Rozdział 26

1.3K 112 9
                                    

Leżałam wtulona w bok Jamesa, myśląc nad tym co właśnie się stało. Poszliśmy na całość. Oddałam mu swoje ciało, ale nie siebie. Dostał tylko tyle ile mu dałam, nic po za tym. Zrealizowałam kolejny punkt zadania. Powoli usypiam czujność Moltona, nie spodziewa się ciosu z mojej strony. Jestem coraz wyżej w drabinie prowadzącej do powierzonego mi celu. Już niedługo to się skończy. Zrobię wszystko, żeby doprowadzić tą sprawę do końca. Jeśli teraz ktoś by mnie zapytał czy żałuje tego co zrobiłam, zdecydowanie wiem jak bym odpowiedziała. Umiem ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Zmieniłam się, nie jestem już tą dziewczyną co byłam kiedyś. Zycie postawiło na mojej drodze nowe cele, którym zamierzam sprostać. Miałam wrażenie, że leżałam w łóżku całą wieczność, zupełnie jakby czas się zatrzymał i byłabym tylko ja i James. Przez chwilę nawet wydawało mi się, że czułam, że nic innego się nie liczy, ale to było tylko złudzenie. Czy chciałabym, żeby było prawdziwe ? Na to pytanie nie znam odpowiedzi.

Kreśliłam niewidzialne wzory na umięśnionym torsie Moltona, trzeba mu przyznać, że wygląda obłędnie, szczególnie bez koszulki. Mężczyzna miał zamknięte oczy, jedną dłoń trzymał na mojej tali, drugą pod głową. Wyglądał tak błogo i niewinnie. Budziło to we mnie sprzeczne emocje. Chciałam go nienawidzić, za to co robi, kim jest, ale nie potrafiłam. Wiem, że jest złym człowiekiem, ale coś nie daje mi spokoju. Mama zawsze mi powtarza, że próbuje znaleźć dobro w ludziach, może i tak jest w tym przypadku.

-------
Spędziliśmy w łóżku całe popołudnie, mogłabym dalej leżeć i nic nie robić ale mój żołądek dał o sobie znać. Mało co jadłam, a nadeszła pora kolacji, więc uznaliśmy, że należałoby coś zjeść. Powoli wstałam i zaczęłam szukać swoich rzeczy porozrzucanych po podłodze, James w tym czasie założył swoje bokserki. Czułam jego wzrok na sobie. 

- Masz ochotę na coś konkretnego kochanie ? - zapytał mężczyzna wstając i kierując się w moja stronę.

- Chyba nie, sama nie wiem - odpowiedziałam i zaczęłam ubierać swoją bieliznę, a następnie bluzkę i spodnie.  

- Hmm zobaczymy co mają w karcie i coś wybierzemy.

- Też tak myśle. Jestem taka głodna, że jestem w stanie zjeść wszystko - uśmiechnęłam się i zaczęłam lekko śmiać. 

- Aż tak cię wymęczyłem ? - James stanął obok mnie, na jego ustach malował się zadziorny uśmieszek, włosy pozostawały w artystycznym nieładzie jak po seksie, dokładnie sugerując co miało niedawno miejsce. 

- Dokładnie tak było panie Molton - mrugnęłam oczkiem w jego stronę  i zaczęłam zakładać swoje buty.

- Panno Cole musimy w takim razie dużo trenować, żeby była pani w formie.

- Och, James, James - skierowałam wzrok w stronę mężczyzny i uśmiechnęłam się zadziornie w jego stronę. 

- Widzę, że się ze mną zgadzasz Rose. 

Mężczyzna usiadł obok mnie. Jedną dłoń położył na moim kolanie, a drugą złapał za mój podróbek. Przyciągnął moją twarz do siebie i musnął lekko moje wargi. Nie pozostałam bierna, natychmiast zarzuciłam mu jedną rękę na szyję, a drugą wplotłam w jego włosy, żeby lekko nimi pociągać tuż przy końcówkach. Wiedziałam, że to lubi, gdyż wydawał z siebie odgłosy przyjemności. Po chwili oderwaliśmy się o siebie. Poprawiłam swoją bluzkę i poszłam do łazienki przygotować się do wyjścia. 

Kiedy  byliśmy już gotowi zeszliśmy, trzymając się za ręce, do restauracji znajdującej się na parterze. Byłam utrzymana w tym samym stylu co reszta hotelu, tworząc z nim spójną całość. Bardzo mi się to podobało, dokładnie taki typ wnętrz preferowałam. W środku było bardzo jasno, stoliki były poustawiane w sposób, dzięki, któremu pozostawało dużo miejsca do przejścia. Nie było czuć tam zagracenia, wręcz przeciwnie. Wszystko pasowało do siebie, każda serwetka, kwiatek czy widelec. Osoba urządzająca to wnętrze musiała dobrze znać się na tym.  James poprowadził mnie do wolnego stolika. Oczywiście jak na gentlemana przystało odsunął moje krzesełko i pomógł mi usiąść. Sam zajął miejsce na przeciwko mnie, więc miałam idealny widok na niego, a on na mnie.  Podziwiając zastawienie stołu zauważyłam srebrną tabliczkę, na której było napisane James Molton. W sumie nie ma się czemu dziwić, mogłam się domyślić, że syn właścicieli będzie miał swój własny stolik. 

Kiedy patrzyłam na tabliczkę zjawił się kelner, który wręczył nam po karcie menu. Zaczęłam ją czytać, jednak kompletnie nie wiedziałam na co się zdecydować. Wszystkie potrawy kusiły swoimi niezwykłymi nazwami. 

- James nie wiem co powinnam wybrać. 

- Hmm, ja właściwie też nie wiem. Może poprośmy o specjalność szefa kuchni. Nie będziemy musieli się w ten sposób decydować na coś konkretnego, po prostu damy się zaskoczyć. 

- To dobry pomysł - uśmiechnęłam się lekko i przytaknęłam głową na znak, że się zgadzam. 

- Idealnie - odpowiedział Molton. 

W tym momencie zjawił się kelner, który wcześniej przyniósł nam karty menu. James zamówił nam specjalność szefa kuchni, a także białe wino. Przy okazji zgromił młodego mężczyznę wzrokiem, gdyż spoglądał na mnie cały czas i uśmiechał się lekko w moją stronę. 

- Czy ty jesteś o mnie zazdrosny ? - zapytałam Moltona, kierując jego zachowaniem, które miało miejsce przed chwilą. 

- Nawet nie wiesz jak bardzo - złapał moją dłoń lekko - Nie będzie żaden chłystek się do ciebie przymilał - wysyczał i zacisnął lekko szczękę. 

- Nie był w moim typie - odpowiedział i zacisnęłam lekko jego dłoń, żeby pokazać mu, że liczy się tylko on. Oczywiście było to kłamstwo. Cały czas udawałam, nawet na moment nie przestałam. Nie przestałam, prawda ?

- Rose jesteś dla mnie bardzo ważna, dlatego jestem o ciebie cholernie zazdrosny. 

- James ty dla mnie też jesteś ważny. 

- Rosie miałem z tym poczekać na dobry moment, ale chyba ten moment też jest dobry, a nie mogę już więcej czekać z tym wyznaniem.

Wciągnęłam lekko więcej powietrza niż zazwyczaj i popatrzyłam w oczy mężczyźnie, czekając na to co zamierza mi powiedzieć. 

- Kocham Cię - powiedział, a w jego oczach zauważyłam uczucie, które do mnie żywił. 

Zaniemówiłam, kompletnie się tego nie spodziewałam. Nie tutaj, nie teraz. Nie sądziłam, że dojdzie do tego tak szybko. Nie kochałam go, mógł mi się podobać jako mężczyzna, co znacznie ułatwiało wykonanie zadania, ale nie było mowy o miłości. Nie w obliczu tego co o nim wiem. Musiałam jednak skłamać, nie mogłam narazić misji. 

- James ja ciebie też kocham - odpowiedziałam. Niby kilka słów, a ledwo przeszły mi przez gardło. 

- Och Rose, tak się cieszę. Kocham Cię, bardzo. - mężczyzna wstał, podszedł do mnie i pocałował  bardzo namiętnie, z uczuciem, jakby chciał przelać całą swoją miłość w tym pocałunku. 

---------------

Reszta wieczoru minęła w bardzo dobrej atmosferze, Molton był szczęśliwy, a ja grałam, że również taka jestem. Długo rozmawialiśmy na różne tematy, okazało się, że mamy więcej wspólnych zainteresowań niż się spodziewałam. Późno wróciliśmy do pokoju. Po wspólnej kąpieli, James zasnął jak małe dziecko wymęczone po całym dniu, ja natomiast stałam na tarasie i podziwiałam niebo pełne gwiazd. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz, była od Roberta. 

" Musimy porozmawiać, teraz "

Spojrzałam na śpiącego Moltona, ubrałam się i szybko poszłam w kierunku umówionego miejsca.  Czekała mnie rozmowa z Robertem i nie mam pojęcia czego mam się po niej spodziewać. 



---------

Cześć

Przepraszam, że dopiero teraz dodaje nowy rozdział, ale miałam bardzo dużo na głowie i nie dałam rady wcześniej. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy.  ;D 

Zabójcza Gra  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz