Rozdział 12

2.2K 146 0
                                    

- James rozgość się - mowię w kierunku mężczyzny. Kurczaczki, nie spodziewałam się go tutaj, co mam teraz zrobić, cholera, nie wiem. Przecież codziennie przed nim gram to ten jeden kolejny raz nie powinien być trudny. Łańcuszek ! Właśnie muszę go założyć i dać znać Robertowi, że James do mnie przyszedł. Biorę telefon z szafki i wystukuje szybko "Molton tu jest" i wysyłam do agenta. Wracam do salonu, w którym na kanapie siedzi mój szef.
- Rosie martwiłem się o ciebie i dlatego przyjechałem.
- Nie musisz się martwić, wszystko jest dobrze, lepiej się czuje, wzięłam tabletki, poleżałam w łóżku i jest już dużo lepiej - odpowiadam. Mam nadzieje, że nie zauważy braku symptomów świadczących o mojej wymyślonej chorobie.
- Cieszę się, że jesteś już w lepszej kondycji, ale może chcesz jeszcze jeden dzień wolnego ?
- Nie, jutro będę w pracy normalnie. Nie ma potrzeby, żebym siedziała jeszcze jeden dzień w domu - mam zadanie do wykonania, muszę chodzić do pracy.
- Dobrze, jeśli tak chcesz, ale wiesz, że wystarczy słowo.
- Wszystkich pracowników tak traktujesz ?
- Nie, tylko ciebie - odpowiada i podchodzi do mnie, obejmuje mnie lekko i ma zamiar złożyć na moich ustach pocałunek, ale lekko przechylam głowę i jego usta trafiają w mój policzek. Mężczyzna jest tym zaskoczony.
- Co się stało ? - pyta i jest wyraźnie zaskoczony.
- Po prostu nie chce cię zarazić - odpowiadam i mam nadzieje, że uwierzy. Tak naprawdę nie mogłam go pocałować, bo miałam przed oczami Roberta i jego usta na moim ciele. Stop. Nie mogę o tym myśleć.
- Dobrze, rozumiem.
- Zobaczymy się jutro w pracy, a potem możemy gdzieś iść ?
- Jasne, bardzo chętnie - odpowiada mężczyzna z uśmiecham na ustach. James całuje mnie jeszcze w czoło na pożegnanie i wychodzi. Uff, dobrze, że już poszedł, bo to naprawdę było niezręczne. Spoglądam na telefon i widzę kilka wiadomości od Roberta.
"Masz łańcuszek ? " "Wszystko ok ?"
Postanawiam mu odpisać, że mężczyzna już wyszedł i przyszedł tylko zobaczyć jak się czuje. Odkładam telefon i idę pod łazienki. Biorę długi prysznic, muszę to wszystko przemyśleć. Jestem w ciężkiej sytuacji. Moją głowę zaprząta Robert, jego ręce na moim ciele, jego usta. To takie niewłaściwe, dlaczego akurat on i teraz. Przez tyle lat nikt mi się nie podobał, byłam singielką z wyboru, a teraz kiedy sytuacja jest tak bardzo skomplikowana, pojawiają się dotąd nieznane uczucia, pragnienia. Życie jest tak strasznie skomplikowane. Często myśle jakby to było, gdyby FBI mnie nie zwerbowało. Pewnie pracowałabym w firmie James'a, ale nasze relacje zostałyby na polu czystko zawodowym, może bym kogoś poznała, a może nie, ale nie ma co o tym myśleć, bo przeszłości już nie zmienię. Zakręcam kurek i wychodzę z pop prysznica, owijam się ręcznikiem i idę w kierunku sypialni, po drodze biorę swój telefon, dostałam wiadomość do Roberta "Porozmawiamy o tym jutro ". Na dzisiaj mam już dość wrażeń, przebieram się w piżamkę i idę spać.

Kolejny tydzień mija spokojnie, spotykam się z Moltonem po pracy, dużo rozmawiamy, śmiejemy się, całujemy choć to ostanie najmniej mi się podoba. Co do Roberta, to nie rozmawiamy o tym co zaszło w jego mieszkaniu, zachowujemy się profesjonalnie. Całą swoją uwagę skupiam na zadaniu, tylko ono się liczy. Dzisiaj, w końcu jadę do rezydencji James'a. Trochę się denerwuje, ale wiem, że będzie to świetna okazja, żeby się tam rozejrzeć i wgrać wirusa do jego prywatnego laptopa, jak na razie nie udało mi się też zamontować kamer w jego biurze, nigdy nie zostawia mnie w nim samej, a jak wychodzi drzwi blokuje na zamek, który używa lini papilarnych. Niezłe zabezpieczenie, dokładnie jakby chciał coś ukryć. Mam nadzieje, że mężczyzna nie będzie oczekiwał ode mnie niczego więcej niż pocałunki, nie jestem gotowa na więcej i nie wiem czy kiedykolwiek będę. James przyjedzie po mnie o 19:00 więc pozostała mi godzina na przygotowanie się do wyjścia. Decyduje się założyć granatową sukienkę przed kolano, do tego granatowe szpilki i białą marynarkę. Włosy pozostawiam rozpuszczone, robię delikatny makijaż i jestem gotowa do wyjścia. Po chwili słyszę dzwonek do drzwi, szybko idę o otwieram. Po drugiej stronie widzę James'a w idealnie dopasowanym czarnym garniturze z kwiatami w dłoni.
- Piękne kwiaty dla pięknej pani.
- Dziękuje James.
- Ależ nie ma za co, chodź - mówi i podaje mi rękę, odkładam jeszcze szybko kwiaty do wazonu, zabieram torebkę i wychodzę razem z mężczyzną.
Siadam do jego szybkiego, sportowego samochodu i po chwili jedziemy przez Nowy Jork. Spoglądam na mijane budynki i przypomina mi się mój pierwszy dzień tutaj. Myślałam, że Nowy Jork mnie pochłonie tak jak innych, ale mnie pochłonęło coś innego, zadanie od którego zależą losy świata...

-------
Cześć
Dzisiaj rozdział trochę krótszy, ale za to następny będzie długi i bardzo ciekawy ;)

Zabójcza Gra  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz