Rozdział 25

871 42 8
                                    


Chlust zimnej wody ocucił Sophie. Od kilku dni znajdowała się w zamknięciu i jedynie obserwowała osoby, które przynosiły jej posiłki. O ile kubek wody i kromkę przyschniętego chleba mogła nazywać posiłkiem. Z dnia na dzień czuła się coraz gorzej i nawet już przestała podejmować próby dowiedzenia się czegokolwiek. Jedynie pocieszał ją fakt, że wciąż była w mieście, dzięki czemu Nicolas miał większe szanse na znalezienie jej.

Zła jak osa Sophie krzyknęła, ścierając dłonią z twarzy zimną wodę.

Przed nią stał Caden z chytrym uśmieszkiem na buzi i włosami związanymi w kucyk. Od kilku dni domagała się rozmowy z nim, ale nie sądziła, że się zjawi.

– Jesteś nienormalny – stwierdziła sucho.

– I to mówi osoba, która zaatakowała niewinną wilczycę. – Zaplótł ręce na torsie. – Chciałaś zwrócić moją uwagę?

– Najwyraźniej podziałało.

Uśmiechnął się chytrze i porozumiewawczo spojrzał na stojących w drzwiach dwóch mężczyzn. Podeszli oni do niej, stanęli po obu jej bokach i ją podnieśli, brutalnie wbijając swoje palce w jej skórę.

– Chciałaś porozmawiać księżniczko, więc sobie porozmawiamy.

– Nie jestem księżniczkom – warknęła ostro prosto w twarz Alfy.

Zabrali ją do pomieszczenia bez okien. Posadzili na drewnianym krześle, ręce przywiązali do podłokietników a nogi do nóżek krzesła. Mimo że się wierzgała, to nie miała szans na poluzowanie liny. Cały czas starała się walczyć ze wszystkich sił, choć ich coraz bardziej jej brakowało. Bez przerwy próbowała się czegoś dowiedzieć i znaleźć sposób by dać znać Nicolasowi gdzie się znajdowała. Całą biżuterię jej zabrali, podejrzewając, że mógł znajdować się w niej jakiś nadajnik, buty jak i torebkę straciła jeszcze w firmie, a suknie nie posiadała w sobie niczego, co mogłoby jej posłużyć za bron. Była całkowicie bezbronna, ale starała się tego nie pokazywać.

Najgroźniej jak tylko potrafiła spojrzała na Cadena, który widząc, to się roześmiał. Wolne krzesło przysunął bliżej niej, odwrócił oparciem w jej stronę i usiadł na nim okrakiem.

– Do pogawędki niepotrzebnie mnie związywałeś. Myślisz, że bym ci uciekła?

– Nie zdążyłabyś nawet dobiec do drzwi, ale mimo wszystko wolę być przezorny.

– Jak uroczo – zakpiła.

Na twarzy Cadena pojawił się podejrzany uśmieszek, który zdecydowanie niepokoił Sophie.

– No więc księżniczko, zdradź mi kilka smakowitych sekretów z Wampirzego Dworu.

– Już ci mówiłam. Nie. Jestem. Księżniczką! – krzyknęła wściekła.

Alfa zaśmiał się jeszcze głośniej.

– Dziś zdecydowanie się zabawimy.

– Powinieneś się leczyć – rzuciła jadowicie.

– No więc, co planują? – zapytał pełen ciekawości, poruszając brwiami w zabawny sposób.

Sophie miała ochotę się roześmiać. Ten facet zdecydowanie był dwubiegunowy i nienormalny.

– Nie masz ciekawszych pytań? – zapytała, udając znudzoną.

– Biała Księga. Gdzie ona jest?

– I tu jest pies pogrzebany. – Uniosła brew i roześmiała się z goryczą. – Raczej jej nie użyjesz wiec, po co ci ona?

Na twarzy Alfy coś się zmieniło i zdecydowanie ją to zainteresowało. W jednej sekundzie stał się groźniejszy. Wstał z krzesła, podszedł do Sophie i chwycił jej posklejane i poplątane włosy i mocno pociągnął. Krzyknęła na tę niespodziewaną dawkę bólu. Spokojnie mogłaby przysiąc, że właśnie straciła co najmniej garść pasem.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz