Rozdział 17

2K 128 3
                                    

Siedzieliśmy w sali konferencyjnej, na środku stała dyrektor Drake w towarzystwie Simmonsa, przenieśliśmy się tutaj, bo w jej biurze było za mało miejsca na tak wiele osób. Nie byłam obok Roberta, znajdował się on po przeciwnej stronie wielkiego stołu razem z innymi agentami FBI, a ja siedziałam koło członków Agencji Ochrony Międzynarodowej. Mam dużo spraw do ustalenia, niestety nie mogę w pełni na tym skupić, gdyż od rana dostaje wiadomości do Moltona, nawet dzwonił kilka razy, ale nie odebrałam. Nie bardzo wiedziałam co mam mu odpisać, więc napisałam, że wszystko u mnie dobrze i pojechałam się spotkać z przyjaciółką do Bostonu, mam nadzieję, że w to uwierzy, chociaż nie jestem tego pewna, wydaje mi się, że on jest za mądry na to i za cwany. Boje się spotkania z nim, a jutro muszę być w pracy. Nie wiem jak mam się zachowywać, co mówić, jak na niego reagować. Z moich przemysleń wyrywa mnie głos dyrektor FBI.

- Rose, mogłabyś nam wszystkim powiedzieć czego się dowiedziałaś przez ostatnie tygodnie wykonując zdanie ? - Drake patrzy na mnie i pokazuje, żebym podeszła i zabrała głos. Wstaje z krzesła i zmierzam w jej kierunku, czuje spojrzenie Luka na swoim ciele, dlaczego on musi tu być ? Staje na środku sali, jestem zdenerwowana, splatam lekko dłonie ze sobą i spoglądam w stronę Roberta. Agent patrzy na mnie i widzę niewyraźny ruch jego warg, które mówią "Dasz radę, będzie dobrze"

-  A więc, od kilku tygodni pracuje u pana Moltona  jako jego asystentka, spędzam z nim dużo czasu również poza firmą zgodnie z zaleceniami. Wczoraj pierwszy raz byłam u niego w domu, jest to wielka posiadłość, chroniona niczym fort, wszędzie obecna jest ochrona i kamery. Sam dom jest bardzo duży ma kilka kondygnacji. Miałam okazję również być przez chwilę sama w jego gabinecie, gdzie próbowałam zainstalować na jego laptopie wirusa, jednak nie skutecznie z powodu bardzo zaawansowanych zabezpieczeń, udało mi się jednak zrobić zdjęcie planów głowicy jądrowej - za ekranie za mną wyświetla się schemat, którego zdjęcie wykradłam, wszyscy patrzą na niego ze zdumieniem, ale i przerażeniem - I to chyba w większości tyle, tak myślę - odwracam głowę z stronę dyrektor Drake, która kiwa głową i pokazuje, że mogę wrócić na swoje miejsce. 

- Dziękujemy pannie Cole, jak państwo widzicie mierzymy się z dużo większym zagrożeniem niż podejrzewaliśmy, to nie jest zwykły handel bronią, ale coś o wiele bardziej poważnego, dlatego musimy współpracować z Agencją Ochrony Międzynarodowej, jest z nami pan Luke Simmons, który reprezentuje właśnie tą agencje - wskazuje na mężczyznę - mogłabym prosić pana o zabranie głosu ? - dyrektor Drake, kieruje pytanie w stronę mężczyzny. 

- Tak, oczywiście, a więc sytuacja jest na prawdę niebezpieczna, nasze agencje muszą współpracować, aby zebrać dowody i ująć winnych, wiemy, że pan Molton jest jednym z nich, z naszych danych wynika, że jest on prawdopodobnie  szefem lub jest powiązany z przywódcą pewnej agencji terrorystycznej, która uzbraja terrorystów w Azji. Można więc przypuszczać, że przedstawiona głowica również może być dla nich. Nie wiemy jednak czy jest już wykonana czy to na razie tylko plany, lepiej, żeby to drugie. Panna Cole - wskazuje na mnie - dostarczyła nam kilka istotnych informacji jednak nadal potrzebujemy jej współpracy tak samo jak innych agentów FBI zaangażowanych w tą sprawę. - Simmons kontynuuje swoje przemówienie, ale nie potrafię się skupić na jego słowach, zastanawiam się co teraz się stanie. Na pewno będą ode mnie wymagać, żebym zbliżyła się jeszcze bardziej do Jamesa, czy to oznacza, że będę musiała się z nim przespać ? Nie, nie chcę nawet o tym myśleć. Zdobędę jego zaufanie w jakiś inny sposób, nie pójdę z nim do łóżka nigdy. 

- Dziękujemy, wszyscy wiedzą czym się mają zająć, poproszę, żeby pozostała tylko panna Cole - oznajmia agent Simmons. Agenci zaczynają wstawać i kierują się do wyjścia, jest wśród nich Robert, który odwracam się w moją stronę i spogląda zaniepokojonym wzrokiem, patrze cały czas na niego, aż do momentu kiedy znika za drzwiami i pozostaje sama w sali z Simmonsem. 

- Dlaczego poprosił pan, żebym została ? 

- Rose, przecież to ty jesteś w tym najważniejsza i niektóre sprawy muszę omawiać z tobą osobiście i tylko z tobą - odpowiada Luke.

 - Ale przecież to nie tylko moja sprawa, prowadzę ją razem z agentem Warrenem.

- Tak to prawda, ale on tylko koordynuje twoje działania, a to ty spędzasz czas z Moltonem nie on.

- Tak, ale on chyba powinien wiedzieć o czym mówimy.

- Rose, ciągle tylko agent Warren i agent Warren, zaproponowałem ci pracę w najlepszej agencji międzynarodowej, chce omówić z tobą szczegóły bardzo ważnej misji, ale nie dajesz mi dojść do sedna sprawy, bo tylko pytasz o agenta Warrena.

- Przepraszam, ale zawsze omawialiśmy wszystko razem i to dlatego chyba.

- A mnie się wydaje zupełnie coś innego, więc zapytam wprost, czy masz romans z Robertem ? 


______________

Witajcie,

Nowy rozdział po krótkiej przerwie, jak myślicie co odpowie Rosie ? 

Zachęcam was do komentowania i dawania gwiazdek. 

Nowy rozdział wkrótce :D 


Zabójcza Gra  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz