Rozdział 23

1.5K 106 4
                                    

Wskazówki zegara poruszały się niezwykle wolno, miałam wrażenie, że czas praktycznie stoi w miejscu. Chciałam, w końcu wyjść z tego budynku, nie musieć więcej patrzeć na Roberta i jego nową partnerkę, ale wszystko było przeciwko temu. Nie wiem ile czasu już tutaj spędziłam, ale o wiele za dużo. Stukam nerwowo palcami w oparcie krzesełka, jednocześnie udając, że słucham tego o czym do mnie mówią. Wyłapuje pojedyncze słowa, nie mogę się skoncentrować. Mam wrażenie, że powietrze robi się coraz cięższe, aż trudniej mi się oddycha. Nie mogę jednak się powstrzymać od ukradkowego spoglądania na mężczyznę. Wgląda dokładnie tak jak w mojej głowie, moich myślach. Chciałabym się od tego uwolnić, od ciągłego wracania do tego co było. Nie mogę jednak wymazać tego co zaszło, choćbym nie wiadomo jak chciała. Nie da się cofnąć przeszłości, wszyscy ponoszą konsekwencje swoich czynów. 

Robert wydaje się być dziwnie spokojny. Myślałam, miałam nadzieję, że może będzie chciał ze mną porozmawiać, ale nic takiego się nie stało. Chyba za dużo sobie wyobrażałam. Nie określiliśmy co nas łączyło. On skorzystał z okazji, a ja dostałam złamane serce, to chyba najbardziej logiczne wytłumaczenie tego. Jaka ja byłam głupia, otworzyłam się, zakochałam się, myślałam, że go zranię moim odejściem, że będzie jakoś próbował mnie zatrzymać, cokolwiek, a on tak po prostu odpuścił, jakby to nic nie znaczyło. Mówią, że człowiek uczy się na błędach. Teraz dopiero widzę jak trafne jest to powiedzenie. 

Odwracam lekko wzrok w stronę wielkiego okna, nad Nowym Jorkiem właśnie zachodzi słońce. Jest to piękny widok, wielka żółtopomarańczowa kula chowa się za wieżowcami. Dla takich widoków warto żyć. Od dziecka uwielbiałam zachody słońca. W Londynie nie były one zbyt zjawiskowe, ale tutaj jest na co popatrzeć. Niestety z moich przemyśleń wyrywa mnie głos Luka, który również uczestniczy w spotkaniu. 

- Rose co o tym myślisz ? - agent patrzy na mnie przenikliwym wzrokiem, chyba zdaje sobie sprawę, że praktycznie nic nie słuchałam. 

- Przepraszam, ale się zamyśliłam i nie wiem o czym mówiliśmy.

- Musisz się skoncentrować - spoglądam w stronę Roberta, pierwszy raz odkąd trwa to spotkanie odezwał się do mnie bezpośrednio. 

- Przepraszam jeszcze raz, to na czym skończyliśmy ? 

- Agent Warren mówił, o tym w jaki sposób zadbają o twoje bezpieczeństwo - tym razem odzywa się do mnie Simmons. Przytakuje głową, że rozumiem i Robert kontynuuje mowę, o środkach bezpieczeństwa, mojej ochronie i o tym w jaki sposób będziemy się kontaktować. Jest to dość zabawne, ponieważ mam go mieć zapisanego w telefonie jako Tata, a Sarah jako Mama. Na początku, w ogóle nie zrozumiałam, czemu tak mam być, ale później Luke wytłumaczył, że to dla bezpieczeństwa jeśli James odebrałby mój telefon, lub jeśli sprawdziłby z kim rozmawiałam. Po tym mężczyźnie można spodziewać się wszystkiego, a nadal nie jestem pewna na ile mi ufa. Mam nadzieje, że nie domyśla się niczego, bo jeśli tak to już po mnie. Simmons opowiadał mi kiedyś jak zachowują się tacy ludzie jak on, jakie stosują tortury, aby wydobyć informacje, a ja nie wiem czy jestem byłabym wystarczająco silna, żeby im sprostać. 

Na szczęście spotkanie dalej potoczyło się szybko i mogłam z Lukiem opuścić budynek. Miałam wrażenie, że opuszczam więzienie, w którym tkwiłam kilkanaście lat, a spędziłam tam tylko kilka godzin. Obecność Roberta tylko pogorszyła całą sytuacje, nie dość, że denerwowałam się niespodzianką Jamesa, to moją głowę na nowo zaczął zaprzątywać agent i jeszcze ta Sarah. Od razu jej nie polubiłam, biło od niej dziwne zimno, na pewno nie zostaniemy przyjaciółkami. W obecnej sytuacji, jedyna rzecz, o której marzyłam było moje łóżko, ale najpierw chciałam porozmawiać jeszcze z Lukiem. W ostatnim czasie zakolegowaliśmy się, więc może będzie mi łatwiej zapytać się go o Roberta. Zdaje sobie sprawę, że ta rozmowa może wiele zmienić, nawet pokrzyżować, ale muszę wiedzieć, czy on wiedział. Po prostu muszę. 

Zabójcza Gra  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz