może nie powinien proponować Ci tego wyjazdu. Nie chce, żebyś przez to źle się czuła - brzmiał dość szczerze, co mnie bardzo zaskoczyło, zupełnie tak jakby się przejmował mną bardziej niż powinien.

- Nic się nie stało, nigdy nie byłam w tej części świata, więc chętnie zobaczę co nieco.

- Mam nadzieje, że uda nam się zorganizować trochę czasu na zwiedzanie, ale mamy zaplanowane dużo spotkań, więc zobaczymy jak nam to wyjdzie - odpowiedział i lekko się uśmiechnął. - Bardzo się cieszę, że jesteś tutaj ze mną Rosie - Molton złapał moją dłoń i zaczął ją lekko gładzić swoim kciukiem.

- Ja też James, ja też - posłałam mu jeden z moich wyuczonych uśmiechów.

- Rosie, chciałbym Ci jeszcze coś powiedzieć - ścisnął mocniej moją dłoń.

- Co takiego ? - zapytałam niewinnie.

- Bardzo mi na tobie zależy, chyba mi jeszcze na żadnej kobiecie nie zależało tak jak na tobie i chciałbym, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć, w każdej sytuacji - kończąc składa delikatny pocałunek na mojej dłoni.

- Och James - jestem zaskoczona i zaniepokojona jego wyznaniem - mnie też na tobie zależy, nawet nie wiesz jak bardzo - tętno gwałtownie mi podskakuje, ale muszę idealnie odegrać swoją rolę. Przybliżam się do niego i całuję go bardzo delikatnie. Po chwili on przejmuje dowodzenie i nasz pocałunek staje się coraz bardziej namiętny.

Gdyby ktoś nas wtedy obserwował pomyślałby, że musimy żywić do siebie silne uczucia. I rzeczywiście tak było, tylko, że w moim przypadku była to obrzydzenie, do niego i samej siebie. Wiedziałam, że muszę grać zakochaną w nim i, że przecież ludzie, którzy się kochają całują się, ale było to dla mnie coraz trudniejsze. Ciągnęliśmy już tą szopkę przez długi czas, a ja wciąż czułam się dziwnie w jego bliskiej obecności, dlatego delikatnie odsunęłam się od niego. Wtedy on popatrzył na mnie i delikatnie pogłaskał po policzku. On zawsze jest bardzo czuły w stosunku do mnie i to jest mylące. Nie mogę dać się temu zwieść.

Molton musi być naprawdę świetnym aktorem, potrafi udawać troskliwego i opiekuńczego faceta, ale ma też swoją drugą stronę. Zdecydowanie jest ona bardziej mroczna. Wszystkie swoje ciemne interesy umie sprawnie ukryć. Na zewnątrz wydaje się krystaliczny, ale w środku jest zepsuty. Gdyby nie Agencja i informacje, które posiadałam miałabym go za wzór do naśladowania, patrzyłabym na niego z podziwem. Pewnie bym się w nim zakochała. Chciałabym piąć się wyżej w jego firmie i marzyć, że pewnego dnia może stanę się kimś takim jak on. Być z nim. Teraz marzyłam tylko by jak najszybciej uwolnić się od tego syfu. Móc, w końcu oficjalnie odejść z jego przedsiębiorstwa. Mogłabym wtedy poszukać nowej pracy albo zostać w Agencji. Obie opcje były kuszące, ale już jakiś czas temu postanowiłam co zrobię i mam nadzieję, że będzie to dobra decyzja.

Moje rozmyślania przerwał głos James'a, który właśnie poinformował mnie, że za chwilę lądujemy. Teraz wszystko miało się się rozegrać, ale to on musiał wykonać pierwszy ruch. Potem wszystko miało być w moich rękach.








---------------

Cześć Kochani !

Nowy rozdział, taki bardziej przejściowy, ale właściwa akcja niedługo się rozpocznie.

Możecie mi wierzyć, że nie spodziewacie się tego co się niedługo wydarzy ;)

Zabójcza Gra  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz