Rozdział Bonusowy - James

1.4K 88 4
                                    


Mała informacja na wstępie 

Czytałam wasze komentarze po wcześniejszym rozdziałem odnoście tego, że powinno być więcej rozdziałów z perspektywy Roberta, ale niestety może niektórych was zmartwię, ale nie będzie póki co więcej rozdziałów z jego perspektywy. Tamtem rozdział, tak samo jak te i następny jak sama nazwa wskazuje są bonusowe, więc na pewno nie będą pojawiać się więcej. Chce, żeby akacja rozwijała się swoim torem w rozdziałach i nie martwcie się wszystko zostanie wyjaśnione, ale powoli. Mam już w głowie wszystko ułożone. W poprzednim rozdziale chciałam wam ukazać jak to się stało, że Rose zwerbowała agencja, ale nie chce zbyt wiele kart odkrywać, jeszcze nie teraz. Czytając kolejny rozdziały dowiecie się wszystkiego co was trapi. Możliwe, że to czego się dowiecie bardzo was zaskoczy, na to liczę. 


POV James 

Kilkanaście tygodni wcześniej...

Stoje przed lustrem w mojej wielkiej garderobie, zastanawiam się, który garnitur wybrać. Czarny, a może szary, mam także granatowy, jednak chyba najlepiej będzie pójść w klasykę. Większość moich ubrań jest szyta na miarę, dlatego są idealnie dopasowane, uwielbiam to w nich. Mogę zawsze elegancko i gustownie wyglądać. Mój projektant pracuje już dla mnie od roku i sprawdza się wyśmienicie, z wcześniejszą projektantka łączyły mnie zbyt nieprofesjonalne relacje  . Była bardzo ładna, można rzec piękna. Wysoka, długonoga blondynka, z dużymi niebieskimi oczami. Znała się na modzie i szyła zjawiskowe ubrania, w niespełna długim czasie stała się jedną z czołowych projektantek w Nowym Jorku. Miała szyk i klasę. Umiała dobrze wyglądać w każdej sytuacji, nawet po seksie, a to nas właśnie łączyło. Sypiałem z nią, chociaż lepszym słowem byłoby chyba, że ją pieprzyłem, ostro, bo tak właśnie najbardziej lubiła. Była w tym świetna, wiedziała jak sprawić rozkosz, a jej usteczka nie powiem wyrabiały cuda. Tylko, że ona chciała więcej, a ja nie byłem zainteresowany związkiem ani głębszą relacją. Liczyła się dla mnie niezobowiązująca zabawa, a ona zaczęła się zakochiwać. Próbowała mnie zmienić, przekonać do siebie, ale byłem nieugięty. Wiedziała na co się pisze na początku naszej relacji, ale jak widać nie dotarło to do niej. Zaczęła mnie coraz bardziej denerwować i może trochę przesadziłem, ale kazałem jej spieprzać. Wyrzuciłem ją ze stanowiska i ze swojego życia. Była wściekła, odgrażała się, krzyczała, że złamałem jej serce i jestem skurwielem, niewiele mnie to wzruszyło. Zapomniałem o niej bardzo szybko, ale ona też pocieszyła się w zadziwiająco krótkim tępie, a przecież była tak szaleńczo zakochana. Ostatnio spotkałem ją na jakiej gali, była tam razem z mężem wyglądali na bardzo szczęśliwych. Przeprosiła mnie nawet za to jak zareagowała i wyznała, że chyba nigdy mnie nie kochała tak naprawdę, a była tylko mną zauroczona. 

Dzisiaj mam poznać moją nową asystentkę, którą Laura zatrudniła jeszcze w Londynie. Normalnie jestem przeciwny zatrudnianiu pracowników na odległość, ale ufam jej i wiem, że na pewno wybrała odpowiednią kandydatkę na to stanowisko. Nie rozmawiałem z nią jeszcze co prawda, ale widziałem jej zdjęcie i jest naprawdę ładna, nawet bardzo ładna. Umiem docenić piękne kobiety, a ona na pewno do nich należy. Moja asystentka musi się dobrze prezentować, w końcu towarzyszy mi na wszystkich ważnych spotkaniach. Mam nadzieję, że razem z Rose złapiemy wspólny język i będzie nam się dobrze pracowało. 

****

Wyszykowany siedzę już w swoim samochodzie. Uwielbiam szybkie bryki, dlatego jeżdżę bugatti, jednym z najdroższych samochodów na świecie. Stać mnie na nie bez żadnego problemu, jestem właścicielem jednej z największych firm świata, więc mogę sobie na takie pozwolić. Lubię jeździć szybko, jednak w Nowym Jorku jest zbyt wiele świateł, żeby zbytnio się rozpędzić, jedynie na autostradzie można dodać gazu. Zawsze lubiłem adrenalinę, a szybka jazda mi ją dostarcza w ilościach jakich potrzebuje. Kiedyś brałem nawet udział w wyścigach, oczywiście nielegalnych. To dopiero była jazda. Zabrałem ze sobą wtedy koleżankę albo bardziej przyjaciółkę do łóżka. Krzyczała w niebogłosy, że zginiemy lub rozbijemy się, ale nic takiego się nie stało. Niestety najadła się nie małego strachu i musiałem jej potem to wynagrodzić, oczywiście w łóżku, ale to były dawne czasy, zmieniłem się. Nie szukam już tak przygód jak kiedyś, myśle, że nawet mógłbym się ustatkować, w końcu niedługo trzydziestka. 

Zabójcza Gra  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz